Moje opowiadanie piszę na podstawie serialu ,,Wspaniałe Stulecie", ale zapraszam na nie was wszystkich nawet, jeśli nie oglądacie tego serialu. Jeżeli macie konto (lub założycie) i wam się spodoba, proszę o głosy i komentarze c;
wtorek, 29 grudnia 2015
Ogłoszenie
Ostatnio trochę przeniosłam się z bloggera na wattpada, ale oczywiście nie porzucam bloga, nic z tych rzeczy. Chcę po prostu zaprosić was na moje opowiadanie, właśnie na wattpadzie. Jeśli nie macie konta, polecam założyć, to jest naprawdę coś fajnego ^^
Moje opowiadanie piszę na podstawie serialu ,,Wspaniałe Stulecie", ale zapraszam na nie was wszystkich nawet, jeśli nie oglądacie tego serialu. Jeżeli macie konto (lub założycie) i wam się spodoba, proszę o głosy i komentarze c;
Moje opowiadanie piszę na podstawie serialu ,,Wspaniałe Stulecie", ale zapraszam na nie was wszystkich nawet, jeśli nie oglądacie tego serialu. Jeżeli macie konto (lub założycie) i wam się spodoba, proszę o głosy i komentarze c;
środa, 23 grudnia 2015
Rozdział 6
Uwielbiam Izrael, pomimo, że tak bardzo różni się od Polski. Tutaj jest zupełnie inaczej i nie chodzi mi tylko o dużo cieplejszy klimat. A może mam tylko takie wrażenie..? Mniejsza.. Wiem na pewno, że widok z samolotu na to miasto jest piękny..
~*~
Około 4 godziny później byłam już na miejscu, to znaczy na lotnisku w Tel Awiwie. Wysiadłam z samolotu i skierowałam się do dużego gmachu, aby odebrać swój bagaż. Kiedy już to uczyniłam wyjęłam telefon w celu poinformowania siostry, że już przyleciałam. Włączyłam komórkę i zauważyłam 5 nieodebranych połączeń od..Piotra.. Po co do mnie dzwonił..? Przecież po wypadku się mną nie interesował.. Pomimo to postanowiłam oddzwonić. Byłam ciekawa, czego mógł ode mnie chcieć..
Wybrałam jego numer, a mężczyzna odebrał już po pierwszym sygnale.. Widocznie czekał na mój telefon..
- Hana, nareszcie.. Dlaczego miałaś wyłączony telefon? - czy ja słyszałam w jego głowie zmartwienie?
- Nie ważne.. - mruknęłam - Po co do mnie dzwoniłeś? - nie mam zamiaru powiedzieć mu, że wyjechałam.
Poprosiłam też znajomych żeby nie informowali Piotra o tym, gdzie jestem.
- Chciałem z Tobą porozmawiać.. - powiedział wyraźnie zbity z tropu - Możemy się spotkać?
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - odparłam - Nagle chcesz się spotkać? Kiedy byłam w szpitalu jakoś nie miałeś ochoty mnie odwiedzić - tak, musiałam mu to wypomnieć..
- Co? - zapytał wyraźnie zaskoczony - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z Przemkiem. Powiedział mi, że źle się czujesz i nie można Cię odwiedzać - to wyznanie zupełnie mnie zamurowało..
Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że mój brat przecież by mnie nie okłamał. Miałam zapomnieć o Piotrze. I nadal tego chcę.
- Nie wiem dlaczego mnie oszukujesz. Co to zmieni? Zresztą nie ważne.. Muszę kończyć - dodałam szybko i, nie dając mu szansy na odpowiedź, rozłączyłam się.
Wierzę, że Przemek mówił prawdę. Czas zacząć od nowa, przecież to sobie obiecałam wyjeżdżając z Polski..
Po krótkiej chwili zadzwoniłam do Miriam. Ucieszyła się, że już jestem i chciała jak najszybciej się ze mną zobaczyć, więc już po chwili siedziałam w taksówce, która miała zabrać mnie do mieszkania mojej siostry. Od około roku mieszkała sama i właśnie u niej miałam się zatrzymać. Postanowiłam, że dzisiejszy dzień poświęcę na rozpakowanie się i rozmowę z siostrą, z którą nie widziałam się już jakieś pół roku, a rodziców odwiedzę jutro.
20 minut później dotarłam pod mieszkanie siostry. Zapłaciłam taksówkarzowi i podchodząc do drzwi, zapukałam. Usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły, a ja znalazłam się w objęciach siostry. Weszłyśmy do budynku.
- Okej. Wiem, ze pewnie chciałabyś odpocząć, ale mam dla Ciebie małą niespodziankę, dlatego zostaw tylko walizkę i wychodzimy - zakomunikowała Miri z entuzjazmem.
- I oczywiście nie mogę zadawać żadnych pytań? - uniosłam brwi.
- Nie, ale obiecuję, że nie będzie tak, jak wtedy, kiedy..
- Kiedy chciałaś mi zrobić niespodziankę urodzinową i zaprowadziłaś mnie do parku na obrzeżach miasta, weszłyśmy w jakieś krzaki, a potem okazało się, że jestem na nie uczulona i wylądowałam w szpitalu - dokończyłam ze śmiechem.
- Dokładnie - odparła ze śmiechem.
Zostawiłam walizkę w pokoju i obie wyszłyśmy z jej mieszkania. Następnie siostra wpakowała mnie do samochodu i pojechała w bliżej nieokreślonym kierunku. Siedząc przy oknie podziwiałam uroki miasta, którego nie widziałam parę miesięcy i za którym bardzo się stęskniłam. Kilka minut później dotarłyśmy na parking przy dużym budynku.
- Szpital? - zapytałam ze zdziwieniem widząc napis nad drzwiami.
- Miałaś nie zadawać pytań - zauważyła wysiadając z auta.
Zrobiłam to samo i obie weszłyśmy do środka. Szłam za Miriam nadal zastanawiając się, o co chodzi..
- Dzień dobry, to właśnie jest moja siostra, Hana - z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki.
Spojrzałam na stojącego przed nami mężczyznę.
- Nazywam się Simon, jestem ordynatorem ginekologii w tym szpitalu. Twoja siostra mi Cię poleciła, bo akurat szukam pracownika - brunet uśmiechnął się.
A więc to tak.. Mogłam się tego po niej spodziewać..
- Bardzo mi miło - również się uśmiechnęłam.
Przestawiłam się już na język arabski rozmawiając z siostrą, nie sprawiało mi to problemu.
- Mogę Cię na razie przyjąć na okres próbny, a po miesiącu zdecydujemy, czy zatrudnimy Cię na stałe. Odpowiada Ci to? - zapytał.
- Tak, oczywiście - odparłam szybko.
- Świetnie. Możesz zacząć od jutra? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, o której mam być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dyżur zaczynamy o 8, ale przyjdź koło 7, to pokażę Ci odział - odparł.
- Dobrze, więc do jutra - pożegnałyśmy się z mężczyzną i skierowałyśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.
- Dzięki, nie musiałaś tego robić - zwróciłam się do siostry.
- Wiedziałam, że w domu będziesz się nudzić, więc postanowiłam temu zapobiec - przyznała uśmiechając się.
- Jesteś kochana - odparłam i mocno ją przytuliłam.
~*~
5 rano. Dzwoni telefon. Kto do cholery dzwoni o 5 nad ranem?! Westchnęłam głośno i sięgnęłam po komórkę aby sprawdzić, kto zakłóca mój sen.
- Słucham.. - mruknęłam zaspanym głosem nie sprawdzając wcześniej z kim rozmawiam.
- Hana.. - usłyszałam znajomy głos, co automatycznie sprawiło, że się rozbudziłam.
- Piotr.. O co chodzi? - zapytałam cicho nie chcąc obudzić Miriam, która spała w pokoju obok.
- Przepraszam, że Cię obudziłem, jestem na dyżurze.. - ,,Wrócił do pracy.." przemknęło mi przez myśl - Chciałbym się z Tobą spotkać - dodał.
Byłam pewna, że chce rozmawiać o rozwodzie..
- Wybacz, ale to niemożliwe.. - odparłam.
Nie chcę mu mówić, że wyjechałam. Nie może o tym wiedzieć, po prostu nie.. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i wtedy podjąć decyzję, co robić dalej.
- To ważne.. - nalegał.
- Przykro mi, nie możemy się zobaczyć - powiedziałam stanowczo.
Chyba chciał coś dodać, ale w tle usłyszałam głos Wiktorii wzywający go na salę, więc szybko się pożegnał i rozłączył.
- Nie myśl o nim.. Zapomnij.. To zamknięty rozdział.. Nic Cię z nim nie łączy.. - powiedziałam do siebie cicho i odkładając telefon z powrotem się położyłam, chcąc zasnąć.
Nie było to jednak takie proste, ponieważ momentalnie poczułam mdłości i musiałam pobiec do toalety, aby zwymiotować..
- Co jest.. - mruknęłam cicho do siebie stając przed lustrem.
Czemu jestem taka blada..? Ech, pewnie się czymś zatrułam.. Umyłam zęby po czym wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni i wzięłam sobie szklankę wody, a następnie poszłam do swojego pokoju. Napiłam się trochę wody i położyłam się znów z nadzieją, że tym razem uda mi się zasnąć. Na szczęście już po chwili odpłynęłam.
*6.55*
Właśnie dotarłam do szpitala, siostra podwiozła mnie jadąc do pracy. Szybko znalazłam odział ginekologiczny, a następnie Simona.
- Hana, witaj - uśmiechnął się zauważając mnie pierwszy.
- Cześć, właśnie Cię szukałam - przyznałam z uśmiechem.
- Skoro już jesteś, to mogę oprowadzić Cię po oddziale. Ale najpierw idź się przebierz, wszystko masz przygotowane, pokój 107 - odparł na co ja lekko skinęłam głową i udałam się w wyznaczone miejsce.
- 107.. - mruczałam pod nosem szukając odpowiednich drzwi.
Jednak idąc po korytarzu nagle zrobiło mi się dziwnie słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Starałam się oddychać w miarę równomiernie, ale momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Usłyszałam jeszcze tylko zaniepokojony głos jakiejś pielęgniarki, a następnie straciłam przytomność..
~*~
Powoli otworzyłam powieki aby za chwilę zmrużyć je z powodu jasności panującej w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się już do światła rozejrzałam się. Po wstępnej analizie stwierdziłam, że jestem w gabinecie ginekologicznym. Przekręciłam głowę w prawo i zauważyłam Simona.
- Niezły początek pracy - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam.
- Co się właściwie stało? - zapytałam, bo średnio to pamiętałam.
- Zemdlałaś na korytarzu. Kiedy się o tym dowiedziałem, jako lekarz od razu postanowiłem Cię zbadać - przyznał.
- Coś mi jest? - zapytałam.
- Nie można tego raczej nazwać chorobą.. - zaczął tajemniczo - Jesteś w ciąży.
O cholera.. Tego się nie spodziewałam..
~*~
Około 4 godziny później byłam już na miejscu, to znaczy na lotnisku w Tel Awiwie. Wysiadłam z samolotu i skierowałam się do dużego gmachu, aby odebrać swój bagaż. Kiedy już to uczyniłam wyjęłam telefon w celu poinformowania siostry, że już przyleciałam. Włączyłam komórkę i zauważyłam 5 nieodebranych połączeń od..Piotra.. Po co do mnie dzwonił..? Przecież po wypadku się mną nie interesował.. Pomimo to postanowiłam oddzwonić. Byłam ciekawa, czego mógł ode mnie chcieć..
Wybrałam jego numer, a mężczyzna odebrał już po pierwszym sygnale.. Widocznie czekał na mój telefon..
- Hana, nareszcie.. Dlaczego miałaś wyłączony telefon? - czy ja słyszałam w jego głowie zmartwienie?
- Nie ważne.. - mruknęłam - Po co do mnie dzwoniłeś? - nie mam zamiaru powiedzieć mu, że wyjechałam.
Poprosiłam też znajomych żeby nie informowali Piotra o tym, gdzie jestem.
- Chciałem z Tobą porozmawiać.. - powiedział wyraźnie zbity z tropu - Możemy się spotkać?
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - odparłam - Nagle chcesz się spotkać? Kiedy byłam w szpitalu jakoś nie miałeś ochoty mnie odwiedzić - tak, musiałam mu to wypomnieć..
- Co? - zapytał wyraźnie zaskoczony - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z Przemkiem. Powiedział mi, że źle się czujesz i nie można Cię odwiedzać - to wyznanie zupełnie mnie zamurowało..
Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że mój brat przecież by mnie nie okłamał. Miałam zapomnieć o Piotrze. I nadal tego chcę.
- Nie wiem dlaczego mnie oszukujesz. Co to zmieni? Zresztą nie ważne.. Muszę kończyć - dodałam szybko i, nie dając mu szansy na odpowiedź, rozłączyłam się.
Wierzę, że Przemek mówił prawdę. Czas zacząć od nowa, przecież to sobie obiecałam wyjeżdżając z Polski..
Po krótkiej chwili zadzwoniłam do Miriam. Ucieszyła się, że już jestem i chciała jak najszybciej się ze mną zobaczyć, więc już po chwili siedziałam w taksówce, która miała zabrać mnie do mieszkania mojej siostry. Od około roku mieszkała sama i właśnie u niej miałam się zatrzymać. Postanowiłam, że dzisiejszy dzień poświęcę na rozpakowanie się i rozmowę z siostrą, z którą nie widziałam się już jakieś pół roku, a rodziców odwiedzę jutro.
20 minut później dotarłam pod mieszkanie siostry. Zapłaciłam taksówkarzowi i podchodząc do drzwi, zapukałam. Usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły, a ja znalazłam się w objęciach siostry. Weszłyśmy do budynku.
- Okej. Wiem, ze pewnie chciałabyś odpocząć, ale mam dla Ciebie małą niespodziankę, dlatego zostaw tylko walizkę i wychodzimy - zakomunikowała Miri z entuzjazmem.
- I oczywiście nie mogę zadawać żadnych pytań? - uniosłam brwi.
- Nie, ale obiecuję, że nie będzie tak, jak wtedy, kiedy..
- Kiedy chciałaś mi zrobić niespodziankę urodzinową i zaprowadziłaś mnie do parku na obrzeżach miasta, weszłyśmy w jakieś krzaki, a potem okazało się, że jestem na nie uczulona i wylądowałam w szpitalu - dokończyłam ze śmiechem.
- Dokładnie - odparła ze śmiechem.
Zostawiłam walizkę w pokoju i obie wyszłyśmy z jej mieszkania. Następnie siostra wpakowała mnie do samochodu i pojechała w bliżej nieokreślonym kierunku. Siedząc przy oknie podziwiałam uroki miasta, którego nie widziałam parę miesięcy i za którym bardzo się stęskniłam. Kilka minut później dotarłyśmy na parking przy dużym budynku.
- Szpital? - zapytałam ze zdziwieniem widząc napis nad drzwiami.
- Miałaś nie zadawać pytań - zauważyła wysiadając z auta.
Zrobiłam to samo i obie weszłyśmy do środka. Szłam za Miriam nadal zastanawiając się, o co chodzi..
- Dzień dobry, to właśnie jest moja siostra, Hana - z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki.
Spojrzałam na stojącego przed nami mężczyznę.
- Nazywam się Simon, jestem ordynatorem ginekologii w tym szpitalu. Twoja siostra mi Cię poleciła, bo akurat szukam pracownika - brunet uśmiechnął się.
A więc to tak.. Mogłam się tego po niej spodziewać..
- Bardzo mi miło - również się uśmiechnęłam.
Przestawiłam się już na język arabski rozmawiając z siostrą, nie sprawiało mi to problemu.
- Mogę Cię na razie przyjąć na okres próbny, a po miesiącu zdecydujemy, czy zatrudnimy Cię na stałe. Odpowiada Ci to? - zapytał.
- Tak, oczywiście - odparłam szybko.
- Świetnie. Możesz zacząć od jutra? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, o której mam być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dyżur zaczynamy o 8, ale przyjdź koło 7, to pokażę Ci odział - odparł.
- Dobrze, więc do jutra - pożegnałyśmy się z mężczyzną i skierowałyśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.
- Dzięki, nie musiałaś tego robić - zwróciłam się do siostry.
- Wiedziałam, że w domu będziesz się nudzić, więc postanowiłam temu zapobiec - przyznała uśmiechając się.
- Jesteś kochana - odparłam i mocno ją przytuliłam.
~*~
5 rano. Dzwoni telefon. Kto do cholery dzwoni o 5 nad ranem?! Westchnęłam głośno i sięgnęłam po komórkę aby sprawdzić, kto zakłóca mój sen.
- Słucham.. - mruknęłam zaspanym głosem nie sprawdzając wcześniej z kim rozmawiam.
- Hana.. - usłyszałam znajomy głos, co automatycznie sprawiło, że się rozbudziłam.
- Piotr.. O co chodzi? - zapytałam cicho nie chcąc obudzić Miriam, która spała w pokoju obok.
- Przepraszam, że Cię obudziłem, jestem na dyżurze.. - ,,Wrócił do pracy.." przemknęło mi przez myśl - Chciałbym się z Tobą spotkać - dodał.
Byłam pewna, że chce rozmawiać o rozwodzie..
- Wybacz, ale to niemożliwe.. - odparłam.
Nie chcę mu mówić, że wyjechałam. Nie może o tym wiedzieć, po prostu nie.. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i wtedy podjąć decyzję, co robić dalej.
- To ważne.. - nalegał.
- Przykro mi, nie możemy się zobaczyć - powiedziałam stanowczo.
