sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 2

Rano obudził mnie denerwujący dźwięk budzika informujący, że czas wstać i iść do pracy, na co wcale nie miałam ochoty. Perspektywa spotkania Piotra czy Radwana była dla mnie przerażająca. Najchętniej zaszyłabym się w domu pod kołdrą, ale nie mogę tego zrobić. To nie jest rozwiązanie moich problemów, to tylko sprawi, że na chwilę o nich zapomnę. Mimo tego co się stało muszę żyć dalej, choć sama nie wiem, czy chcę..
W końcu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, po czym ubrałam się. Starałam się doprowadzić do porządku. Nie było łatwo zakryć czerwonych od płaczu oczu. Kiedy skończyłam makijaż który sprawiał, że wyglądałam już jak człowiek rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Po około 30 minutach zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam Lenę.
- Hej, pomóc Ci ze śniadaniem? - zapytałam podchodząc do niej.
- Nie, już skończyłam. Siadaj - powiedziała stawiając na stole talerz z kanapkami i dwa kubki kawy.
- Dzięki - usiadłam biorąc jedną kanapkę - Masz rano dyżur?
- Tak, będziemy mogły pojechać razem do szpitala - odparła również jedząc śniadanie.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, pozmywałyśmy i pojechałyśmy do pracy. Witek był w szpitalu, bo kończył nocny dyżur, a do Felka przyszła babcia.
Przekraczając próg budynku miałam nadzieję, że uniknę spotkania z Piotrem. To głupie, bo przecież ma dzisiaj dyżur w tych samych godzinach co ja.
Szybko weszłam na górę kierując się na ginekologię. Następnie przebrałam się w pokoju lekarskim i włączyłam czajnik z zamiarem zrobienia sobie kawy. Obchód zaczynał się o 8, więc miałam jeszcze 15 minut dla siebie. Z tego co zauważyłam Radwana jeszcze nie było, miałam nadzieję, że zjawi się dopiero o wyznaczonej godzinie.
Nalewając wrzątek do kubka byłam tak zamyślona, że nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiedziałem, że tu Cię znajdę - na dźwięk tego głosu aż podskoczyłam, co poskutkowało tym, że wylałam trochę wody na rękę.
Mruknęłam coś do siebie po hebrajsku i podeszłam do umywalki oblewając oparzenie zimną wodą. Od razu poczułam ulgę i dopiero wtedy spojrzałam na szatyna.
- Nic Ci nie jest? - podszedł bliżej.
- Nie - odparłam ostro i cofnęłam się.
Wytarłam rękę ręcznikiem. Na szczęście nic poważnego mi się nie stało.
- Hana.. - podszedł bliżej łapiąc mnie za nadgarstek.
Odskoczyłam od niego jak porażona prądem prawie dotykając ściany.
- Zniszczyłeś moje małżeństwo, moje życie.. Chciałeś się zemścić, więc Ci się to udało. A teraz zostaw mnie wreszcie w spokoju - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy po czym szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie.
Za 5 minut zaczynał się obchód, więc poszłam jeszcze na chwilę do pokoju pielęgniarek. Chwilę porozmawiałyśmy, następnie razem z 2 dziewczynami wyszłam na korytarz. Dołączyli do nas Radwan i Piotr. Był jednym chirurgiem na dyżurze, Wiki będzie dopiero za 2 godziny.
Naprawdę starałam się unikać jego wzorku, próbowałam nie zwracać na niego uwagi, ale nie potrafię. Nie mogę udawać, że go nie ma, choć bardzo bym chciała..
Koniec obchodu był dla mnie chwilą wytchnienia. Piotr nie odezwał się do mnie ani jednym słowem, do Radwana mówił tylko o sprawach szpitala. Widziałam, że było to dla niego trudne i najchętniej by go uderzył...
Miałam dyżur do 16, ale ostatecznie zostałam prawie 4 godziny dłużej. Praca sprawiała, że nie myślałam o tym, co dzieje się w moim życiu prywatnym. Wpisałam się na operację na 16 by dłużej zostać w szpitalu. Zabieg się przedłużył, więc wróciłam do domu Leny dopiero koło 20.
- Hana, nareszcie.. Martwiłam się o Ciebie.. Nie odbierałaś.. - Starska mocno mnie przytuliła.
-  Operowałam.. - odparłam cicho odwzajemniając uścisk.
Nie wiem co bym bez niej zrobiła.. Jest dla mnie jak druga siostra.. W końcu się od siebie odsunęłyśmy. Zdjęłam kurtkę oraz buty, a szatynka poszła do kuchni i zrobiła nam herbatę. Ja udałam się do łazienki.