Chyba chciał coś dodać, ale w tle usłyszałam głos Wiktorii wzywający go na salę, więc szybko się pożegnał i rozłączył.
- Nie myśl o nim.. Zapomnij.. To zamknięty rozdział.. Nic Cię z nim nie łączy.. - powiedziałam do siebie cicho i odkładając telefon z powrotem się położyłam, chcąc zasnąć.
Nie było to jednak takie proste, ponieważ momentalnie poczułam mdłości i musiałam pobiec do toalety, aby zwymiotować..
- Co jest.. - mruknęłam cicho do siebie stając przed lustrem.
Czemu jestem taka blada..? Ech, pewnie się czymś zatrułam.. Umyłam zęby po czym wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni i wzięłam sobie szklankę wody, a następnie poszłam do swojego pokoju. Napiłam się trochę wody i położyłam się znów z nadzieją, że tym razem uda mi się zasnąć. Na szczęście już po chwili odpłynęłam.
*6.55*
Właśnie dotarłam do szpitala, siostra podwiozła mnie jadąc do pracy. Szybko znalazłam odział ginekologiczny, a następnie Simona.
- Hana, witaj - uśmiechnął się zauważając mnie pierwszy.
- Cześć, właśnie Cię szukałam - przyznałam z uśmiechem.
- Skoro już jesteś, to mogę oprowadzić Cię po oddziale. Ale najpierw idź się przebierz, wszystko masz przygotowane, pokój 107 - odparł na co ja lekko skinęłam głową i udałam się w wyznaczone miejsce.
- 107.. - mruczałam pod nosem szukając odpowiednich drzwi.
Jednak idąc po korytarzu nagle zrobiło mi się dziwnie słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Starałam się oddychać w miarę równomiernie, ale momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Usłyszałam jeszcze tylko zaniepokojony głos jakiejś pielęgniarki, a następnie straciłam przytomność..
~*~
Powoli otworzyłam powieki aby za chwilę zmrużyć je z powodu jasności panującej w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się już do światła rozejrzałam się. Po wstępnej analizie stwierdziłam, że jestem w gabinecie ginekologicznym. Przekręciłam głowę w prawo i zauważyłam Simona.
- Niezły początek pracy - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam.
- Co się właściwie stało? - zapytałam, bo średnio to pamiętałam.
- Zemdlałaś na korytarzu. Kiedy się o tym dowiedziałem, jako lekarz od razu postanowiłem Cię zbadać - przyznał.
- Coś mi jest? - zapytałam.
- Nie można tego raczej nazwać chorobą.. - zaczął tajemniczo - Jesteś w ciąży.
O cholera.. Tego się nie spodziewałam..
_____________________________
A więc tak - Hana jest w ciąży.
Ale chyba powinnam zacząć od przywitania, a więc witajcie.
Przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału, ale szkoła, święta, projekt.. Kompletnie nie miałam na nic czasu, jeszcze raz przepraszam.
To już ostatni rozdział w tym roku, dlatego pora na życzenia:
Przede wszystkim spokojnych, radosnych i spędzonych w gronie rodziny świąt, szczęścia w Nowym Roku, aby spełniły się wasze marzenia.
Nie będę się rozpisywać, to tyle. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta.
Do następnego ;*
PS Nie sprawdzałam rozdziału, nie miałam czasu. Za wszystkie błędy bardzo przepraszam.
PS Nie sprawdzałam rozdziału, nie miałam czasu. Za wszystkie błędy bardzo przepraszam.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Żyję
Um.. Witajcie..
Wiem, dawno mnie tu nie było.. Przepraszam.. Chciałabym tylko wyjaśnić wam to moje zniknięcie i przejdę do tego, o czym chciałam napisać.
A więc główny powód to szkoła. Po pierwsze masa nauki, która naprawdę mnie przytłoczyła. O dobre stopnie w gimnazjum naprawdę trzeba się starać, a ja chcę takie mieć, więc poświęcam sporo czasu na naukę. Po drugie projekt edukacyjny który muszę ukończyć w gimnazjum, do pierwszego semestru 3 klasy. Nie wiem jak jest u was, ale u mnie bez zaliczenia tego nie zdaje się gimnazjum, dlatego pochłania to naprawdę dużą cześć mojego czasu, zwłaszcza, że ostatnio wszystko się posypało. Ale mniejsza, nie będę was zadręczać moimi prywatnymi sprawami, a też nie chcę za wiele o tym mówić. Przejdźmy już do tego, co chciałam wam powiedzieć.
Otóż nie wiem co dalej robić z blogiem. Kontynuować? Zawiesić? Usunąć? Od kiedy wątek Hany i Piotra zniknął z serialu, blogi o tej tematyce cieszą się małą popularnością, dlatego nie wiem co robić. Chcecie czytać kolejne części? Napiszcie w komentarzach, bo od was to zależy. Z mojej strony mogę powiedzieć, że mam pomysł na one-shota, aczkolwiek nie dotyczącego HaPi. Chcielibyście go przeczytać? Odpowiedzcie mi w komentarzu.
A więc to tyle. Teraz wszystko zależy od was. Napiszcie, czy chcecie, żebym została na tym blogu i czy chcecie zobaczyć one-shota.
Kiedy poznam waszą decyzję napiszę notkę, więc do napisania ;*
Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że nie jesteście źli.
Wiem, dawno mnie tu nie było.. Przepraszam.. Chciałabym tylko wyjaśnić wam to moje zniknięcie i przejdę do tego, o czym chciałam napisać.
A więc główny powód to szkoła. Po pierwsze masa nauki, która naprawdę mnie przytłoczyła. O dobre stopnie w gimnazjum naprawdę trzeba się starać, a ja chcę takie mieć, więc poświęcam sporo czasu na naukę. Po drugie projekt edukacyjny który muszę ukończyć w gimnazjum, do pierwszego semestru 3 klasy. Nie wiem jak jest u was, ale u mnie bez zaliczenia tego nie zdaje się gimnazjum, dlatego pochłania to naprawdę dużą cześć mojego czasu, zwłaszcza, że ostatnio wszystko się posypało. Ale mniejsza, nie będę was zadręczać moimi prywatnymi sprawami, a też nie chcę za wiele o tym mówić. Przejdźmy już do tego, co chciałam wam powiedzieć.
Otóż nie wiem co dalej robić z blogiem. Kontynuować? Zawiesić? Usunąć? Od kiedy wątek Hany i Piotra zniknął z serialu, blogi o tej tematyce cieszą się małą popularnością, dlatego nie wiem co robić. Chcecie czytać kolejne części? Napiszcie w komentarzach, bo od was to zależy. Z mojej strony mogę powiedzieć, że mam pomysł na one-shota, aczkolwiek nie dotyczącego HaPi. Chcielibyście go przeczytać? Odpowiedzcie mi w komentarzu.
A więc to tyle. Teraz wszystko zależy od was. Napiszcie, czy chcecie, żebym została na tym blogu i czy chcecie zobaczyć one-shota.
Kiedy poznam waszą decyzję napiszę notkę, więc do napisania ;*
Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że nie jesteście źli.
czwartek, 1 października 2015
Komentarze
Hm. Powinnam zacząć od przywitania. No więc witam.
Czy już widzicie, jak bardzo jestem załamana? Nie wiem, możliwe. Przejdźmy do rzeczy.
Jestem załamana ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Słuchajcie, ja wiem, że nie dodaję rozdziałów systematycznie, że pojawiają się rzadko, ale to nie jest moja wina. Jestem w II gimnazjum i na pierwszym miejscu jest szkoła, bo zależy mi na dobrych ocenach.
Zwracam się teraz do młodszych ode mnie (ci w moim wieku i starsi dobrze wiedzą o czym mówię) - uwierzcie mi, w gimnazjum jest masa nauki, a szczególnie w tej klasie, kiedy wszystko jest nowe. Nie wyrabiam się w tygodniu, uczę się po nocach. Nie ma szans żebym dała radę napisać cokolwiek przed weekendem. Ale chcę dodawać te rozdziały, tylko potrzebna mi motywacja. A motywacja to komentarze. Kiedy widzę 2 komentarze pod rozdziałem, to mam ochotę usunąć bloga i zaprzestać pracy na bloggerze. Naprawdę.
Chciałabym pod każdym rozdziałem widzieć minimum 5 komentarzy. To naprawdę nie jest dużo a ja wierzę, że dacie radę. Przecież wcześniej spokojnie było 10 lub więcej komentarzy. Więc co się stało? Czemu przestaliście komentować? Wytłumaczcie, bo nie potrafię tego zrozumieć.
Rozdział jeszcze nie zaczęty. Tak jak mówiłam - kiedy widzę ilość komentarzy i wyświetleń zupełnie odechciewa mi się pisać.
Czekam na wasze opinie pod rozdziałem, to dla mnie bardzo ważne.
Czy już widzicie, jak bardzo jestem załamana? Nie wiem, możliwe. Przejdźmy do rzeczy.
Jestem załamana ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Słuchajcie, ja wiem, że nie dodaję rozdziałów systematycznie, że pojawiają się rzadko, ale to nie jest moja wina. Jestem w II gimnazjum i na pierwszym miejscu jest szkoła, bo zależy mi na dobrych ocenach.
Zwracam się teraz do młodszych ode mnie (ci w moim wieku i starsi dobrze wiedzą o czym mówię) - uwierzcie mi, w gimnazjum jest masa nauki, a szczególnie w tej klasie, kiedy wszystko jest nowe. Nie wyrabiam się w tygodniu, uczę się po nocach. Nie ma szans żebym dała radę napisać cokolwiek przed weekendem. Ale chcę dodawać te rozdziały, tylko potrzebna mi motywacja. A motywacja to komentarze. Kiedy widzę 2 komentarze pod rozdziałem, to mam ochotę usunąć bloga i zaprzestać pracy na bloggerze. Naprawdę.
Chciałabym pod każdym rozdziałem widzieć minimum 5 komentarzy. To naprawdę nie jest dużo a ja wierzę, że dacie radę. Przecież wcześniej spokojnie było 10 lub więcej komentarzy. Więc co się stało? Czemu przestaliście komentować? Wytłumaczcie, bo nie potrafię tego zrozumieć.
Rozdział jeszcze nie zaczęty. Tak jak mówiłam - kiedy widzę ilość komentarzy i wyświetleń zupełnie odechciewa mi się pisać.
Czekam na wasze opinie pod rozdziałem, to dla mnie bardzo ważne.
piątek, 4 września 2015
Rozdział 5
Zamurowało mnie.. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa, na szczęście Piotr odezwał się pierwszy.
- Szukałaś paszportu, chwilę pogadaliśmy, ale myślę, że wiele spraw jest między nami nie załatwionych. O której kończysz dyżur? - zapytał, czym zupełnie zbił mnie z tropu..
A więc nie pamięta tego pocałunku..? Może pamięta, ale udaje, że nic takiego się nie wydarzyło.. Chyba jednak wolałabym tą pierwszą opcję..
- Za godzinę.. - odparłam cicho po chwili milczenia.
- Przyjadę po Ciebie - rzucił krótko i szybkim krokiem opuścił pokój.
Westchnęłam. Kiedy dotrze do mnie, że wszystko zniszczyłam i nigdy nie uda mi się tego naprawić? Co musi się stać, żebym w końcu to zrozumiała? Usiadłam przy biurku w celu uzupełnienia dokumentacji z dzisiejszego dnia. Było takie zamieszanie, że nikt o tym nie myślał.
~*~
- Hana, możesz już iść, skończę to za Ciebie - Ola uśmiechnęła się ciepło.
Cholera, aż tak widać po mnie to zmęczenie? W sumie operowaliśmy tak długo.. Nic dziwnego, że jestem wykończona.
- Dzięki - odwzajemniłam gest dziewczyny i poszłam do garderoby, aby się przebrać.
Kiedy wyszłam zaniepokoił mnie dziwny wyraz twarzy młodej stażystki.
- Czujesz..? - zapytała cicho.
Wyglądała na wystraszoną.. Co się dzieje..
- Co..? - pociągnęłam nosem - Dym.. - szepnęłam przerażona..
Blondynka wpatrywała się we mnie ze strachem.. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.. Okej, muszę zachować spokój i nie dać się ponieść emocjom..
- Spokojnie.. - dotknęłam lekko jej ramienia - Musimy sprawdzić czy gdzieś.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Ola wskazała drzwi, spod których wydobywały się kłęby dymu..
Było to pomieszczenie, gdzie trzymaliśmy sprzęt.. Dobra, teraz na serio zaczęłam się bać.. Podeszłam do drzwi wyjściowych chcąc je otworzyć, ale były zamknięte.. Popchnęłam je mocniej, ale nadal nic się nie działo. Z pomocą przyszła mi Ola, ale nawet we dwie nie dałyśmy rady. Dym stawał się coraz gęstszy, nie było już prawie czym oddychać. Zakrywałyśmy twarze tym, co miałyśmy na sobie próbując ochronić płuca.
- Co teraz..? - wyszeptała przerażona stażystka.
- Otwórzmy okno.. - powiedziałam to w chwili, kiedy ogień przedarł się do naszego pomieszczenia - Szybko! - dodałam po czym ruszyłam w jego stronę.
Dziewczyna mocno pociągnęła za klamkę i po chwili mogłyśmy złapać trochę świeżego powietrza. To przyniosło chwilową ulgę, ale ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Zaczęło mi się kręcić w głowie.. Stażystka była w zdecydowanie lepszej formie niż ja..
- Wezwij..pomoc.. - szepnęłam opierając się o ścianę.
- Już.. Wytrzymaj jeszcze chwilę.. - odparła cicho wykonując to, o co ją poprosiłam.
Było mi słabo, a przed oczami pojawiały mi się czarne plamy.. Osunęłam się na podłogę. Ola coś do mnie mówiła, ale jej głos docierał do mnie jakby zza ściany.. Chwilę walczyłam ze sobą, jednak na niewiele się to zdało. Po chwili straciłam przytomność.. Zdążyłam jedynie zapamiętać ogień, który ogarniał już prawie wszystko wokół nas i coraz szybciej zmierzał w naszym kierunku..
~*~
Ocknęłam się w sali szpitalnej. Powoli zaczęły wracać do mnie rzeczy, które wydarzyły się.. No właśnie, kiedy..? Jak długo spałam..? Przekręciłam głowę w bok zauważając Przemka śpiącego na krześle. Wzrokiem odszukałam zegarek - 3.36 nad ranem.. Nie chciałam go budzić, pewnie spędził tu dużo czasu. Zastanawia mnie czy Piotr tu był.. Nie potrafię wyrzucić go z głowy..
- Hana, nareszcie.. - usłyszałam cichy głos brata.
Uśmiechnęłam się lekko do niego żeby wiedział, że wszystko ze mną okej.
- Co z Olą..? - zapytałam, ale mój głos brzmiał hm.. Niekorzystnie..
Miałam okropną chrypę, mam nadzieję, że coś zrozumiał..
- Nie martw się, nic jej nie jest - odparł od razu.
Chociaż tyle.. Strasznie się o nią bałam.. A Przemek strasznie przeżyłby to wszystko gdyby jej się coś stało.. Oni tak bardzo się kochają, a mała Frania jest po prostu urocza.
- Dam Ci pić - powiedział podając mi szklankę.
Wzięłam łyk wody i od razu poczułam się trochę lepiej.
- Ile minęło od czasu pożaru? I co ze szpitalem? - odzyskałam już prawie normalny głos, teraz mogę zasypać go dręczącymi mnie pytaniami.
- 2 dni. Najbardziej zniszczony jest pokój lekarski na ginekologii i pomieszczenie ze sprzętem, gdzie wybuchł pożar. Reszta budynku nie ucierpiała - odpowiedział.
- Mam jeszcze jedno pytanie.. - zaczęłam, ale Zapała mi przerwał.
- Wiem, o co chcesz zapytać. Piotra tu nie było - takiej odpowiedzi się nie spodziewałam..
Byłam prawie pewna, że chociaż na chwilę do mnie zajrzał.. Pomyliłam się..
- Ale wie o tym wszystkim..? - nadal mam nadzieję, że jest jakiś powód dla którego mnie nie odwiedził.
- Tak, przyjechał jakieś 20 minut po wybuchu - odparł.
- Nie pytał o mnie? Czy wszystko w porządku..? - nadal nie mogę w to uwierzyć..
- Powiedziałem mu, że jesteś w szpitalu. Nic więcej nie chciał wiedzieć - to tak bardzo boli..
- Dzięki, że mi powiedziałeś.. - odparłam cicho - Kiedy dostanę wypis..?
- Pewnie zatrzymają Cię tu do jutra, później raczej będziesz mogła wyjść - oby..
Muszę zdążyć ze wszystkim przed wylotem do Izraela..
- Skoro minęły dwa dni, to dzisiaj jest środa, tak? - zapytałam, a Przemek skinął głową - W sobotę mam samolot - dodałam.
- Wracasz do Izraela? - bardziej stwierdził niż zapytał, co ja potwierdziłam.
- Nie będę Cię zatrzymywał. Skoro uważasz, że to najlepsze rozwiązanie, to jedź. Zawsze możesz wrócić - uśmiechnął się lekko.
- Nie powiedziałam, że zostanę tam na zawsze. Nie wykluczam powrotu do Polski za jakiś czas - przyznałam szczerze.
Jeszcze nie wiem w którym kraju postanowię zostać na stałe. Mam dwie możliwości i muszę wypróbować obie aby podjąć decyzję. Pracę zawsze znajdę, czy tam, czy tu, więc z tym nie ma problemu. To wszystko co działo się przez ostatni czas sprawiło, że muszę wyjechać. Źle się tu czuję, a nie chcę tak żyć. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.
- Pójdę już - brunet zauważył, że chcę zostać sama i pomyśleć.
Czasami czuję się, jakby czytał mi w myślach.
- Do jutra - pocałowałam go w policzek, a następnie opuścił salę.
Przypomniało mi się, że Piotr chciał ze mną porozmawiać. Fakt, nic między nami nie jest załatwione. Mam niemiłe przeczucie, że chciał powiedzieć mi, że chce rozwodu.. Nie mogę na siłę go przy mnie zatrzymać. Kocham go najbardziej na świecie i ciężko jest mi wyobrazić sobie życie bez niego, ale czy on nadal kocha mnie..? Nie interesował się moim stanem.. Przecież mogłam umrzeć, to nie jest jakaś błahostka..
Długo o tym wszystkim myślałam aż w końcu poczułam się zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*sobota,10.55*
- Będziemy w kontakcie - powiedziałam lekko przytulając bruneta.
Jesteśmy już na lotnisku, o 11.20 odlatuje mój samolot. Ola i Przemek odprowadzili mnie tutaj, z resztą pożegnałam się już wczoraj, bo dzisiaj od rana załatwiam jeszcze to, czego nie zdążyłam wcześniej.
- Powodzenia - uśmiechnęła się blondynka obejmując mnie.
- Dzięki - uśmiechnęłam się odwzajemniając jej gest.
Naprawdę ją polubiłam. Cieszę się, że właśnie ona jest dziewczyną mojego brata.
Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam iść w stronę czekającej maszyny. Kiedy byłam już przy niej odwróciłam się i pomachałam im, na co oni odpowiedzieli tym samym. Z uśmiechem na ustach weszłam po schodach podając stewardesie bilet i zajmując wyznaczone miejsce przy oknie. Wybrałam je, ponieważ uwielbiam patrzeć na widoki z góry. Mimo, iż latałam już niezliczone ilości razy, to zawsze mnie to fascynuje.
Słysząc, że zamykają się drzwi a pilot przygotowuje się do startu wyłączyłam telefon. Od jednej z młodych dziewczyn wzięłam wodę, którą roznosiły i czując, jak maszyna jedzie, a potem wzbija się w powietrze zapatrzyłam się w widoki za oknem.
Zaczyna się nowy rozdział w moim życiu. Bez Piotra i Radwana, bez przyjaciół z Polski, bez znajomych ze szpitala. Co będzie dalej? Tego nikt nie wie. Ale jedno wiem na pewno. Chcę przestać myśleć o wszystkim, co było w Polsce. To już za mną.
- Szukałaś paszportu, chwilę pogadaliśmy, ale myślę, że wiele spraw jest między nami nie załatwionych. O której kończysz dyżur? - zapytał, czym zupełnie zbił mnie z tropu..
A więc nie pamięta tego pocałunku..? Może pamięta, ale udaje, że nic takiego się nie wydarzyło.. Chyba jednak wolałabym tą pierwszą opcję..
- Za godzinę.. - odparłam cicho po chwili milczenia.
- Przyjadę po Ciebie - rzucił krótko i szybkim krokiem opuścił pokój.
Westchnęłam. Kiedy dotrze do mnie, że wszystko zniszczyłam i nigdy nie uda mi się tego naprawić? Co musi się stać, żebym w końcu to zrozumiała? Usiadłam przy biurku w celu uzupełnienia dokumentacji z dzisiejszego dnia. Było takie zamieszanie, że nikt o tym nie myślał.
~*~
- Hana, możesz już iść, skończę to za Ciebie - Ola uśmiechnęła się ciepło.
Cholera, aż tak widać po mnie to zmęczenie? W sumie operowaliśmy tak długo.. Nic dziwnego, że jestem wykończona.
- Dzięki - odwzajemniłam gest dziewczyny i poszłam do garderoby, aby się przebrać.
Kiedy wyszłam zaniepokoił mnie dziwny wyraz twarzy młodej stażystki.
- Czujesz..? - zapytała cicho.
Wyglądała na wystraszoną.. Co się dzieje..
- Co..? - pociągnęłam nosem - Dym.. - szepnęłam przerażona..
Blondynka wpatrywała się we mnie ze strachem.. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.. Okej, muszę zachować spokój i nie dać się ponieść emocjom..
- Spokojnie.. - dotknęłam lekko jej ramienia - Musimy sprawdzić czy gdzieś.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Ola wskazała drzwi, spod których wydobywały się kłęby dymu..
Było to pomieszczenie, gdzie trzymaliśmy sprzęt.. Dobra, teraz na serio zaczęłam się bać.. Podeszłam do drzwi wyjściowych chcąc je otworzyć, ale były zamknięte.. Popchnęłam je mocniej, ale nadal nic się nie działo. Z pomocą przyszła mi Ola, ale nawet we dwie nie dałyśmy rady. Dym stawał się coraz gęstszy, nie było już prawie czym oddychać. Zakrywałyśmy twarze tym, co miałyśmy na sobie próbując ochronić płuca.
- Co teraz..? - wyszeptała przerażona stażystka.
- Otwórzmy okno.. - powiedziałam to w chwili, kiedy ogień przedarł się do naszego pomieszczenia - Szybko! - dodałam po czym ruszyłam w jego stronę.
Dziewczyna mocno pociągnęła za klamkę i po chwili mogłyśmy złapać trochę świeżego powietrza. To przyniosło chwilową ulgę, ale ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Zaczęło mi się kręcić w głowie.. Stażystka była w zdecydowanie lepszej formie niż ja..
- Wezwij..pomoc.. - szepnęłam opierając się o ścianę.
- Już.. Wytrzymaj jeszcze chwilę.. - odparła cicho wykonując to, o co ją poprosiłam.
Było mi słabo, a przed oczami pojawiały mi się czarne plamy.. Osunęłam się na podłogę. Ola coś do mnie mówiła, ale jej głos docierał do mnie jakby zza ściany.. Chwilę walczyłam ze sobą, jednak na niewiele się to zdało. Po chwili straciłam przytomność.. Zdążyłam jedynie zapamiętać ogień, który ogarniał już prawie wszystko wokół nas i coraz szybciej zmierzał w naszym kierunku..
~*~
Ocknęłam się w sali szpitalnej. Powoli zaczęły wracać do mnie rzeczy, które wydarzyły się.. No właśnie, kiedy..? Jak długo spałam..? Przekręciłam głowę w bok zauważając Przemka śpiącego na krześle. Wzrokiem odszukałam zegarek - 3.36 nad ranem.. Nie chciałam go budzić, pewnie spędził tu dużo czasu. Zastanawia mnie czy Piotr tu był.. Nie potrafię wyrzucić go z głowy..
- Hana, nareszcie.. - usłyszałam cichy głos brata.
Uśmiechnęłam się lekko do niego żeby wiedział, że wszystko ze mną okej.
- Co z Olą..? - zapytałam, ale mój głos brzmiał hm.. Niekorzystnie..
Miałam okropną chrypę, mam nadzieję, że coś zrozumiał..
- Nie martw się, nic jej nie jest - odparł od razu.
Chociaż tyle.. Strasznie się o nią bałam.. A Przemek strasznie przeżyłby to wszystko gdyby jej się coś stało.. Oni tak bardzo się kochają, a mała Frania jest po prostu urocza.
- Dam Ci pić - powiedział podając mi szklankę.
Wzięłam łyk wody i od razu poczułam się trochę lepiej.
- Ile minęło od czasu pożaru? I co ze szpitalem? - odzyskałam już prawie normalny głos, teraz mogę zasypać go dręczącymi mnie pytaniami.
- 2 dni. Najbardziej zniszczony jest pokój lekarski na ginekologii i pomieszczenie ze sprzętem, gdzie wybuchł pożar. Reszta budynku nie ucierpiała - odpowiedział.
- Mam jeszcze jedno pytanie.. - zaczęłam, ale Zapała mi przerwał.
- Wiem, o co chcesz zapytać. Piotra tu nie było - takiej odpowiedzi się nie spodziewałam..
Byłam prawie pewna, że chociaż na chwilę do mnie zajrzał.. Pomyliłam się..
- Ale wie o tym wszystkim..? - nadal mam nadzieję, że jest jakiś powód dla którego mnie nie odwiedził.
- Tak, przyjechał jakieś 20 minut po wybuchu - odparł.
- Nie pytał o mnie? Czy wszystko w porządku..? - nadal nie mogę w to uwierzyć..
- Powiedziałem mu, że jesteś w szpitalu. Nic więcej nie chciał wiedzieć - to tak bardzo boli..
- Dzięki, że mi powiedziałeś.. - odparłam cicho - Kiedy dostanę wypis..?
- Pewnie zatrzymają Cię tu do jutra, później raczej będziesz mogła wyjść - oby..
Muszę zdążyć ze wszystkim przed wylotem do Izraela..
- Skoro minęły dwa dni, to dzisiaj jest środa, tak? - zapytałam, a Przemek skinął głową - W sobotę mam samolot - dodałam.
- Wracasz do Izraela? - bardziej stwierdził niż zapytał, co ja potwierdziłam.
- Nie będę Cię zatrzymywał. Skoro uważasz, że to najlepsze rozwiązanie, to jedź. Zawsze możesz wrócić - uśmiechnął się lekko.
- Nie powiedziałam, że zostanę tam na zawsze. Nie wykluczam powrotu do Polski za jakiś czas - przyznałam szczerze.
Jeszcze nie wiem w którym kraju postanowię zostać na stałe. Mam dwie możliwości i muszę wypróbować obie aby podjąć decyzję. Pracę zawsze znajdę, czy tam, czy tu, więc z tym nie ma problemu. To wszystko co działo się przez ostatni czas sprawiło, że muszę wyjechać. Źle się tu czuję, a nie chcę tak żyć. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.
- Pójdę już - brunet zauważył, że chcę zostać sama i pomyśleć.
Czasami czuję się, jakby czytał mi w myślach.
- Do jutra - pocałowałam go w policzek, a następnie opuścił salę.
Przypomniało mi się, że Piotr chciał ze mną porozmawiać. Fakt, nic między nami nie jest załatwione. Mam niemiłe przeczucie, że chciał powiedzieć mi, że chce rozwodu.. Nie mogę na siłę go przy mnie zatrzymać. Kocham go najbardziej na świecie i ciężko jest mi wyobrazić sobie życie bez niego, ale czy on nadal kocha mnie..? Nie interesował się moim stanem.. Przecież mogłam umrzeć, to nie jest jakaś błahostka..
Długo o tym wszystkim myślałam aż w końcu poczułam się zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*sobota,10.55*
- Będziemy w kontakcie - powiedziałam lekko przytulając bruneta.
Jesteśmy już na lotnisku, o 11.20 odlatuje mój samolot. Ola i Przemek odprowadzili mnie tutaj, z resztą pożegnałam się już wczoraj, bo dzisiaj od rana załatwiam jeszcze to, czego nie zdążyłam wcześniej.
- Powodzenia - uśmiechnęła się blondynka obejmując mnie.
- Dzięki - uśmiechnęłam się odwzajemniając jej gest.
Naprawdę ją polubiłam. Cieszę się, że właśnie ona jest dziewczyną mojego brata.
Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam iść w stronę czekającej maszyny. Kiedy byłam już przy niej odwróciłam się i pomachałam im, na co oni odpowiedzieli tym samym. Z uśmiechem na ustach weszłam po schodach podając stewardesie bilet i zajmując wyznaczone miejsce przy oknie. Wybrałam je, ponieważ uwielbiam patrzeć na widoki z góry. Mimo, iż latałam już niezliczone ilości razy, to zawsze mnie to fascynuje.
Słysząc, że zamykają się drzwi a pilot przygotowuje się do startu wyłączyłam telefon. Od jednej z młodych dziewczyn wzięłam wodę, którą roznosiły i czując, jak maszyna jedzie, a potem wzbija się w powietrze zapatrzyłam się w widoki za oknem.
Zaczyna się nowy rozdział w moim życiu. Bez Piotra i Radwana, bez przyjaciół z Polski, bez znajomych ze szpitala. Co będzie dalej? Tego nikt nie wie. Ale jedno wiem na pewno. Chcę przestać myśleć o wszystkim, co było w Polsce. To już za mną.
_______________________________________
Hej!
Na początku oczywiście przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.
Znowu, wiem. Nie zaczynajmy kolejny raz tego tematu xd
Zaczęła się szkoła i szczerze nie spodziewałam się, że druga klasa gimnazjum będzie tak trudna, a do tego będę miała tyle lekcji + oczywiście zajęcia dodatkowe.
Nie będę tu narzekać i marudzić, nie. Po prostu chcę żebyście mieli świadomość, że rozdziały będą rzadko, co nie jest moją winą.
Zażalenia proszę składać do dyrektorki mojej szkoły c;
Nie przedłużając, zapraszam do czytania rozdziału ;3
Do następnego ;*
Komentujcie!
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Krótka przerwa
Hej.
Jak widzicie, dość długo nie ma już rozdziału. Przepraszam, ale po prostu jestem teraz dość zajęta i nie bardzo mam czas na cokolwiek, tym bardziej na pisanie. Rozdział będzie, nie martwcie się. Po prostu muszę zrobić sobie krótką przerwę, bo nie mam kiedy usiąść do laptopa. Jeszcze raz przepraszam. Postaram się dodać rozdział jak najszybciej, może jeszcze w tym tygodniu mi się to uda. Czekajcie cierpliwie, bo w kolejnym rozdziale zdarzy się coś bardzo ważnego..c;
Do napisania ;*
Jak widzicie, dość długo nie ma już rozdziału. Przepraszam, ale po prostu jestem teraz dość zajęta i nie bardzo mam czas na cokolwiek, tym bardziej na pisanie. Rozdział będzie, nie martwcie się. Po prostu muszę zrobić sobie krótką przerwę, bo nie mam kiedy usiąść do laptopa. Jeszcze raz przepraszam. Postaram się dodać rozdział jak najszybciej, może jeszcze w tym tygodniu mi się to uda. Czekajcie cierpliwie, bo w kolejnym rozdziale zdarzy się coś bardzo ważnego..c;
Do napisania ;*
niedziela, 26 lipca 2015
Rozdział 4
Wybiegłam z jego domu kierując się w stronę samochodu. Cholera no, co ja sobie myślałam.. Oby tylko nic nie pamiętał z dzisiejszego wieczoru.. Nagle poczułam jak ktoś przyciąga mnie do siebie od tyłu i kładzie dłonie na mojej talii. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Piotr. Odwróciłam się w stronę mężczyzny. O nie.. Radwan.. Nie mam siły na spotkanie z nim..
- Co Ty robisz? - zapytałam zdenerwowana i zaczęłam wyrywać się z jego silnego uścisku.
- Przestań - mruknął przyciskając mnie do ściany znajdującej się za nami.
- Zostaw mnie - odparłam wkurzona wciąż go od siebie odpychając.
W końcu jakoś udało mi się uciec. Biegnąc w stronę samochodu zrozumiałam, że on jest chory.. Nigdy nie da mi spokoju.. To kolejny powód mojego wyjazdu. Muszę stąd zniknąć i zadbać o to, aby nie dowiedział się, gdzie jestem.
Roztrzęsiona wróciłam do domu Leny. Wszyscy już spali, więc po cichu poszłam do łazienki i szybko się wykąpałam. Ubrana w piżamę skierowałam się do swojego pokoju. Jutro zaczynałam dyżur po południu, więc usiadłam na łóżku biorąc ze sobą laptopa. Zaczęłam szukać biletu do Izraela starając się wybrać jakiś termin. W końcu zdecydowałam się na datę która wypadała dokładnie za tydzień. Do tego czasu powinnam zdążyć uporządkować wszystkie sprawy w Polsce. Będę musiała jeszcze skontaktować się z siostrą. Cicho westchnęłam zamykając laptopa i odłożyłam go na biurko, po czym zgasiłam światło i położyłam się próbując zasnąć. Jednak sen nie nadchodził, bo cały czas myślałam o tym, co stało się między mną a Piotrem zaledwie godzinę temu. Próbując zrozumieć, dlaczego to zrobiłam, analizowałam każdy szczegół tego dnia. Jednak nie przyniosło to żadnej odpowiedzi, więc w końcu zasnęłam.
Rano obudziłam się z myślą, że to wszystko tylko mi się przyśniło. Jednak z każdą kolejną minutą zdawałam sobie sprawę, że wydarzyło się naprawdę i nie dam rady tego cofnąć. Wstałam i biorąc ciuchy poszłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół do kuchni.
- Hej - Lena uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech.
Pomogłam jej dokończyć śniadanie, a przy okazji chwilę porozmawiałyśmy. Kiedy przyszedł Witek razem zjedliśmy posiłek.
- Podjęłaś już decyzję czy wracasz do Izraela? - zapytała mnie w pewnej chwili przyjaciółka.
- Tak - odparłam - Wracam.
- Masz już jakiś konkretny termin? - zapytał brunet.
- Za tydzień - przyznałam.
- Szybko - stwierdziła Lena wstając i wkładając swój talerz do zmywarki.
- Nie było innych terminów - skłamałam również wkładając naczynia do urządzenia.
- To ja lecę do pracy - powiedział przelotnie ją całując, pożegnał się ze mną i wyszedł.
- A tak naprawdę.. Dlaczego tak szybko lecisz? - zapytała kiedy za jej mężem zamknęły się drzwi.