Weszłam do pomieszczenia i zmyłam makijaż, po czym spojrzałam w lustro. Podkrążone, czerwone od płaczu oczy, usta zaciśnięte w wąską linię.. Czy to nadal jestem ja? Ta wiecznie uśmiechnięta i optymistycznie nastawiona Hana zniknęła, zastąpiła ją smutna i zamyślona kobieta, która zniszczyła swoje małżeństwo.. Zamknęłam oczy, ale już po chwili spod moich zaciśniętych powiek wydostały się łzy..
Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę i odchyliłam głowę do tyłu. Spojrzałam na swój nadgarstek i po chwili odpięłam złotą bransoletkę z zawieszką w kształcie czterolistnej koniczyny. Zaczęłam obracać ją w dłoniach. Dostałam ją od Piotra w dniu moich urodzin, na szczęście..
- Miej ją zawsze przy sobie. Żebyś w każdym miejscu na świecie miała część mnie, nawet jeśli zdarzy się coś, co nas rozdzieli, ja zawsze w pewien sposób będę obok Ciebie..
Powiedział mi to kiedy zakładał mi ją na nadgarstek. Od tamtego czasu się z nią nie rozstaję, czuję, że gdybym ją straciła, straciłabym również Piotra. Tyle, że właśnie go straciłam.. Więc co z bransoletką? Powinnam mu ją oddać? W końcu to miał być talizman, który zawsze by mi o nim przypominał, bym zawsze miała go przy sobie..
Westchnęłam i wstając położyłam ją na szafce. Wzięłam ciepłą kąpiel, po czym ubrałam się i zabierając ją ze sobą poszłam do swojej tymczasowej sypialni. Położyłam ją na szafce nocnej, następnie zeszłam po schodach do salonu, gdzie czekała moja przyjaciółka. Usiadłam obok niej na kanapie i wzięłam łyk ciepłej herbaty.
- Jak z Piotrem? - zapytała szatynka patrząc na mnie.
- Bez zmian - westchnęłam cicho - Nie wiem co mam dalej robić..
- Bardzo chciałabym Ci pomóc, ale pewnie sama też nie wiedziałabym co zrobić.. Możesz chyba tylko czekać na decyzję Piotra..
- On już raczej podjął decyzję.. Nie zdziwię się, jak za kilka dni dostanę pozew rozwodowy.. - westchnęłam.
- Nie rozmawialiście? - bardziej stwierdziła niż zapytała, znała Piotra i wiedziała, że on wszystko załatwia milczeniem..
Chwilę siedziałyśmy w ciszy. W końcu jak zdobyłam się na odwagę, aby ją przerwać.
- Coraz poważniej zastanawiam się nad powrotem do Izraela.. - wyznałam cicho.
Starska przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Nie chciałam zostawiać szpitala, przyjaciół, Przemka, ale nie dam rady tu zostać.. Widywanie Radwana powoduje złość i niechęć. Jak mam z nim pracować po tym, co się stało? A Piotr traktuje mnie jak powietrze. Wolałabym żeby robił mi awantury, żeby krzyczał.. A on nie robi nic. I to zadaje mi gorszy ból, bo czuję, jakbym już dla niego nie istniała..
- Nie będę Cię zatrzymywała.. Tylko zastanów się jeszcze nad tym, nie rób nic pochopnie. Daj sobie trochę czasu aby to wszystko poukładać. Możesz u mnie mieszkać ile tylko chcesz - powiedziała w końcu przerywając milczenie.
- Dzięki.. Zastanowię się jeszcze - przyznałam.
Przegadałyśmy resztę wieczoru, bo obie jutro szłyśmy do pracy po południu. W końcu zmęczona położyłam się do łóżka, jednak nie mogłam zasnąć. Ciągle wracały do mnie wspomnienia związane z Piotrem, to nie dawało mi spokoju. Za każdym razem zamykając oczy widziałam inną scenę. Nasz ślub, wspólne wakacje, nasze pierwsze spotkanie..
W końcu wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia, które przedstawiały mnie i mojego męża. Mimowolnie uśmiechnęłam się przypominając sobie te wszystkie miłe chwile.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Może był głupi, może to bez sensu.. Chwilę się wahałam, ale wreszcie wybrałam kontakt Piotra i zaczęłam pisać wiadomość.. Kiedy skończyłam jeszcze długo nie miałam odwagi wcisnąć przycisku ,,wyślij".
Po około 5 minutach wysłałam wiadomość i pełna obaw nareszcie zasnęłam..
,,Tęsknię za Twoim uśmiechem, za budzeniem się obok Ciebie, za zasypianiem w Twoich ramionach.. Wspominam każdą naszą wspólną chwilę, każdy moment, który mogliśmy spędzić razem.. Pamiętam te radosne dni i te, w których płakałam, a Ty robiłeś wszystko, żebym choć na chwilę się uśmiechnęła.. 