- Wczoraj byłam u Piotra, bo zostawiłam u niego paszport. Rozmawialiśmy chwilę i.. pocałowałam go.. Był pijany, więc mam nadzieję, że nie będzie nic pamiętał.. Potem uciekłam i na ulicy spotkałam Radwana.. Znowu się do mnie przystawiał.. Muszę stąd wyjechać.. Mam już dość tego wszystkiego.. - westchnęłam cicho patrząc w okno - Między mną i Piotrem raczej już nic się nie zmieni.. Nie wiem po co wczoraj to zrobiłam.. A Krzysztof nie da mi spokoju.. Chcę odpocząć od tego miejsca.. I.. nie wiem czy w ogóle wrócę.. - przyznałam.
- Hana.. - przytuliła mnie lekko - Cokolwiek zrobisz, jestem z Tobą.. Pamiętaj o tym..
- Dziękuję.. - uśmiechnęłam się lekko również ją przytulając.
- Tylko dzwoń często.. - poprosiła.
- Jasne - zapewniłam i odsunęłyśmy się od siebie.
- Pracujesz jeszcze w szpitalu? - zapytała przechodząc do salonu.
- Tak. Stefan prosił żebym została dopóki kogoś nie znajdzie. Jeśli nikogo nie zatrudni w czasie tygodnia to.. nie wiem.. Nie dam rady zostać tu dłużej.. - westchnęłam.
- Nie przejmuj się, on na pewno to zrozumie - pocieszała mnie.
- Wiem.. Mam dzisiaj dyżur po południu, a Ty? - zmieniłam temat.
- Ja mam wolne - przyznała.
Pogadałyśmy jeszcze, pobawiłyśmy się z Felkiem. Czas szybko zleciał, była już 13.30, więc musiałam iść do szpitala. Dobrze że Radwana dzisiaj nie będzie.. Mam zmianę z Olą i Wójcikiem.
~*~
- Ola idź na OIOM. Powiedz Wójcikowi, żeby został na ginekologii. Ja będę na chirurgi - dziewczyna skinęła głową i wybiegła z pokoju.
Przywieźli nam osoby z dużego wypadku i ledwo nadążamy. Szybko wyszłam z lekarskiego i pobiegłam po schodach w dół. Zaczęłam szukać Wiki, podobno chciała mnie widzieć.
- O, Hana, tu jesteś.. - odetchnęła przystając na moment - Idziesz na OIOM?
- Nie, wysłałam tam Olę - odparłam.
- Okej.. Za jakieś 10 minut będę miała pacjentkę w ciąży, będziesz mi potrzebna.. - rozmowę przerwał dzwonek jej telefonu.
Gestem pokazała mi, żebym poczekała i odebrała.
- Co? Jak to nie może? Niech to szlak.. Nie wiem, spróbuję.. - westchnęła i rozłączyła się.
- Cholera no, Falkowicz nie może przyjechać, a my z Adamem nie dajemy już rady.. - westchnęła - Hana, możesz zadzwonić do Piotra? - zwróciła się do mnie.
- Wiki, przywieźli następnych - rzucił w przelocie Krajewski i pobiegł w stronę wyjścia ze szpitala.
- Proszę - popatrzyła na mnie błagalnie.
- Jasne - usłyszałam swoje własne słowa.
- Dzięki, daj mi znać czy przyjedzie - powiedziała i już jej nie było.
Westchnęłam cicho. Bez względu na wszystko nie mogłam odmówić.. Piotr zapewne już wytrzeźwiał.. Szybkim krokiem skierowałam się do lekarskiego i wyciągnęłam telefon. Zanim zdążyłam się rozmyślić wybrałam numer mężczyzny. Odebrał po 3 sygnale.
- Cześć.. - zaczęłam - W szpitalu jest urwanie głowy, przywożą nam osoby z wypadku i nie dajemy sobie rady. Wiki chciała żebyś przyjechał - powiedziałam na jednym oddechu.
- Zaraz będę - odpowiedział krótko i rozłączył się.
Schowałam komórkę do kieszeni fartucha i pobiegłam szukać Consalidy. Nie było czasu na rozmyślania.. Wybiegłam ze szpitala i rozejrzałam się. Po chwili dostrzegłam ją. Razem z Adamem stali obok noszy na których leżała ciężarna kobieta. To pewnie o niej wspominała.. Szybko ruszyłam w jej kierunku.
- O, Hana - odwróciła się w moją stronę - Przyjedzie?
- Tak - potwierdziłam.
- Świetnie. To jest ta pacjentka o której Ci mówiłam. Weź ją na razie do siebie, kiedy zjawi się Piotr przyślę go na ginekologię, okej?
- Tak, jasne - odparłam i razem z ratownikami weszłam do szpitala.
Zleciłam pielęgniarce zrobienie badań, a sama pobiegłam na górę. Na chwilę usiadłam przy biurku przeglądając dane pacjentki, które dała mi Wiki. 8 miesiąc.. Muszę poczekać na Piotra, potrzebna mi konsultacja chirurga..
- Wykonałam wszystkie badania, czy coś jeszcze? - do pokoju zajrzała pielęgniarka.
- Na razie nie. Jak przyjdzie Piotr zdecydujemy, co dalej - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Dobrze - jak zwykle uśmiechnęła się i zniknęła.
Czekając na swojego męża mogłam chwilę odpocząć. Podeszłam do okna. Przyjechała kolejna karetka, do której natychmiast podeszli Adam i Ola. Czyli coś ginekologicznego.. Zapatrzona w widok za oknem nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiki mówiła, że jestem Ci potrzebny - na jego głos aż podskoczyłam.
- Tak - odwróciłam się w jego stronę - Mam pacjentkę z wypadku, jest w ciąży - przyznałam.
- To chodźmy do niej - powiedział.
Skinęłam głową i wyszliśmy z pokoju lekarskiego. Zaprowadziłam go do odpowiedniej sali, po drodze opowiadając o kobiecie. Muszę go zapytać o wczorajszy wieczór, ale to później.. Weszliśmy do pomieszczenia.
~*~
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęłam się lekko do niego.
Siedzieliśmy we dwoje w pokoju lekarskim. Stan pacjentki był już dobry, wszystko się udało, ale bez Piotra bym sobie nie poradziła.
- Nie ma sprawy - odparł.
- Wiesz.. Byłam wczoraj u Ciebie.. - zaczęłam.
- Wiem - przyznał.
Cholera.. Pamięta..
- Co Ty robisz? - zapytałam zdenerwowana i zaczęłam wyrywać się z jego silnego uścisku.
- Przestań - mruknął przyciskając mnie do ściany znajdującej się za nami.
- Zostaw mnie - odparłam wkurzona wciąż go od siebie odpychając.
W końcu jakoś udało mi się uciec. Biegnąc w stronę samochodu zrozumiałam, że on jest chory.. Nigdy nie da mi spokoju.. To kolejny powód mojego wyjazdu. Muszę stąd zniknąć i zadbać o to, aby nie dowiedział się, gdzie jestem.
Roztrzęsiona wróciłam do domu Leny. Wszyscy już spali, więc po cichu poszłam do łazienki i szybko się wykąpałam. Ubrana w piżamę skierowałam się do swojego pokoju. Jutro zaczynałam dyżur po południu, więc usiadłam na łóżku biorąc ze sobą laptopa. Zaczęłam szukać biletu do Izraela starając się wybrać jakiś termin. W końcu zdecydowałam się na datę która wypadała dokładnie za tydzień. Do tego czasu powinnam zdążyć uporządkować wszystkie sprawy w Polsce. Będę musiała jeszcze skontaktować się z siostrą. Cicho westchnęłam zamykając laptopa i odłożyłam go na biurko, po czym zgasiłam światło i położyłam się próbując zasnąć. Jednak sen nie nadchodził, bo cały czas myślałam o tym, co stało się między mną a Piotrem zaledwie godzinę temu. Próbując zrozumieć, dlaczego to zrobiłam, analizowałam każdy szczegół tego dnia. Jednak nie przyniosło to żadnej odpowiedzi, więc w końcu zasnęłam.
Rano obudziłam się z myślą, że to wszystko tylko mi się przyśniło. Jednak z każdą kolejną minutą zdawałam sobie sprawę, że wydarzyło się naprawdę i nie dam rady tego cofnąć. Wstałam i biorąc ciuchy poszłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół do kuchni.
- Hej - Lena uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech.
Pomogłam jej dokończyć śniadanie, a przy okazji chwilę porozmawiałyśmy. Kiedy przyszedł Witek razem zjedliśmy posiłek.
- Podjęłaś już decyzję czy wracasz do Izraela? - zapytała mnie w pewnej chwili przyjaciółka.
- Tak - odparłam - Wracam.
- Masz już jakiś konkretny termin? - zapytał brunet.
- Za tydzień - przyznałam.
- Szybko - stwierdziła Lena wstając i wkładając swój talerz do zmywarki.
- Nie było innych terminów - skłamałam również wkładając naczynia do urządzenia.
- To ja lecę do pracy - powiedział przelotnie ją całując, pożegnał się ze mną i wyszedł.
- A tak naprawdę.. Dlaczego tak szybko lecisz? - zapytała kiedy za jej mężem zamknęły się drzwi.
- Wczoraj byłam u Piotra, bo zostawiłam u niego paszport. Rozmawialiśmy chwilę i.. pocałowałam go.. Był pijany, więc mam nadzieję, że nie będzie nic pamiętał.. Potem uciekłam i na ulicy spotkałam Radwana.. Znowu się do mnie przystawiał.. Muszę stąd wyjechać.. Mam już dość tego wszystkiego.. - westchnęłam cicho patrząc w okno - Między mną i Piotrem raczej już nic się nie zmieni.. Nie wiem po co wczoraj to zrobiłam.. A Krzysztof nie da mi spokoju.. Chcę odpocząć od tego miejsca.. I.. nie wiem czy w ogóle wrócę.. - przyznałam.
- Hana.. - przytuliła mnie lekko - Cokolwiek zrobisz, jestem z Tobą.. Pamiętaj o tym..
- Dziękuję.. - uśmiechnęłam się lekko również ją przytulając.
- Tylko dzwoń często.. - poprosiła.
- Jasne - zapewniłam i odsunęłyśmy się od siebie.
- Pracujesz jeszcze w szpitalu? - zapytała przechodząc do salonu.
- Tak. Stefan prosił żebym została dopóki kogoś nie znajdzie. Jeśli nikogo nie zatrudni w czasie tygodnia to.. nie wiem.. Nie dam rady zostać tu dłużej.. - westchnęłam.
- Nie przejmuj się, on na pewno to zrozumie - pocieszała mnie.
- Wiem.. Mam dzisiaj dyżur po południu, a Ty? - zmieniłam temat.
- Ja mam wolne - przyznała.
Pogadałyśmy jeszcze, pobawiłyśmy się z Felkiem. Czas szybko zleciał, była już 13.30, więc musiałam iść do szpitala. Dobrze że Radwana dzisiaj nie będzie.. Mam zmianę z Olą i Wójcikiem.
~*~
- Ola idź na OIOM. Powiedz Wójcikowi, żeby został na ginekologii. Ja będę na chirurgi - dziewczyna skinęła głową i wybiegła z pokoju.
Przywieźli nam osoby z dużego wypadku i ledwo nadążamy. Szybko wyszłam z lekarskiego i pobiegłam po schodach w dół. Zaczęłam szukać Wiki, podobno chciała mnie widzieć.
- O, Hana, tu jesteś.. - odetchnęła przystając na moment - Idziesz na OIOM?
- Nie, wysłałam tam Olę - odparłam.
- Okej.. Za jakieś 10 minut będę miała pacjentkę w ciąży, będziesz mi potrzebna.. - rozmowę przerwał dzwonek jej telefonu.
Gestem pokazała mi, żebym poczekała i odebrała.
- Co? Jak to nie może? Niech to szlak.. Nie wiem, spróbuję.. - westchnęła i rozłączyła się.
- Cholera no, Falkowicz nie może przyjechać, a my z Adamem nie dajemy już rady.. - westchnęła - Hana, możesz zadzwonić do Piotra? - zwróciła się do mnie.
- Wiki, przywieźli następnych - rzucił w przelocie Krajewski i pobiegł w stronę wyjścia ze szpitala.
- Proszę - popatrzyła na mnie błagalnie.
- Jasne - usłyszałam swoje własne słowa.
- Dzięki, daj mi znać czy przyjedzie - powiedziała i już jej nie było.
Westchnęłam cicho. Bez względu na wszystko nie mogłam odmówić.. Piotr zapewne już wytrzeźwiał.. Szybkim krokiem skierowałam się do lekarskiego i wyciągnęłam telefon. Zanim zdążyłam się rozmyślić wybrałam numer mężczyzny. Odebrał po 3 sygnale.
- Cześć.. - zaczęłam - W szpitalu jest urwanie głowy, przywożą nam osoby z wypadku i nie dajemy sobie rady. Wiki chciała żebyś przyjechał - powiedziałam na jednym oddechu.
- Zaraz będę - odpowiedział krótko i rozłączył się.
Schowałam komórkę do kieszeni fartucha i pobiegłam szukać Consalidy. Nie było czasu na rozmyślania.. Wybiegłam ze szpitala i rozejrzałam się. Po chwili dostrzegłam ją. Razem z Adamem stali obok noszy na których leżała ciężarna kobieta. To pewnie o niej wspominała.. Szybko ruszyłam w jej kierunku.
- O, Hana - odwróciła się w moją stronę - Przyjedzie?
- Tak - potwierdziłam.
- Świetnie. To jest ta pacjentka o której Ci mówiłam. Weź ją na razie do siebie, kiedy zjawi się Piotr przyślę go na ginekologię, okej?
- Tak, jasne - odparłam i razem z ratownikami weszłam do szpitala.
Zleciłam pielęgniarce zrobienie badań, a sama pobiegłam na górę. Na chwilę usiadłam przy biurku przeglądając dane pacjentki, które dała mi Wiki. 8 miesiąc.. Muszę poczekać na Piotra, potrzebna mi konsultacja chirurga..
- Wykonałam wszystkie badania, czy coś jeszcze? - do pokoju zajrzała pielęgniarka.
- Na razie nie. Jak przyjdzie Piotr zdecydujemy, co dalej - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Dobrze - jak zwykle uśmiechnęła się i zniknęła.
Czekając na swojego męża mogłam chwilę odpocząć. Podeszłam do okna. Przyjechała kolejna karetka, do której natychmiast podeszli Adam i Ola. Czyli coś ginekologicznego.. Zapatrzona w widok za oknem nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiki mówiła, że jestem Ci potrzebny - na jego głos aż podskoczyłam.
- Tak - odwróciłam się w jego stronę - Mam pacjentkę z wypadku, jest w ciąży - przyznałam.
- To chodźmy do niej - powiedział.
Skinęłam głową i wyszliśmy z pokoju lekarskiego. Zaprowadziłam go do odpowiedniej sali, po drodze opowiadając o kobiecie. Muszę go zapytać o wczorajszy wieczór, ale to później.. Weszliśmy do pomieszczenia.
~*~
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęłam się lekko do niego.
Siedzieliśmy we dwoje w pokoju lekarskim. Stan pacjentki był już dobry, wszystko się udało, ale bez Piotra bym sobie nie poradziła.
- Nie ma sprawy - odparł.
- Wiesz.. Byłam wczoraj u Ciebie.. - zaczęłam.
- Wiem - przyznał.
Cholera.. Pamięta..
_____________________________________
Hej
Przychodzę do was, w końcu, z nowym rozdziałem ^^
Wiem, że się powtarzam, ale widocznie nie zrozumieliście. Więc powiem jeszcze raz.
Komentarze ,,kiedy next?" nie motywują do pisania. Ostatnio zaczęłam je usuwać, bo po prostu mam ich dość. Proszę was, nie męczcie mnie już nimi.
Nie będę się rozpisywać. Piszcie opinie na temat rozdziału c;
Do napisania ;*
niedziela, 19 lipca 2015
Nowy szablon
Hej!
Taka krótka notka xd
Jak możecie zauważyć - mamy szablon! Yay ^^
Nie wiem jak wam, ale mi się bardzo podoba <3 Jeżeli chcecie wiedzieć, skąd on jest, to link znajdziecie na blogu pod napisem ,,szablon''. Jest tam też nick autorki.
Piszcie w komentarzach swoje opinie na temat nowego wyglądu bloga cc;
To tyle. Żegnam się z wami i do zobaczenia przy następnym rozdziale ;**
PS Komentujcie rozdział 3. Ilość komentarzy jak do tej pory nie jest zbyt zadowalająca.. Mam nadzieję, że będzie ich więcej. Liczę na was ;3
Taka krótka notka xd
Jak możecie zauważyć - mamy szablon! Yay ^^
Nie wiem jak wam, ale mi się bardzo podoba <3 Jeżeli chcecie wiedzieć, skąd on jest, to link znajdziecie na blogu pod napisem ,,szablon''. Jest tam też nick autorki.
Piszcie w komentarzach swoje opinie na temat nowego wyglądu bloga cc;
To tyle. Żegnam się z wami i do zobaczenia przy następnym rozdziale ;**
PS Komentujcie rozdział 3. Ilość komentarzy jak do tej pory nie jest zbyt zadowalająca.. Mam nadzieję, że będzie ich więcej. Liczę na was ;3
wtorek, 14 lipca 2015
Rozdział 3
Kolejne 5 dni minęło tak samo. Skupiłam się na pracy i siedziałam w niej tak długo, jak tylko się dało.. Wczoraj dowiedziałam się, że Piotr wziął urlop na czas nieokreślony.. Nadal nie rozmawialiśmy. Tylko wtedy, dzień po tym, jak wysłałam mu tą wiadomość, wydawało mi się, że już zacznie rozmowę.. Patrzył na mnie w taki inny sposób.. Ale pomyliłam się..
Nadal mieszkam u Leny, bo nie wiem, czy szukanie mieszkania ma sens. Zamierzam wrócić do Izraela i raczej nie zmienię decyzji. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym została w Polsce.
- Hana, zajrzysz na chirurgię? Mam pacjentkę, prawdopodobnie będę musiała przenieść ją na ginekologię, ale nie jestem pewna - głos Wiki wyrwał mnie z zamyśleń.
- Tak, zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się lekko do niej.
- Dzięki - odwzajemniła uśmiech i szybko wyszła z lekarskiego.
Skończyłam zapisywać informacje w karcie pacjentki i wyszłam kierując się na odział. Po chwili znalazłam Wiktorię która zaprowadziła mnie na salę. Szybko zajrzałam do dokumentów kobiety.
- To może być torbiel. Zrobię USG i dam Ci znać - powiedziałam oddając jej papiery.
- Jakbyś mnie szukała jestem na OIOMie. Mam nadzieję, że Piotr szybko wróci, bo bez niego mamy urwanie głowy - westchnęła i wręcz wybiegła z sali.
,,Ja też bym tego chciała.." pomyślałam i poprosiłam pielęgniarkę, aby zawiozła pacjentkę na USG.
~*~
Miałam chwilę wolnego, więc usiadłam w pokoju przy komputerze. Przeglądałam stronę z biletami, chciałam coś zarezerwować, ale nie wiedziałam w jakim terminie.. Musiałam jeszcze wziąć urlop w pracy albo złożyć wypowiedzenie, sama nie wiem.. No i zadzwonić do rodziców lub siostry, bo nie będę miała się gdzie zatrzymać..
W końcu westchnęłam i zamknęłam laptopa. W ten sposób nic nie zdziałam.. Szpital nie jest dobrym miejscem na załatwianie takich spraw, muszę to przemyśleć na spokojnie, w domu..
Sięgnęłam do torebki aby odszukać paszport. Muszę sprawdzić, czy mam w nim wszystko aktualne. Nie mogłam go znaleźć, a przecież zawsze miałam go przy sobie..
- Cholera.. - mruknęłam pod nosem kiedy zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w mieszkaniu Piotra..
Będę musiała pójść do niego po pracy.. Nawet nie wiem czy jest w domu, mógł gdzieś wyjechać.. Tylko co ja wtedy zrobię..? Oddałam mu klucze..
- Hana, pani Kasia zaczęła rodzić. Sam nie dam rady, to będzie trudny poród. Z resztą wiesz, to Twoja pacjentka - na głos Radwana aż podskoczyłam.
- Już idę.. - mruknęłam niechętnie.
Perspektywa spędzenia w jego towarzystwie co najmniej godziny niezbyt mi się podobała, ale tu chodzi o dobro tej kobiety..
~*~
Wiedziałam, że będzie źle, ale nie, że aż tak. Ten pajac chyba zapomniał, że jesteśmy w pracy. Ciągle szukał tylko pretekstu żeby mnie w jakiś sposób dotknąć czy być bliżej. Już po 15 minutach miałam ochotę rzucić to wszystko i po prostu wyjść. A musiałam wytrzymać dwie godziny, bo wszystko się przedłużyło.
Kiedy już zdjęłam fartuch i umyłam ręce usiadłam opierając się o ścianę. Jestem cholernie zmęczona, wkurzona, a na dodatek głodna, bo prawie nic dzisiaj nie jadłam.
Kiedy zauważyłam przed sobą Krzysztofa odruchowo wstałam i chciałam odejść, ale on przytrzymał mnie przy ścianie.
- Dlaczego ciągle mnie unikasz..? Przecież wiem, że coś do mnie czujesz.. - zaczął się do mnie zbliżać.
- Nigdy.. - wyrwałam jedną ręką i uderzyłam go w twarz, po czym uciekłam.
Mam dość..
~*~
- Hana.. Dlaczego..? - nie rozumiał.
Wcale mu się nie dziwę. Wczoraj jeszcze rozmawialiśmy o tym, co moglibyśmy usprawnić na ginekologii, a dzisiaj ja kładę na jego biurku wypowiedzenie.
- Przepraszam, to dość skomplikowane.. Nie mogę już dłużej tu pracować.. - mówiłam to z takim żalem.. Ale musiałam być twarda..
- Dobrze Hana, ale pozwól mi znaleźć kogoś na Twoje miejsce.. Potrzebujemy ludzi na ginekologię, jeśli teraz odejdziesz to nie damy rady.. Możesz pracować dopóki kogoś nie znajdę? - zapytał patrząc na mnie prawie błagalnie.
- No.. Dobrze.. - westchnęłam w końcu.
Wyszłam z jego gabinetu, a potem ze szpitala. Koniec dyżuru oznaczał koniec zajęć, a koniec zajęć oznaczał myślenie o Piotrze..
Właśnie, Piotr.. Muszę jechać po ten paszport.. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do mieszkania mojego męża. Miałam nadzieję, że zastanę go w domu. Już po chwili byłam na miejscu.
Siedziałam w samochodzie patrząc na okno od sypialni. Zapalone światło, a więc jest w domu. I to tak cholernie mnie onieśmiela..
W końcu wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi. Po momencie wahania zapukałam. Dłuższą chwilę nie było żadnego odzewu. Kiedy miałam już odejść nagle w drzwiach zobaczyłam Piotra. Wyglądał.. źle..
Wyraźnie czułam od niego zapach alkoholu, a w salonie stała butelka wódki. Z mieszkania było też czuć zapach dymu.. Miał podkrążone oczy, był nieogolony.
,,To Twoja wina" dziwny głos w mojej głowie jeszcze pogłębił wyrzuty sumienia. Patrzyłam na niego w milczeniu nie wiedząc, co powiedzieć, zapomniałam nawet, po co przyszłam..
- Mogę..wejść..? - odezwałam się w końcu cicho, prawie szeptem.
Szatyn nic nie powiedział, przesunął się tylko pozwalając mi wejść do mieszkania. W środku panował okropny bałagan.. Piotr zamknął drzwi i podszedł do mnie.
- Po co przyszłaś..? - zapytał cicho nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Zapomniałam paszportu.. - szepnęłam patrząc w jego ciemne oczy.
Zawsze tak na mnie działał.. Nie potrafię przy nim normalnie funkcjonować.. Zwykle w dobrym znaczeniu tego słowa, ale teraz po prostu opanował moje myśli i ciało..
Wziął mój paszport z komody znajdującej się w salonie i podał mi go.
- Lecisz gdzieś..? - zbliżył się do mnie, aż zrobiło mi się gorąco..
- Nie.. Tak.. Może.. - zaczęłam się plątać.
Cholera, już nawet nie potrafię się normalnie wypowiedzieć..
- Hana.. - mruknął zakładając mi pasmo włosów za ucho.
Jestem pewna, że jutro nie będzie pamiętał nic z tego wieczoru.. Po alkoholu jest zupełnie inny..
Bez namysłu zbliżyłam się i pocałowałam go. Poczułam, jak odwzajemnia gest łapiąc mnie w talii. Po chwili opamiętałam się odsuwając od szatyna.
- Przepraszam.. - mruknęłam cicho i szybko wybiegłam z mieszkania.
Muszę jak najszybciej wyjechać..
Nadal mieszkam u Leny, bo nie wiem, czy szukanie mieszkania ma sens. Zamierzam wrócić do Izraela i raczej nie zmienię decyzji. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym została w Polsce.
- Hana, zajrzysz na chirurgię? Mam pacjentkę, prawdopodobnie będę musiała przenieść ją na ginekologię, ale nie jestem pewna - głos Wiki wyrwał mnie z zamyśleń.
- Tak, zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się lekko do niej.
- Dzięki - odwzajemniła uśmiech i szybko wyszła z lekarskiego.
Skończyłam zapisywać informacje w karcie pacjentki i wyszłam kierując się na odział. Po chwili znalazłam Wiktorię która zaprowadziła mnie na salę. Szybko zajrzałam do dokumentów kobiety.
- To może być torbiel. Zrobię USG i dam Ci znać - powiedziałam oddając jej papiery.
- Jakbyś mnie szukała jestem na OIOMie. Mam nadzieję, że Piotr szybko wróci, bo bez niego mamy urwanie głowy - westchnęła i wręcz wybiegła z sali.
,,Ja też bym tego chciała.." pomyślałam i poprosiłam pielęgniarkę, aby zawiozła pacjentkę na USG.
~*~
Miałam chwilę wolnego, więc usiadłam w pokoju przy komputerze. Przeglądałam stronę z biletami, chciałam coś zarezerwować, ale nie wiedziałam w jakim terminie.. Musiałam jeszcze wziąć urlop w pracy albo złożyć wypowiedzenie, sama nie wiem.. No i zadzwonić do rodziców lub siostry, bo nie będę miała się gdzie zatrzymać..
W końcu westchnęłam i zamknęłam laptopa. W ten sposób nic nie zdziałam.. Szpital nie jest dobrym miejscem na załatwianie takich spraw, muszę to przemyśleć na spokojnie, w domu..
Sięgnęłam do torebki aby odszukać paszport. Muszę sprawdzić, czy mam w nim wszystko aktualne. Nie mogłam go znaleźć, a przecież zawsze miałam go przy sobie..
- Cholera.. - mruknęłam pod nosem kiedy zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w mieszkaniu Piotra..
Będę musiała pójść do niego po pracy.. Nawet nie wiem czy jest w domu, mógł gdzieś wyjechać.. Tylko co ja wtedy zrobię..? Oddałam mu klucze..
- Hana, pani Kasia zaczęła rodzić. Sam nie dam rady, to będzie trudny poród. Z resztą wiesz, to Twoja pacjentka - na głos Radwana aż podskoczyłam.
- Już idę.. - mruknęłam niechętnie.
Perspektywa spędzenia w jego towarzystwie co najmniej godziny niezbyt mi się podobała, ale tu chodzi o dobro tej kobiety..
~*~
Wiedziałam, że będzie źle, ale nie, że aż tak. Ten pajac chyba zapomniał, że jesteśmy w pracy. Ciągle szukał tylko pretekstu żeby mnie w jakiś sposób dotknąć czy być bliżej. Już po 15 minutach miałam ochotę rzucić to wszystko i po prostu wyjść. A musiałam wytrzymać dwie godziny, bo wszystko się przedłużyło.
Kiedy już zdjęłam fartuch i umyłam ręce usiadłam opierając się o ścianę. Jestem cholernie zmęczona, wkurzona, a na dodatek głodna, bo prawie nic dzisiaj nie jadłam.
Kiedy zauważyłam przed sobą Krzysztofa odruchowo wstałam i chciałam odejść, ale on przytrzymał mnie przy ścianie.
- Dlaczego ciągle mnie unikasz..? Przecież wiem, że coś do mnie czujesz.. - zaczął się do mnie zbliżać.
- Nigdy.. - wyrwałam jedną ręką i uderzyłam go w twarz, po czym uciekłam.
Mam dość..
~*~
- Hana.. Dlaczego..? - nie rozumiał.
Wcale mu się nie dziwę. Wczoraj jeszcze rozmawialiśmy o tym, co moglibyśmy usprawnić na ginekologii, a dzisiaj ja kładę na jego biurku wypowiedzenie.
- Przepraszam, to dość skomplikowane.. Nie mogę już dłużej tu pracować.. - mówiłam to z takim żalem.. Ale musiałam być twarda..
- Dobrze Hana, ale pozwól mi znaleźć kogoś na Twoje miejsce.. Potrzebujemy ludzi na ginekologię, jeśli teraz odejdziesz to nie damy rady.. Możesz pracować dopóki kogoś nie znajdę? - zapytał patrząc na mnie prawie błagalnie.
- No.. Dobrze.. - westchnęłam w końcu.
Wyszłam z jego gabinetu, a potem ze szpitala. Koniec dyżuru oznaczał koniec zajęć, a koniec zajęć oznaczał myślenie o Piotrze..
Właśnie, Piotr.. Muszę jechać po ten paszport.. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do mieszkania mojego męża. Miałam nadzieję, że zastanę go w domu. Już po chwili byłam na miejscu.
Siedziałam w samochodzie patrząc na okno od sypialni. Zapalone światło, a więc jest w domu. I to tak cholernie mnie onieśmiela..
W końcu wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi. Po momencie wahania zapukałam. Dłuższą chwilę nie było żadnego odzewu. Kiedy miałam już odejść nagle w drzwiach zobaczyłam Piotra. Wyglądał.. źle..
Wyraźnie czułam od niego zapach alkoholu, a w salonie stała butelka wódki. Z mieszkania było też czuć zapach dymu.. Miał podkrążone oczy, był nieogolony.
,,To Twoja wina" dziwny głos w mojej głowie jeszcze pogłębił wyrzuty sumienia. Patrzyłam na niego w milczeniu nie wiedząc, co powiedzieć, zapomniałam nawet, po co przyszłam..
- Mogę..wejść..? - odezwałam się w końcu cicho, prawie szeptem.
Szatyn nic nie powiedział, przesunął się tylko pozwalając mi wejść do mieszkania. W środku panował okropny bałagan.. Piotr zamknął drzwi i podszedł do mnie.
- Po co przyszłaś..? - zapytał cicho nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Zapomniałam paszportu.. - szepnęłam patrząc w jego ciemne oczy.
Zawsze tak na mnie działał.. Nie potrafię przy nim normalnie funkcjonować.. Zwykle w dobrym znaczeniu tego słowa, ale teraz po prostu opanował moje myśli i ciało..
Wziął mój paszport z komody znajdującej się w salonie i podał mi go.
- Lecisz gdzieś..? - zbliżył się do mnie, aż zrobiło mi się gorąco..
- Nie.. Tak.. Może.. - zaczęłam się plątać.
Cholera, już nawet nie potrafię się normalnie wypowiedzieć..
- Hana.. - mruknął zakładając mi pasmo włosów za ucho.
Jestem pewna, że jutro nie będzie pamiętał nic z tego wieczoru.. Po alkoholu jest zupełnie inny..
Bez namysłu zbliżyłam się i pocałowałam go. Poczułam, jak odwzajemnia gest łapiąc mnie w talii. Po chwili opamiętałam się odsuwając od szatyna.
- Przepraszam.. - mruknęłam cicho i szybko wybiegłam z mieszkania.
Muszę jak najszybciej wyjechać..
__________________________________
Hej, wreszcie coś do poczytania c:
Przepraszam, że tyle to trwało, ale wszystko już wam wyjaśniłam. Jeśli jeszcze nie wiecie o co chodzi to zapraszam do poprzedniego postu.
Mamy chwilę zapomnienia Hany, wrednego Radwana i pijanego Piotra. Czyż nie robi się ciekawie..? ;3 Mam nadzieję, że tak ^^
Chyba jesteście zadowoleni. Chcieliście Hapi więc proszę, chwila Hapi specjalnie dla was c:
Cóż, to chyba tyle. Nie będę się rozpisywać, bo i nie ma o czym.
Proszę o komentarze i do zobaczenia w kolejnym poście ;)
PS Jeśli już chodzi o komentarze. Proszę, nie piszcie tylko ,,Kiedy next?". Takie komentarze niezbyt motywują do pisania. Proszę was, napiszcie chociaż 1-2 zdania na temat rozdziału. To zajmie wam tylko parę minut. Z góry dziękuję :)
I tak - wiem, że rozdział krótki, ale chciałam go dzisiaj dodać.
PS Jeśli już chodzi o komentarze. Proszę, nie piszcie tylko ,,Kiedy next?". Takie komentarze niezbyt motywują do pisania. Proszę was, napiszcie chociaż 1-2 zdania na temat rozdziału. To zajmie wam tylko parę minut. Z góry dziękuję :)
I tak - wiem, że rozdział krótki, ale chciałam go dzisiaj dodać.
Wyjaśnienia
Wiem, wiem. Znowu tak długo nie ma rozdziału. Lecz tym razem to nie jest moja wina.
Ok, od początku. Właśnie przed momentem wróciłam z wakacji. Od soboty nie było mnie w domu. Chciałam dodać wam rozdział przed wyjazdem i wszystko powiedzieć, ale się nie wyrobiłam. Pakowanie, załatwianie różnych rzeczy.. Jednym słowem miałam masę roboty. Myślałam, że skończę rozdział w sobotę, bo miałam mieć internet. Okazało się, że internet jest tak wolny, że nic nie da się na nim robić. Nic. A właściwie to prawie w ogóle go nie było.
Właśnie dlatego rozdział się nie pojawił. Nie zawalam bloga, nie mam was gdzieś, po prostu tak wyszło. Gdybym wiedziała, że nie będę miała jak wejść na bloggera, skończyłabym rozdział w domu i prawdopodobnie pojawiłby się w piątek.
Przepraszam, że tak wyszło, ale nic nie mogłam z tym zrobić. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Jeśli chodzi o sam rozdział, to zaraz go skończę i dodam. Nie martwcie się, dzisiaj będzie na pewno. To, że tak długo mnie nie było nie zniechęci was do komentowania, prawda?
Właściwie mogłam to napisać pod rozdziałem, ale notka wyszłaby za długa, więc stąd osobny post.
Jeszcze raz przepraszam i proszę o komentarze pod rozdziałem numer 3 :)
Najpóźniej wieczorem będziecie już mogli go przeczytać ;*
Ok, od początku. Właśnie przed momentem wróciłam z wakacji. Od soboty nie było mnie w domu. Chciałam dodać wam rozdział przed wyjazdem i wszystko powiedzieć, ale się nie wyrobiłam. Pakowanie, załatwianie różnych rzeczy.. Jednym słowem miałam masę roboty. Myślałam, że skończę rozdział w sobotę, bo miałam mieć internet. Okazało się, że internet jest tak wolny, że nic nie da się na nim robić. Nic. A właściwie to prawie w ogóle go nie było.