Wiem, że to moja wina. Żałuję tego i będę żałowała już do końca życia. Jeden błąd zniszczył wszystko co było między nami. Zrozumiem, jeśli nie będziesz w stanie mi wybaczyć.
Przepraszam.
Kocham Cię..
Hana''
_______________________________________
Hej!
Oto i jest rozdział 2 :)
Po pierwsze - wciąż nie mogę uwierzyć w tą ilość komentarzy. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Straaasznie wam za nie dziękuję. Nawet nie wiecie, jak bardzo mnie to motywuje :')
Mam nadzieję, że to się nie zmieni i nadal będzie ich tyle, a nawet jeszcze więcej ;p
Po drugie - mamy wakacje, ale to już chyba każdy wie xd
Z racji, że wyjeżdżam tylko raz podczas nich (dowiecie się wszystkiego ;*) to będę mieć sporo wolnego czas (czytaj: Będę się nudzić jak cholera xdd)
Co jednak nie znaczy, że rozdziały będą codziennie, albo co drugi dzień xd
Nuda źle na mnie wpływa i odbiera mi wenę, ale postaram się dodawać rozdziały co najmniej raz w tygodniu, może dam radę częściej c:
Po wakacjach idę do 2 gimnazjum i chcę podciągnąć moje oceny, bo z tych na świadectwie nie jestem jakoś specjalnie zadowolona. I z tego powodu od razu chcę wam powiedzieć, że rozdziały będą rzadko - po prostu będę pisać, kiedy będę mieć trochę wolnego czasu i pomysł.
Piszę to już teraz, bo nie chcę we wrześniu mieć miliona komentarzy o tym, że zaniedbuję bloga itp. Chcę się po prostu skupić na nauce i marzę o czerwonym pasku, co raczej jest mało prawdopodobne, ale marzyć zawsze warto ^^
Strasznie się rozpisałam, więc na koniec jeszcze raz strasznie wam dziękuję za masę komentarzy, liczę na tyle samo pod tym rozdziałem cc;
Do zobaczenia w następnym rozdziale :3
 

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 1

Mój oddech powoli wracał do normy, serce nie waliło już tak, jak jeszcze przed chwilą, ale łzy nie przestawały spływać po moich policzkach. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym zawaliło się całe moje życie..
Jestem strasznie zmęczona.. Byłam w szpitalu cały dzień, przyjęłam 2 trudne porody, a 6 godzin trwała operacja, która uratowała życie dziecka i matki. Nie przypuszczałam, że ten dzień może okazać się jeszcze gorszy..
Weszłam do domu ściągając cienką kurtkę i wysokie szpilki. Zauważając zamknięte drzwi od sypialni pomyślałam, że Piotr już śpi. W końcu było po północy.
Od razu udałam się do łazienki i weszłam do wanny. Ciepła kąpiel pozwoliła mi się zrelaksować po tym trudnym dniu. Po kilkunastu minutach wstałam, ubrałam koszulę nocną i po cichu poszłam w stronę pokoju. Gdy weszłam do środka nieco się zdziwiłam. Światło było zapalone, a mój mąż siedział na łóżku jakby tylko czekając, aż wrócę.
- Coś się stało..? - zapytałam cicho widząc jego minę.
- Zdradziłaś mnie - te dwa słowa sprawiły, że na moment przestałam oddychać.
- Co..? - nic głupszego nie mogłam w tej chwili powiedzieć..
Ale przecież nie powiedziałam mu.. Szatyn bez słowa wstał, po czym podał mi białą kopertę z jego imieniem i wyszedł z sypialni. Usiadłam na łóżku drżącymi rękami wyjmując jej zawartość. Zobaczyłam dwa zdjęcia i małą kartkę.
,,Twoja żona nie jest taka święta na jaką wygląda" przeczytałam po czym spojrzałam na fotografie. Zobaczyłam na nich siebie leżącą w łóżku Krzysztofa.. Zakryłam twarz dłońmi. Zemścił się.. Na Piotrze za swoją żonę i na mnie, bo po tej jednej nocy już więcej mu nie uległam..
Odłożyłam ją i poszłam do salonu. Zauważyłam, że pościelił sobie na kanapie.. Był w kuchni. Obserwowałam go w milczeniu stojąc oparta o futrynę. Nie patrzył na mnie, zachowywał się tak, jakbym już dla niego nie istniała.. A ja nie znałam słów, które potrafiłyby to zmienić.. Nie wiedziałam co robić. Przekonywanie go, czy jakiekolwiek tłumaczenie się nie ma sensu. Zdradziłam go i nic tego nie zmieni..