Właśnie dlatego rozdział się nie pojawił. Nie zawalam bloga, nie mam was gdzieś, po prostu tak wyszło. Gdybym wiedziała, że nie będę miała jak wejść na bloggera, skończyłabym rozdział w domu i prawdopodobnie pojawiłby się w piątek.
Przepraszam, że tak wyszło, ale nic nie mogłam z tym zrobić. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Jeśli chodzi o sam rozdział, to zaraz go skończę i dodam. Nie martwcie się, dzisiaj będzie na pewno. To, że tak długo mnie nie było nie zniechęci was do komentowania, prawda?
Właściwie mogłam to napisać pod rozdziałem, ale notka wyszłaby za długa, więc stąd osobny post.
Jeszcze raz przepraszam i proszę o komentarze pod rozdziałem numer 3 :)
Najpóźniej wieczorem będziecie już mogli go przeczytać ;*
sobota, 27 czerwca 2015
Rozdział 2
Rano obudził mnie denerwujący dźwięk budzika informujący, że czas wstać i iść do pracy, na co wcale nie miałam ochoty. Perspektywa spotkania Piotra czy Radwana była dla mnie przerażająca. Najchętniej zaszyłabym się w domu pod kołdrą, ale nie mogę tego zrobić. To nie jest rozwiązanie moich problemów, to tylko sprawi, że na chwilę o nich zapomnę. Mimo tego co się stało muszę żyć dalej, choć sama nie wiem, czy chcę..
W końcu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, po czym ubrałam się. Starałam się doprowadzić do porządku. Nie było łatwo zakryć czerwonych od płaczu oczu. Kiedy skończyłam makijaż który sprawiał, że wyglądałam już jak człowiek rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Po około 30 minutach zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam Lenę.
- Hej, pomóc Ci ze śniadaniem? - zapytałam podchodząc do niej.
- Nie, już skończyłam. Siadaj - powiedziała stawiając na stole talerz z kanapkami i dwa kubki kawy.
- Dzięki - usiadłam biorąc jedną kanapkę - Masz rano dyżur?
- Tak, będziemy mogły pojechać razem do szpitala - odparła również jedząc śniadanie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, pozmywałyśmy i pojechałyśmy do pracy. Witek był w szpitalu, bo kończył nocny dyżur, a do Felka przyszła babcia.
Przekraczając próg budynku miałam nadzieję, że uniknę spotkania z Piotrem. To głupie, bo przecież ma dzisiaj dyżur w tych samych godzinach co ja.
Szybko weszłam na górę kierując się na ginekologię. Następnie przebrałam się w pokoju lekarskim i włączyłam czajnik z zamiarem zrobienia sobie kawy. Obchód zaczynał się o 8, więc miałam jeszcze 15 minut dla siebie. Z tego co zauważyłam Radwana jeszcze nie było, miałam nadzieję, że zjawi się dopiero o wyznaczonej godzinie.
Nalewając wrzątek do kubka byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiedziałem, że tu Cię znajdę - na dźwięk tego głosu aż podskoczyłam, co poskutkowało tym, że wylałam trochę wody na rękę.
Mruknęłam coś do siebie po hebrajsku i podeszłam do umywalki oblewając oparzenie zimną wodą. Od razu poczułam ulgę i dopiero wtedy spojrzałam na szatyna.
- Nic Ci nie jest? - podszedł bliżej.
- Nie - odparłam ostro i cofnęłam się.
Wytarłam rękę ręcznikiem. Na szczęście nic poważnego mi się nie stało.
- Hana.. - podszedł bliżej łapiąc mnie za nadgarstek.
Odskoczyłam od niego jak porażona prądem prawie dotykając ściany.
- Zniszczyłeś moje małżeństwo, moje życie.. Chciałeś się zemścić, więc Ci się to udało. A teraz zostaw mnie wreszcie w spokoju - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy po czym szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie.
Za 5 minut zaczynał się obchód, więc poszłam jeszcze na chwilę do pokoju pielęgniarek. Chwilę porozmawiałyśmy, następnie razem z 2 dziewczynami wyszłam na korytarz. Dołączyli do nas Radwan i Piotr. Był jednym chirurgiem na dyżurze, Wiki będzie dopiero za 2 godziny.
Naprawdę starałam się unikać jego wzorku, próbowałam nie zwracać na niego uwagi, ale nie potrafię. Nie mogę udawać, że go nie ma, choć bardzo bym chciała..
Koniec obchodu był dla mnie chwilą wytchnienia. Piotr nie odezwał się do mnie ani jednym słowem, do Radwana mówił tylko o sprawach szpitala. Widziałam, że było to dla niego trudne i najchętniej by go uderzył...
Miałam dyżur do 16, ale ostatecznie zostałam prawie 4 godziny dłużej. Praca sprawiała, że nie myślałam o tym, co dzieje się w moim życiu prywatnym. Wpisałam się na operację na 16 by dłużej zostać w szpitalu. Zabieg się przedłużył, więc wróciłam do domu Leny dopiero koło 20.
- Hana, nareszcie.. Martwiłam się o Ciebie.. Nie odbierałaś.. - Starska mocno mnie przytuliła.
- Operowałam.. - odparłam cicho odwzajemniając uścisk.
Nie wiem co bym bez niej zrobiła.. Jest dla mnie jak druga siostra.. W końcu się od siebie odsunęłyśmy. Zdjęłam kurtkę oraz buty, a szatynka poszła do kuchni i zrobiła nam herbatę. Ja udałam się do łazienki.
Weszłam do pomieszczenia i zmyłam makijaż, po czym spojrzałam w lustro. Podkrążone, czerwone od płaczu oczy, usta zaciśnięte w wąską linię.. Czy to nadal jestem ja? Ta wiecznie uśmiechnięta i optymistycznie nastawiona Hana zniknęła, zastąpiła ją smutna i zamyślona kobieta, która zniszczyła swoje małżeństwo.. Zamknęłam oczy, ale już po chwili spod moich zaciśniętych powiek wydostały się łzy..
Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę i odchyliłam głowę do tyłu. Spojrzałam na swój nadgarstek i po chwili odpięłam złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie czterolistnej koniczyny. Zaczęłam obracać ją w dłoniach. Dostałam ją od Piotra w dniu moich urodzin, na szczęście..
- Miej ją zawsze przy sobie. Żebyś w każdym miejscu na świecie miała część mnie, nawet jeśli zdarzy się coś, co nas rozdzieli, ja zawsze w pewien sposób będę obok Ciebie..
Powiedział mi to kiedy zakładał mi ją na nadgarstek. Od tamtego czasu się z nią nie rozstaję, czuję, że gdybym ją straciła, straciłabym również Piotra. Tyle, że właśnie go straciłam.. Więc co z bransoletką? Powinnam mu ją oddać? W końcu to miał być talizman, który zawsze by mi o nim przypominał, bym zawsze miała go przy sobie..
Westchnęłam i wstając położyłam ją na szafce. Wzięłam ciepłą kąpiel, po czym ubrałam się i zabierając ją ze sobą poszłam do swojej tymczasowej sypialni. Położyłam ją na szafce nocnej, następnie zeszłam po schodach do salonu, gdzie czekała moja przyjaciółka. Usiadłam obok niej na kanapie i wzięłam łyk ciepłej herbaty.
- Jak z Piotrem? - zapytała szatynka patrząc na mnie.
- Bez zmian - westchnęłam cicho - Nie wiem co mam dalej robić..
- Bardzo chciałabym Ci pomóc, ale pewnie sama też nie wiedziałabym co zrobić.. Możesz chyba tylko czekać na decyzję Piotra..
- On już raczej podjął decyzję.. Nie zdziwię się, jak za kilka dni dostanę pozew rozwodowy.. - westchnęłam.
- Nie rozmawialiście? - bardziej stwierdziła niż zapytała, znała Piotra i wiedziała, że on wszystko załatwia milczeniem..
Chwilę siedziałyśmy w ciszy. W końcu jak zdobyłam się na odwagę, aby ją przerwać.
- Coraz poważniej zastanawiam się nad powrotem do Izraela.. - wyznałam cicho.
Starska przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Nie chciałam zostawiać szpitala, przyjaciół, Przemka, ale nie dam rady tu zostać.. Widywanie Radwana powoduje złość i niechęć. Jak mam z nim pracować po tym, co się stało? A Piotr traktuje mnie jak powietrze. Wolałabym żeby robił mi awantury, żeby krzyczał.. A on nie robi nic. I to zadaje mi gorszy ból, bo czuję, jakbym już dla niego nie istniała..
- Nie będę Cię zatrzymywała.. Tylko zastanów się jeszcze nad tym, nie rób nic pochopnie. Daj sobie trochę czasu aby to wszystko poukładać. Możesz u mnie mieszkać ile tylko chcesz - powiedziała w końcu przerywając milczenie.
- Dzięki.. Zastanowię się jeszcze - przyznałam.
Przegadałyśmy resztę wieczoru, bo obie jutro szłyśmy do pracy po południu. W końcu zmęczona położyłam się do łóżka, jednak nie mogłam zasnąć. Ciągle wracały do mnie wspomnienia związane z Piotrem, to nie dawało mi spokoju. Za każdym razem zamykając oczy widziałam inną scenę. Nasz ślub, wspólne wakacje, nasze pierwsze spotkanie..
W końcu wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia, które przedstawiały mnie i mojego męża. Mimowolnie uśmiechnęłam się przypominając sobie te wszystkie miłe chwile.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Może był głupi, może to bez sensu.. Chwilę się wahałam, ale wreszcie wybrałam kontakt Piotra i zaczęłam pisać wiadomość.. Kiedy skończyłam jeszcze długo nie miałam odwagi wcisnąć przycisku ,,wyślij".
Po około 5 minutach wysłałam wiadomość i pełna obaw nareszcie zasnęłam..
,,Tęsknię za Twoim uśmiechem, za budzeniem się obok Ciebie, za zasypianiem w Twoich ramionach.. Wspominam każdą naszą wspólną chwilę, każdy moment, który mogliśmy spędzić razem.. Pamiętam te radosne dni i te, w których płakałam, a Ty robiłeś wszystko, żebym choć na chwilę się uśmiechnęła..
Wiem, że to moja wina. Żałuję tego i będę żałowała już do końca życia. Jeden błąd zniszczył wszystko co było między nami. Zrozumiem, jeśli nie będziesz w stanie mi wybaczyć.
Przepraszam.
Kocham Cię..
Hana''
W końcu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, po czym ubrałam się. Starałam się doprowadzić do porządku. Nie było łatwo zakryć czerwonych od płaczu oczu. Kiedy skończyłam makijaż który sprawiał, że wyglądałam już jak człowiek rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Po około 30 minutach zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam Lenę.
- Hej, pomóc Ci ze śniadaniem? - zapytałam podchodząc do niej.
- Nie, już skończyłam. Siadaj - powiedziała stawiając na stole talerz z kanapkami i dwa kubki kawy.
- Dzięki - usiadłam biorąc jedną kanapkę - Masz rano dyżur?
- Tak, będziemy mogły pojechać razem do szpitala - odparła również jedząc śniadanie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, pozmywałyśmy i pojechałyśmy do pracy. Witek był w szpitalu, bo kończył nocny dyżur, a do Felka przyszła babcia.
Przekraczając próg budynku miałam nadzieję, że uniknę spotkania z Piotrem. To głupie, bo przecież ma dzisiaj dyżur w tych samych godzinach co ja.
Szybko weszłam na górę kierując się na ginekologię. Następnie przebrałam się w pokoju lekarskim i włączyłam czajnik z zamiarem zrobienia sobie kawy. Obchód zaczynał się o 8, więc miałam jeszcze 15 minut dla siebie. Z tego co zauważyłam Radwana jeszcze nie było, miałam nadzieję, że zjawi się dopiero o wyznaczonej godzinie.
Nalewając wrzątek do kubka byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiedziałem, że tu Cię znajdę - na dźwięk tego głosu aż podskoczyłam, co poskutkowało tym, że wylałam trochę wody na rękę.
Mruknęłam coś do siebie po hebrajsku i podeszłam do umywalki oblewając oparzenie zimną wodą. Od razu poczułam ulgę i dopiero wtedy spojrzałam na szatyna.
- Nic Ci nie jest? - podszedł bliżej.
- Nie - odparłam ostro i cofnęłam się.
Wytarłam rękę ręcznikiem. Na szczęście nic poważnego mi się nie stało.
- Hana.. - podszedł bliżej łapiąc mnie za nadgarstek.
Odskoczyłam od niego jak porażona prądem prawie dotykając ściany.
- Zniszczyłeś moje małżeństwo, moje życie.. Chciałeś się zemścić, więc Ci się to udało. A teraz zostaw mnie wreszcie w spokoju - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy po czym szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie.
Za 5 minut zaczynał się obchód, więc poszłam jeszcze na chwilę do pokoju pielęgniarek. Chwilę porozmawiałyśmy, następnie razem z 2 dziewczynami wyszłam na korytarz. Dołączyli do nas Radwan i Piotr. Był jednym chirurgiem na dyżurze, Wiki będzie dopiero za 2 godziny.
Naprawdę starałam się unikać jego wzorku, próbowałam nie zwracać na niego uwagi, ale nie potrafię. Nie mogę udawać, że go nie ma, choć bardzo bym chciała..
Koniec obchodu był dla mnie chwilą wytchnienia. Piotr nie odezwał się do mnie ani jednym słowem, do Radwana mówił tylko o sprawach szpitala. Widziałam, że było to dla niego trudne i najchętniej by go uderzył...
Miałam dyżur do 16, ale ostatecznie zostałam prawie 4 godziny dłużej. Praca sprawiała, że nie myślałam o tym, co dzieje się w moim życiu prywatnym. Wpisałam się na operację na 16 by dłużej zostać w szpitalu. Zabieg się przedłużył, więc wróciłam do domu Leny dopiero koło 20.
- Hana, nareszcie.. Martwiłam się o Ciebie.. Nie odbierałaś.. - Starska mocno mnie przytuliła.
- Operowałam.. - odparłam cicho odwzajemniając uścisk.
Nie wiem co bym bez niej zrobiła.. Jest dla mnie jak druga siostra.. W końcu się od siebie odsunęłyśmy. Zdjęłam kurtkę oraz buty, a szatynka poszła do kuchni i zrobiła nam herbatę. Ja udałam się do łazienki.
Weszłam do pomieszczenia i zmyłam makijaż, po czym spojrzałam w lustro. Podkrążone, czerwone od płaczu oczy, usta zaciśnięte w wąską linię.. Czy to nadal jestem ja? Ta wiecznie uśmiechnięta i optymistycznie nastawiona Hana zniknęła, zastąpiła ją smutna i zamyślona kobieta, która zniszczyła swoje małżeństwo.. Zamknęłam oczy, ale już po chwili spod moich zaciśniętych powiek wydostały się łzy..
Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę i odchyliłam głowę do tyłu. Spojrzałam na swój nadgarstek i po chwili odpięłam złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie czterolistnej koniczyny. Zaczęłam obracać ją w dłoniach. Dostałam ją od Piotra w dniu moich urodzin, na szczęście..
- Miej ją zawsze przy sobie. Żebyś w każdym miejscu na świecie miała część mnie, nawet jeśli zdarzy się coś, co nas rozdzieli, ja zawsze w pewien sposób będę obok Ciebie..
Powiedział mi to kiedy zakładał mi ją na nadgarstek. Od tamtego czasu się z nią nie rozstaję, czuję, że gdybym ją straciła, straciłabym również Piotra. Tyle, że właśnie go straciłam.. Więc co z bransoletką? Powinnam mu ją oddać? W końcu to miał być talizman, który zawsze by mi o nim przypominał, bym zawsze miała go przy sobie..
Westchnęłam i wstając położyłam ją na szafce. Wzięłam ciepłą kąpiel, po czym ubrałam się i zabierając ją ze sobą poszłam do swojej tymczasowej sypialni. Położyłam ją na szafce nocnej, następnie zeszłam po schodach do salonu, gdzie czekała moja przyjaciółka. Usiadłam obok niej na kanapie i wzięłam łyk ciepłej herbaty.
- Jak z Piotrem? - zapytała szatynka patrząc na mnie.
- Bez zmian - westchnęłam cicho - Nie wiem co mam dalej robić..
- Bardzo chciałabym Ci pomóc, ale pewnie sama też nie wiedziałabym co zrobić.. Możesz chyba tylko czekać na decyzję Piotra..
- On już raczej podjął decyzję.. Nie zdziwię się, jak za kilka dni dostanę pozew rozwodowy.. - westchnęłam.
- Nie rozmawialiście? - bardziej stwierdziła niż zapytała, znała Piotra i wiedziała, że on wszystko załatwia milczeniem..
Chwilę siedziałyśmy w ciszy. W końcu jak zdobyłam się na odwagę, aby ją przerwać.
- Coraz poważniej zastanawiam się nad powrotem do Izraela.. - wyznałam cicho.
Starska przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Nie chciałam zostawiać szpitala, przyjaciół, Przemka, ale nie dam rady tu zostać.. Widywanie Radwana powoduje złość i niechęć. Jak mam z nim pracować po tym, co się stało? A Piotr traktuje mnie jak powietrze. Wolałabym żeby robił mi awantury, żeby krzyczał.. A on nie robi nic. I to zadaje mi gorszy ból, bo czuję, jakbym już dla niego nie istniała..
- Nie będę Cię zatrzymywała.. Tylko zastanów się jeszcze nad tym, nie rób nic pochopnie. Daj sobie trochę czasu aby to wszystko poukładać. Możesz u mnie mieszkać ile tylko chcesz - powiedziała w końcu przerywając milczenie.
- Dzięki.. Zastanowię się jeszcze - przyznałam.
Przegadałyśmy resztę wieczoru, bo obie jutro szłyśmy do pracy po południu. W końcu zmęczona położyłam się do łóżka, jednak nie mogłam zasnąć. Ciągle wracały do mnie wspomnienia związane z Piotrem, to nie dawało mi spokoju. Za każdym razem zamykając oczy widziałam inną scenę. Nasz ślub, wspólne wakacje, nasze pierwsze spotkanie..
W końcu wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia, które przedstawiały mnie i mojego męża. Mimowolnie uśmiechnęłam się przypominając sobie te wszystkie miłe chwile.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Może był głupi, może to bez sensu.. Chwilę się wahałam, ale wreszcie wybrałam kontakt Piotra i zaczęłam pisać wiadomość.. Kiedy skończyłam jeszcze długo nie miałam odwagi wcisnąć przycisku ,,wyślij".
Po około 5 minutach wysłałam wiadomość i pełna obaw nareszcie zasnęłam..
,,Tęsknię za Twoim uśmiechem, za budzeniem się obok Ciebie, za zasypianiem w Twoich ramionach.. Wspominam każdą naszą wspólną chwilę, każdy moment, który mogliśmy spędzić razem.. Pamiętam te radosne dni i te, w których płakałam, a Ty robiłeś wszystko, żebym choć na chwilę się uśmiechnęła..
Wiem, że to moja wina. Żałuję tego i będę żałowała już do końca życia. Jeden błąd zniszczył wszystko co było między nami. Zrozumiem, jeśli nie będziesz w stanie mi wybaczyć.
Przepraszam.
Kocham Cię..
Hana''
_______________________________________
Hej!
Oto i jest rozdział 2 :)
Po pierwsze - wciąż nie mogę uwierzyć w tą ilość komentarzy. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Straaasznie wam za nie dziękuję. Nawet nie wiecie, jak bardzo mnie to motywuje :')
Mam nadzieję, że to się nie zmieni i nadal będzie ich tyle, a nawet jeszcze więcej ;p
Po drugie - mamy wakacje, ale to już chyba każdy wie xd
Z racji, że wyjeżdżam tylko raz podczas nich (dowiecie się wszystkiego ;*) to będę mieć sporo wolnego czas (czytaj: Będę się nudzić jak cholera xdd)
Co jednak nie znaczy, że rozdziały będą codziennie, albo co drugi dzień xd
Nuda źle na mnie wpływa i odbiera mi wenę, ale postaram się dodawać rozdziały co najmniej raz w tygodniu, może dam radę częściej c:
Po wakacjach idę do 2 gimnazjum i chcę podciągnąć moje oceny, bo z tych na świadectwie nie jestem jakoś specjalnie zadowolona. I z tego powodu od razu chcę wam powiedzieć, że rozdziały będą rzadko - po prostu będę pisać, kiedy będę mieć trochę wolnego czasu i pomysł.
Piszę to już teraz, bo nie chcę we wrześniu mieć miliona komentarzy o tym, że zaniedbuję bloga itp. Chcę się po prostu skupić na nauce i marzę o czerwonym pasku, co raczej jest mało prawdopodobne, ale marzyć zawsze warto ^^
Strasznie się rozpisałam, więc na koniec jeszcze raz strasznie wam dziękuję za masę komentarzy, liczę na tyle samo pod tym rozdziałem cc;
Do zobaczenia w następnym rozdziale :3
środa, 17 czerwca 2015
Rozdział 1
Mój oddech powoli wracał do normy, serce nie waliło już tak, jak jeszcze przed chwilą, ale łzy nie przestawały spływać po moich policzkach. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym zawaliło się całe moje życie..
Jestem strasznie zmęczona.. Byłam w szpitalu cały dzień, przyjęłam 2 trudne porody, a 6 godzin trwała operacja, która uratowała życie dziecka i matki. Nie przypuszczałam, że ten dzień może okazać się jeszcze gorszy..
Weszłam do domu ściągając cienką kurtkę i wysokie szpilki. Zauważając zamknięte drzwi od sypialni pomyślałam, że Piotr już śpi. W końcu było po północy.
Od razu udałam się do łazienki i weszłam do wanny. Ciepła kąpiel pozwoliła mi się zrelaksować po tym trudnym dniu. Po kilkunastu minutach wstałam, ubrałam koszulę nocną i po cichu poszłam w stronę pokoju. Gdy weszłam do środka nieco się zdziwiłam. Światło było zapalone, a mój mąż siedział na łóżku jakby tylko czekając, aż wrócę.
- Coś się stało..? - zapytałam cicho widząc jego minę.
- Zdradziłaś mnie - te dwa słowa sprawiły, że na moment przestałam oddychać.
- Co..? - nic głupszego nie mogłam w tej chwili powiedzieć..
Ale przecież nie powiedziałam mu.. Szatyn bez słowa wstał, po czym podał mi białą kopertę z jego imieniem i wyszedł z sypialni. Usiadłam na łóżku drżącymi rękami wyjmując jej zawartość. Zobaczyłam dwa zdjęcia i małą kartkę.
,,Twoja żona nie jest taka święta na jaką wygląda" przeczytałam po czym spojrzałam na fotografie. Zobaczyłam na nich siebie leżącą w łóżku Krzysztofa.. Zakryłam twarz dłońmi. Zemścił się.. Na Piotrze za swoją żonę i na mnie, bo po tej jednej nocy już więcej mu nie uległam..
Odłożyłam ją i poszłam do salonu. Zauważyłam, że pościelił sobie na kanapie.. Był w kuchni. Obserwowałam go w milczeniu stojąc oparta o futrynę. Nie patrzył na mnie, zachowywał się tak, jakbym już dla niego nie istniała.. A ja nie znałam słów, które potrafiłyby to zmienić.. Nie wiedziałam co robić. Przekonywanie go, czy jakiekolwiek tłumaczenie się nie ma sensu. Zdradziłam go i nic tego nie zmieni..
Po chwili minął mnie bez słowa i usiadł na kanapie. Nie płakałam. Mimo, iż w środku ryczałam jak małe dziecko, coś nie pozwalało mi pokazać tego na zewnątrz.
- Przepraszam.. - szepnęłam tylko mijając go i weszłam do sypialni.
Nie zwrócił na to uwagi. Położyłam się na łóżku nakrywając cała kołdrą. Dopiero teraz poczułam, jak po moich policzkach płyną łzy. Zacisnęłam powieki próbując zasnąć. Jutro, a właściwie już dzisiaj, zaczynam dyżur o 9.00. W końcu mi się to udało i odpłynęłam..
Kolejne dwa dni to coś, co chcę wymazać z pamięci. Piotr traktował mnie jak powietrze i odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, a obecność Radwana wcale nie pomaga. Przestałam się do niego odzywać, pomijając oczywiście sytuacje, w których chodzi o sprawy związane z pracą. Staram się go unikać, ale jest to praktycznie niemożliwe.
Nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem. Myślałam nad odejściem z pracy, ale żal mi przyjaciół i szpitala, który naprawdę uwielbiam.
Ciągle zastanawiam się co teraz będzie z moim małżeństwem.. W głowie mam tysiące pytań.. Czy Piotr potrafi mi wybaczyć? Czy da się to wszystko naprawić? Czy to już koniec?
Westchnęłam cicho nie chcąc już wracać do tego wszystkiego. Czasu nie da się cofnąć, muszę żyć dalej. Nie powinnam się poddawać, powinnam walczyć. Boję się tylko, że zabraknie mi na to siły i wytrwałości. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam rozmazany makijaż, po czym wstałam powoli idąc w stronę mojego domu. A raczej już nie mojego.
Od piętnastu minut stoję pod drzwiami i boję się nacisnąć klamkę. Spotkanie z Piotrem jest w tym momencie ponad moje siły. Nie poradzę sobie. Zacznę płakać, albo zrobię coś gorszego. Dobrze wiem, że nie będę potrafiła nad tym zapanować i mogę tylko pogorszyć sytuację, jeżeli w ogóle może być ona jeszcze gorsza.
W końcu wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam dalej. Nagle zobaczyłam przed sobą Piotra, co totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Starałam się jednak zachować spokój.
- Przyszłam tylko po swoje rzeczy.. - powiedziałam cicho.
Skinął lekko głową i poszedł do salonu. Nerwowo starłam samotną łzę i wzięłam swoją walizkę. Wychodząc spojrzałam na niego ostatni raz. Szatyn nie zwracał na mnie uwagi. Może to i lepiej..
Gdy znalazłam się na dworze zaczęłam się zastanawiać dokąd pójść. Moja rodzina mieszka w Izraelu, Przemek z Olą i dzieckiem gnieżdżą się w małym mieszkanku.. Do głowy przyszła mi Lena. Przyjaźnimy się już długo, może mogłabym zostać u niej parę dni.. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
- Halo? - po drugim sygnale usłyszałam jej wesoły głos.
- Hej.. To ja.. - powiedziałam cicho - Jesteś może w domu..?
- Tak.. Hana, co się stało? - od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
- Opowiem Ci wszystko jak przyjdę.. Do zobaczenia - rozłączyłam się, po czym zamówiłam taksówkę.
Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Siedziałam wtulona w przyjaciółkę.
-- Powiesz mi..? Jeśli nie chcesz to Cię nie zmuszam..
Odsunęłam się lekko od niej. W jej oczach widziałam zmartwienie i troskę.
- Piotr wszystkiego się dowiedział - szepnęłam.
Powiedziałam jej o swojej zdradzie.. Nie była tym zachwycona, ale po części mnie rozumiała.. Piotr nie poświęcał mi dużo czasu, miałam wręcz wrażenie, że mnie unika.. Nie potrafiłam sobie sama z tym poradzić i byłam na tyle głupia, że zamiast z nim porozmawiać poszłam do łóżka ze swoim szefem..
- Powiedziałaś mu? - zdziwiła się lekko.
- Nie.. Krzysztof dał mu kopertę z moim zdjęciem..w jego łóżku.. - westchnęłam - zemścił się, bo nie chciałam ciągnąć tego ,,związku"..
- Dupek - mruknęła Lena - zachował się podle. Współczuję Ci, musisz go jeszcze codziennie oglądać..
- To wcale mi nie pomaga.. On ciągle próbuje zaciągnąć mnie do łóżka.. Boże, jestem taka głupia.. Jak mogłam to zrobić.. - zakryłam twarz dłońmi starając się nie rozpłakać.
- Hana.. Popełniłaś błąd, ale żałujesz tego.. Rozmawiałaś z Piotrem?
- Próbowałam dzisiaj.. Powiedział, że rozwód byłby dobrym rozwiązaniem.. - przeczesałam włosy ręką.
- Nie poddawaj się.. Pamiętasz kiedy Witek mnie zdradził..? - widziałam, że nadal trudno jej o tym mówić - Nam się udało, wy też na pewno sobie z tym poradzicie. Zobaczysz, jeszcze będziecie szczęśliwi - próbowała podnieść mnie na duchu.
- Dzięki.. Cieszę się, że Cię mam.. - uśmiechnęłam się lekko, chyba pierwszy raz tego dnia - Słuchaj.. Mogłabym zostać u Ciebie parę dni..? - zapytałam niepewnie.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście że tak. Chodź, zaprowadzę Cię do pokoju.
Resztę dnia spędziłam z Leną, jako że obie miałyśmy wolny dzień. Rozpakowałam parę rzeczy, oczywiście nie wszystko, bo nie mogę długo u niej zostać. Wiem, że ona nie miałaby nic przeciwko, ale ja nie chcę sprawiać jej problemu, ma swoje życie. Feluś bardzo się ucieszył że spędzę z nim trochę czasu, ja zresztą też. Około 22 byłam już strasznie zmęczona. Poszłam do pokoju i sprawdziłam komórkę. Piotr się nie odezwał..
Westchnęłam cicho i po wykąpaniu się poszłam spać. Myśl o Piotrze nie odstępowała mnie ani na krok.. Zawsze kiedy zamykałam oczy widziałam tą samą twarz.. Twarz osoby, która jeszcze kilka dni temu była mi najbliższa na świecie..
~*~
* tekst pisany kursywą to wspomnienia i przemyślenia Hany
Jestem strasznie zmęczona.. Byłam w szpitalu cały dzień, przyjęłam 2 trudne porody, a 6 godzin trwała operacja, która uratowała życie dziecka i matki. Nie przypuszczałam, że ten dzień może okazać się jeszcze gorszy..
Weszłam do domu ściągając cienką kurtkę i wysokie szpilki. Zauważając zamknięte drzwi od sypialni pomyślałam, że Piotr już śpi. W końcu było po północy.
Od razu udałam się do łazienki i weszłam do wanny. Ciepła kąpiel pozwoliła mi się zrelaksować po tym trudnym dniu. Po kilkunastu minutach wstałam, ubrałam koszulę nocną i po cichu poszłam w stronę pokoju. Gdy weszłam do środka nieco się zdziwiłam. Światło było zapalone, a mój mąż siedział na łóżku jakby tylko czekając, aż wrócę.
- Coś się stało..? - zapytałam cicho widząc jego minę.
- Zdradziłaś mnie - te dwa słowa sprawiły, że na moment przestałam oddychać.
- Co..? - nic głupszego nie mogłam w tej chwili powiedzieć..
Ale przecież nie powiedziałam mu.. Szatyn bez słowa wstał, po czym podał mi białą kopertę z jego imieniem i wyszedł z sypialni. Usiadłam na łóżku drżącymi rękami wyjmując jej zawartość. Zobaczyłam dwa zdjęcia i małą kartkę.
,,Twoja żona nie jest taka święta na jaką wygląda" przeczytałam po czym spojrzałam na fotografie. Zobaczyłam na nich siebie leżącą w łóżku Krzysztofa.. Zakryłam twarz dłońmi. Zemścił się.. Na Piotrze za swoją żonę i na mnie, bo po tej jednej nocy już więcej mu nie uległam..
Odłożyłam ją i poszłam do salonu. Zauważyłam, że pościelił sobie na kanapie.. Był w kuchni. Obserwowałam go w milczeniu stojąc oparta o futrynę. Nie patrzył na mnie, zachowywał się tak, jakbym już dla niego nie istniała.. A ja nie znałam słów, które potrafiłyby to zmienić.. Nie wiedziałam co robić. Przekonywanie go, czy jakiekolwiek tłumaczenie się nie ma sensu. Zdradziłam go i nic tego nie zmieni..
Po chwili minął mnie bez słowa i usiadł na kanapie. Nie płakałam. Mimo, iż w środku ryczałam jak małe dziecko, coś nie pozwalało mi pokazać tego na zewnątrz.
- Przepraszam.. - szepnęłam tylko mijając go i weszłam do sypialni.
Nie zwrócił na to uwagi. Położyłam się na łóżku nakrywając cała kołdrą. Dopiero teraz poczułam, jak po moich policzkach płyną łzy. Zacisnęłam powieki próbując zasnąć. Jutro, a właściwie już dzisiaj, zaczynam dyżur o 9.00. W końcu mi się to udało i odpłynęłam..
Kolejne dwa dni to coś, co chcę wymazać z pamięci. Piotr traktował mnie jak powietrze i odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, a obecność Radwana wcale nie pomaga. Przestałam się do niego odzywać, pomijając oczywiście sytuacje, w których chodzi o sprawy związane z pracą. Staram się go unikać, ale jest to praktycznie niemożliwe.
Nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem. Myślałam nad odejściem z pracy, ale żal mi przyjaciół i szpitala, który naprawdę uwielbiam.
Ciągle zastanawiam się co teraz będzie z moim małżeństwem.. W głowie mam tysiące pytań.. Czy Piotr potrafi mi wybaczyć? Czy da się to wszystko naprawić? Czy to już koniec?
Westchnęłam cicho nie chcąc już wracać do tego wszystkiego. Czasu nie da się cofnąć, muszę żyć dalej. Nie powinnam się poddawać, powinnam walczyć. Boję się tylko, że zabraknie mi na to siły i wytrwałości. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam rozmazany makijaż, po czym wstałam powoli idąc w stronę mojego domu. A raczej już nie mojego.
Od piętnastu minut stoję pod drzwiami i boję się nacisnąć klamkę. Spotkanie z Piotrem jest w tym momencie ponad moje siły. Nie poradzę sobie. Zacznę płakać, albo zrobię coś gorszego. Dobrze wiem, że nie będę potrafiła nad tym zapanować i mogę tylko pogorszyć sytuację, jeżeli w ogóle może być ona jeszcze gorsza.
W końcu wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam dalej. Nagle zobaczyłam przed sobą Piotra, co totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Starałam się jednak zachować spokój.
- Przyszłam tylko po swoje rzeczy.. - powiedziałam cicho.
Skinął lekko głową i poszedł do salonu. Nerwowo starłam samotną łzę i wzięłam swoją walizkę. Wychodząc spojrzałam na niego ostatni raz. Szatyn nie zwracał na mnie uwagi. Może to i lepiej..
Gdy znalazłam się na dworze zaczęłam się zastanawiać dokąd pójść. Moja rodzina mieszka w Izraelu, Przemek z Olą i dzieckiem gnieżdżą się w małym mieszkanku.. Do głowy przyszła mi Lena. Przyjaźnimy się już długo, może mogłabym zostać u niej parę dni.. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
- Halo? - po drugim sygnale usłyszałam jej wesoły głos.
- Hej.. To ja.. - powiedziałam cicho - Jesteś może w domu..?
- Tak.. Hana, co się stało? - od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
- Opowiem Ci wszystko jak przyjdę.. Do zobaczenia - rozłączyłam się, po czym zamówiłam taksówkę.
Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Siedziałam wtulona w przyjaciółkę.
-- Powiesz mi..? Jeśli nie chcesz to Cię nie zmuszam..
Odsunęłam się lekko od niej. W jej oczach widziałam zmartwienie i troskę.
- Piotr wszystkiego się dowiedział - szepnęłam.
Powiedziałam jej o swojej zdradzie.. Nie była tym zachwycona, ale po części mnie rozumiała.. Piotr nie poświęcał mi dużo czasu, miałam wręcz wrażenie, że mnie unika.. Nie potrafiłam sobie sama z tym poradzić i byłam na tyle głupia, że zamiast z nim porozmawiać poszłam do łóżka ze swoim szefem..
- Powiedziałaś mu? - zdziwiła się lekko.
- Nie.. Krzysztof dał mu kopertę z moim zdjęciem..w jego łóżku.. - westchnęłam - zemścił się, bo nie chciałam ciągnąć tego ,,związku"..
- Dupek - mruknęła Lena - zachował się podle. Współczuję Ci, musisz go jeszcze codziennie oglądać..
- To wcale mi nie pomaga.. On ciągle próbuje zaciągnąć mnie do łóżka.. Boże, jestem taka głupia.. Jak mogłam to zrobić.. - zakryłam twarz dłońmi starając się nie rozpłakać.
- Hana.. Popełniłaś błąd, ale żałujesz tego.. Rozmawiałaś z Piotrem?
- Próbowałam dzisiaj.. Powiedział, że rozwód byłby dobrym rozwiązaniem.. - przeczesałam włosy ręką.
- Nie poddawaj się.. Pamiętasz kiedy Witek mnie zdradził..? - widziałam, że nadal trudno jej o tym mówić - Nam się udało, wy też na pewno sobie z tym poradzicie. Zobaczysz, jeszcze będziecie szczęśliwi - próbowała podnieść mnie na duchu.
- Dzięki.. Cieszę się, że Cię mam.. - uśmiechnęłam się lekko, chyba pierwszy raz tego dnia - Słuchaj.. Mogłabym zostać u Ciebie parę dni..? - zapytałam niepewnie.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście że tak. Chodź, zaprowadzę Cię do pokoju.
Resztę dnia spędziłam z Leną, jako że obie miałyśmy wolny dzień. Rozpakowałam parę rzeczy, oczywiście nie wszystko, bo nie mogę długo u niej zostać. Wiem, że ona nie miałaby nic przeciwko, ale ja nie chcę sprawiać jej problemu, ma swoje życie. Feluś bardzo się ucieszył że spędzę z nim trochę czasu, ja zresztą też. Około 22 byłam już strasznie zmęczona. Poszłam do pokoju i sprawdziłam komórkę. Piotr się nie odezwał..
Westchnęłam cicho i po wykąpaniu się poszłam spać. Myśl o Piotrze nie odstępowała mnie ani na krok.. Zawsze kiedy zamykałam oczy widziałam tą samą twarz.. Twarz osoby, która jeszcze kilka dni temu była mi najbliższa na świecie..
~*~
* tekst pisany kursywą to wspomnienia i przemyślenia Hany
_________________________________________
Uff, skończyłam :')
Przepraszam, że krótki, ale nie wyrobiłabym się dzisiaj z napisaniem dłuższego, a strasznie domagaliście się nexta xd
Na początku chcę wam straaasznie podziękować za tyle komentarzy pod prologiem. Naprawdę nie spodziewałam się tego i jestem bardzo szczęśliwa c:
Dacie radę powtórzyć to pod pierwszym rozdziałem? ^^
Rozdział dopiero dzisiaj, bo był ostatni tydzień takiej normalnej szkoły i wiecie - poprawy, poprawy i poprawy, czyli to, co zna każdy uczeń :D
A na początku roku zawsze obiecuję sobie, że nie będę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.. Cóż, nigdy się nie udaje..
A na początku roku zawsze obiecuję sobie, że nie będę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.. Cóż, nigdy się nie udaje..
Pochwalcie się średnimi, ja ze swojej nie jestem zadowolona, także ten..xd
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej, ale musicie mnie zachęcić komentarzami :3
To chyba tyle. Jeszcze raz strasznie wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie i do zobaczenia przy następnym poście ;**
PS Dołączajcie do obserwatorów! :)
PS Dołączajcie do obserwatorów! :)
piątek, 12 czerwca 2015
Prolog
Rzecz dzieje się po zdradzie Hany. Wydarzenia przed są z grubsza takie jak w serialu, wprowadziłam tylko kilka zmian, ale wszystkiego się dowiedzie c:
Będę pisać oczami Hany.
Cicho stanęłam w progu pokoju obserwując Piotra. Chciałam z nim porozmawiać, ale widząc, że rozmawia przez telefon postanowiłam poczekać, aż skończy.
- Nie, trzeba podać antybiotyk.. Operacja? Wątpię, że to coś zmieni.. Musimy poczekać.. Wiki, nie.. Tak nie da rady.. - docierały do mnie fragmenty rozmów świadczące o tym, że mężczyzna udziela przez telefon jakiejś pilnej konsultacji.
Oparłam się o futrynę. Od wczoraj nie rozmawialiśmy.. Czekałam, ale rozmowa chyba nie zmierzała do końca. Cicho westchnęłam i odeszłam w kierunku sypialni. Usiadłam bezsilnie na łóżku. Byłam taka głupia.. Jak mogłam to zrobić..? Jak mogłam go zdradzić..? Nie wiem co się ze mną stało..
Wstałam niechętnie podchodząc do szafy. Nie chcę tego robić, ale nie widzę innego wyboru.. Wzięłam małą walizkę kładąc ją na łóżku. Zaczęłam wyciągać i układać swoje ciuchy.
- Co Ty robisz? - podskoczyłam słysząc głos swojego męża.
Podniosłam na niego czerwone od płaczu oczy.
- Pakuję się.. - mruknęłam cicho wkładając do torby koszulę, którą trzymałam w ręce.
- Nie musisz tego robić - podszedł do mnie.
- Nie? A co zamierzasz zrobić? Całe życie spać na kanapie i traktować mnie jak powietrze? - uniosłam się.
- Ja się wyprowadzę - odparł niewzruszony moimi słowami.
- To Twój dom - zauważyłam.
Przez chwilę milczał. Nie wiem co zamierza zrobić, jak postąpić.. Od kiedy się o tym dowiedział nie powiedział nic. Nie wiem na czym stoję, nie wiem co mam robić, ani jak się zachowywać. Nawet nie próbuję go przekonywać, tłumaczyć się.. To nic nie da. I tak nie będzie chciał mnie wysłuchać. Strasznie chciałabym to naprawić, ale wiem, że to nie będzie łatwe, a decyzja nie należy do mnie. To od Piotra zależy nasza przyszłość. I jeśli mam być szczera to wątpię, że mi wybaczy..
- Wyprowadzę się, ale chciałabym, żebyśmy porozmawiali - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Dobrze. Przyjdź za pół godziny do mojego gabinetu, muszę jeszcze zadzwonić do Wiktorii - powiedział po czym opuścił sypialnię.
Westchnęłam i włożyłam do walizki resztę moich rzeczy. Na końcu spakowałam kosmetyczkę i postawiłam torbę pod ścianą w przedpokoju. Podeszłam do drzwi gabinetu. Nic nie słyszałam, więc uznałam, że Piotr skończył już rozmawiać. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Szatyn stał przy oknie tyłem do mnie. Tak cholernie miałam ochotę podejść i po prostu się przytulić..
- Co chciałaś mi powiedzieć? - moje rozmyślenia przerwał jego spokojny głos.
- Potrafisz mi wybaczyć? - uniosłam głowę patrząc mu z nadzieją w oczy.
Widziałam, że dłuższą chwilę zastanawia się co powiedzieć. Ta cisza była nieznośna, nie mogłam już wytrzymać..
- Nie wiem Hana. W tej chwili na pewno nie. Nie ufam Ci i to zaufanie będzie bardzo trudno odbudować. Wątpię żeby jeszcze było tak, jak kiedyś - odpowiedział.
Zabolało. Poczułam, że po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemny dreszcz.
- Chcesz rozwodu..? - te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.
Czułam gromadzące się pod powiekami łzy i starałam się nie dać im wyjść na powierzchnię.
- Tak, to chyba będzie dobre rozwiązanie.. - pokiwał lekko głową.
Nie wytrzymałam.. Wstrząsnął mną gwałtowny szloch i cała zaczęłam się trząść. Nie mogłam się uspokoić..
- Hana.. - powiedział cicho lekko dotykając mojego ramienia.
- Nie zostawiaj mnie! Słyszysz?! Nie rób mi tego! - krzyczałam szarpiąc go za niebieską koszulę.
Wtedy po prostu nad sobą nie panowałam.. Nie umiałam zachować się inaczej..
- Uspokój się - powiedział ostrzej niż powinien.
Odsunęłam się od niego i bez słowa wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach nie przestając płakać. Wybiegłam z domu mknąć na oślep przed siebie, jak zranione i przerażone dzikie zwierze. W końcu zatrzymałam się w jakimś niewielkim lasku ledwo łapiąc oddech. Usiadłam na kamieniu znajdującym się przy jeziorze.
Nie tak miało być.. Wszystko zepsułam..
Będę pisać oczami Hany.
_____________________________________
Cicho stanęłam w progu pokoju obserwując Piotra. Chciałam z nim porozmawiać, ale widząc, że rozmawia przez telefon postanowiłam poczekać, aż skończy.
- Nie, trzeba podać antybiotyk.. Operacja? Wątpię, że to coś zmieni.. Musimy poczekać.. Wiki, nie.. Tak nie da rady.. - docierały do mnie fragmenty rozmów świadczące o tym, że mężczyzna udziela przez telefon jakiejś pilnej konsultacji.
Oparłam się o futrynę. Od wczoraj nie rozmawialiśmy.. Czekałam, ale rozmowa chyba nie zmierzała do końca. Cicho westchnęłam i odeszłam w kierunku sypialni. Usiadłam bezsilnie na łóżku. Byłam taka głupia.. Jak mogłam to zrobić..? Jak mogłam go zdradzić..? Nie wiem co się ze mną stało..
Wstałam niechętnie podchodząc do szafy. Nie chcę tego robić, ale nie widzę innego wyboru.. Wzięłam małą walizkę kładąc ją na łóżku. Zaczęłam wyciągać i układać swoje ciuchy.
- Co Ty robisz? - podskoczyłam słysząc głos swojego męża.
Podniosłam na niego czerwone od płaczu oczy.
- Pakuję się.. - mruknęłam cicho wkładając do torby koszulę, którą trzymałam w ręce.
- Nie musisz tego robić - podszedł do mnie.
- Nie? A co zamierzasz zrobić? Całe życie spać na kanapie i traktować mnie jak powietrze? - uniosłam się.
- Ja się wyprowadzę - odparł niewzruszony moimi słowami.
- To Twój dom - zauważyłam.
Przez chwilę milczał. Nie wiem co zamierza zrobić, jak postąpić.. Od kiedy się o tym dowiedział nie powiedział nic. Nie wiem na czym stoję, nie wiem co mam robić, ani jak się zachowywać. Nawet nie próbuję go przekonywać, tłumaczyć się.. To nic nie da. I tak nie będzie chciał mnie wysłuchać. Strasznie chciałabym to naprawić, ale wiem, że to nie będzie łatwe, a decyzja nie należy do mnie. To od Piotra zależy nasza przyszłość. I jeśli mam być szczera to wątpię, że mi wybaczy..
- Wyprowadzę się, ale chciałabym, żebyśmy porozmawiali - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Dobrze. Przyjdź za pół godziny do mojego gabinetu, muszę jeszcze zadzwonić do Wiktorii - powiedział po czym opuścił sypialnię.
Westchnęłam i włożyłam do walizki resztę moich rzeczy. Na końcu spakowałam kosmetyczkę i postawiłam torbę pod ścianą w przedpokoju. Podeszłam do drzwi gabinetu. Nic nie słyszałam, więc uznałam, że Piotr skończył już rozmawiać. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Szatyn stał przy oknie tyłem do mnie. Tak cholernie miałam ochotę podejść i po prostu się przytulić..
- Co chciałaś mi powiedzieć? - moje rozmyślenia przerwał jego spokojny głos.
- Potrafisz mi wybaczyć? - uniosłam głowę patrząc mu z nadzieją w oczy.
Widziałam, że dłuższą chwilę zastanawia się co powiedzieć. Ta cisza była nieznośna, nie mogłam już wytrzymać..
- Nie wiem Hana. W tej chwili na pewno nie. Nie ufam Ci i to zaufanie będzie bardzo trudno odbudować. Wątpię żeby jeszcze było tak, jak kiedyś - odpowiedział.
Zabolało. Poczułam, że po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemny dreszcz.
- Chcesz rozwodu..? - te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.
Czułam gromadzące się pod powiekami łzy i starałam się nie dać im wyjść na powierzchnię.
- Tak, to chyba będzie dobre rozwiązanie.. - pokiwał lekko głową.
Nie wytrzymałam.. Wstrząsnął mną gwałtowny szloch i cała zaczęłam się trząść. Nie mogłam się uspokoić..
- Hana.. - powiedział cicho lekko dotykając mojego ramienia.
- Nie zostawiaj mnie! Słyszysz?! Nie rób mi tego! - krzyczałam szarpiąc go za niebieską koszulę.
Wtedy po prostu nad sobą nie panowałam.. Nie umiałam zachować się inaczej..
- Uspokój się - powiedział ostrzej niż powinien.
Odsunęłam się od niego i bez słowa wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach nie przestając płakać. Wybiegłam z domu mknąć na oślep przed siebie, jak zranione i przerażone dzikie zwierze. W końcu zatrzymałam się w jakimś niewielkim lasku ledwo łapiąc oddech. Usiadłam na kamieniu znajdującym się przy jeziorze.
Nie tak miało być.. Wszystko zepsułam..
_________________________________________
Oto i prolog ^^ Mam nadzieję, że się spodoba i zobaczę masę motywujących komentarzy :D
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zmienić wygląd bloga.
Jest już zakładka bohaterowie, do której serdecznie zapraszam ;*
To chyba tyle.
Czytajcie, komentujcie i motywujcie!
Do zobaczenia c:
czwartek, 11 czerwca 2015
Wracam
Witajcie.
Jeny, jak to oficjalnie brzmi.. Masakra. Ale nie w tym rzecz. Ten post jest po to, żeby poinformować wszystkich, iż żyję, wszystko u mnie dobrze, a przede wszystkim, że wracam. Tak, nareszcie znów tu jestem. Czuję mnóstwo pozytywnej energii i motywacji do działania. Nie obiecuję, że to wypali, że nie stracę weny. Nie wiem co się stanie. Ale na razie tu jestem i chcę zacząć coś zupełnie innego.
Jak widzicie nie jest to kolejny blog o Laurze, R5 czy A&A. Od zawsze kocham serial Na dobrze i na złe, a Hana i Piotr to zdecydowanie moja ulubiona para. Ryczę, że odchodzą z serialu, ale chcę ich w jakiś sposób zatrzymać.
Dlatego postanowiłam napisać opowiadanie o ich losach. Zacznie się dość nietypowo, będzie nawiązywać do serialu.
Nie wiem co będzie z dwoma pozostałymi blogami. Może do nich wrócę, może nie. Tej decyzji jeszcze nie podjęłam.
Nie chcę się rozpisywać, chciałam tylko krótko poinformować, że znów będziecie mogli mnie tu oglądać. Spodziewajcie się prologu ;)
PS Proszę o duuuuużo komentarzy, to mega motywuje, zwłaszcza po takiej przerwie ;*
Liczę na was kochani.
Do zobaczenia c:
Jeny, jak to oficjalnie brzmi.. Masakra. Ale nie w tym rzecz. Ten post jest po to, żeby poinformować wszystkich, iż żyję, wszystko u mnie dobrze, a przede wszystkim, że wracam. Tak, nareszcie znów tu jestem. Czuję mnóstwo pozytywnej energii i motywacji do działania. Nie obiecuję, że to wypali, że nie stracę weny. Nie wiem co się stanie. Ale na razie tu jestem i chcę zacząć coś zupełnie innego.
Jak widzicie nie jest to kolejny blog o Laurze, R5 czy A&A. Od zawsze kocham serial Na dobrze i na złe, a Hana i Piotr to zdecydowanie moja ulubiona para. Ryczę, że odchodzą z serialu, ale chcę ich w jakiś sposób zatrzymać.
Dlatego postanowiłam napisać opowiadanie o ich losach. Zacznie się dość nietypowo, będzie nawiązywać do serialu.
Nie wiem co będzie z dwoma pozostałymi blogami. Może do nich wrócę, może nie. Tej decyzji jeszcze nie podjęłam.
Nie chcę się rozpisywać, chciałam tylko krótko poinformować, że znów będziecie mogli mnie tu oglądać. Spodziewajcie się prologu ;)
PS Proszę o duuuuużo komentarzy, to mega motywuje, zwłaszcza po takiej przerwie ;*
Liczę na was kochani.
Do zobaczenia c:
Subskrybuj:
Posty (Atom)