Po chwili minął mnie bez słowa i usiadł na kanapie. Nie płakałam. Mimo, iż w środku ryczałam jak małe dziecko, coś nie pozwalało mi pokazać tego na zewnątrz. 
- Przepraszam.. - szepnęłam tylko mijając go i weszłam do sypialni.
Nie zwrócił na to uwagi. Położyłam się na łóżku nakrywając cała kołdrą. Dopiero teraz poczułam, jak po moich policzkach płyną łzy. Zacisnęłam powieki próbując zasnąć. Jutro, a właściwie już dzisiaj, zaczynam dyżur o 9.00. W końcu mi się to udało i odpłynęłam..
Kolejne dwa dni to coś, co chcę wymazać z pamięci. Piotr traktował mnie jak powietrze i odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, a obecność Radwana wcale nie pomaga. Przestałam się do niego odzywać, pomijając oczywiście sytuacje, w których chodzi o sprawy związane z pracą. Staram się go unikać, ale jest to praktycznie niemożliwe.
Nie wiem co mam dalej robić ze swoim życiem. Myślałam nad odejściem z pracy, ale żal mi przyjaciół i szpitala, który naprawdę uwielbiam.
Ciągle zastanawiam się co teraz będzie z moim małżeństwem.. W głowie mam tysiące pytań.. Czy Piotr potrafi mi wybaczyć? Czy da się to wszystko naprawić? Czy to już koniec?
Westchnęłam cicho nie chcąc już wracać do tego wszystkiego. Czasu nie da się cofnąć, muszę żyć dalej. Nie powinnam się poddawać, powinnam walczyć. Boję się tylko, że zabraknie mi na to siły i wytrwałości. Wyjęłam chusteczkę i wytarłam rozmazany makijaż, po czym wstałam powoli idąc w stronę mojego domu. A raczej już nie mojego.
Od piętnastu minut stoję pod drzwiami i boję się nacisnąć klamkę. Spotkanie z Piotrem jest w tym momencie ponad moje siły. Nie poradzę sobie. Zacznę płakać, albo zrobię coś gorszego. Dobrze wiem, że nie będę potrafiła nad tym zapanować i mogę tylko pogorszyć sytuację, jeżeli w ogóle może być ona jeszcze gorsza.
W końcu wzięłam głęboki oddech i przekroczyłam próg mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam dalej. Nagle zobaczyłam przed sobą Piotra, co totalnie wyprowadziło mnie z równowagi. Starałam się jednak zachować spokój.
- Przyszłam tylko po swoje rzeczy.. - powiedziałam cicho.
Skinął lekko głową i poszedł do salonu. Nerwowo starłam samotną łzę i wzięłam swoją walizkę. Wychodząc spojrzałam na niego ostatni raz. Szatyn nie zwracał na mnie uwagi. Może to i lepiej..
Gdy znalazłam się na dworze zaczęłam się zastanawiać dokąd pójść. Moja rodzina mieszka w Izraelu, Przemek z Olą i dzieckiem gnieżdżą się w małym mieszkanku.. Do głowy przyszła mi Lena. Przyjaźnimy się już długo, może mogłabym zostać u niej parę dni.. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
- Halo? - po drugim sygnale usłyszałam jej wesoły głos.
- Hej.. To ja.. - powiedziałam cicho - Jesteś może w domu..?
- Tak.. Hana, co się stało? - od razu wyczuła, że coś jest nie tak.
- Opowiem Ci wszystko jak przyjdę.. Do zobaczenia - rozłączyłam się, po czym zamówiłam taksówkę.
Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Siedziałam wtulona w przyjaciółkę.
-- Powiesz mi..? Jeśli nie chcesz to Cię nie zmuszam..
Odsunęłam się lekko od niej. W jej oczach widziałam zmartwienie i troskę.
- Piotr wszystkiego się dowiedział - szepnęłam.
Powiedziałam jej o swojej zdradzie.. Nie była tym zachwycona, ale po części mnie rozumiała.. Piotr nie poświęcał mi dużo czasu, miałam wręcz wrażenie, że mnie unika.. Nie potrafiłam sobie sama z tym poradzić i byłam na tyle głupia, że zamiast z nim porozmawiać poszłam do łóżka ze swoim szefem..
- Powiedziałaś mu? - zdziwiła się lekko.
- Nie.. Krzysztof dał mu kopertę z moim zdjęciem..w jego łóżku.. - westchnęłam - zemścił się, bo nie chciałam ciągnąć tego ,,związku"..
- Dupek - mruknęła Lena - zachował się podle. Współczuję Ci, musisz go jeszcze codziennie oglądać..
- To wcale mi nie pomaga.. On ciągle próbuje zaciągnąć mnie do łóżka.. Boże, jestem taka głupia.. Jak mogłam to zrobić.. - zakryłam twarz dłońmi starając się nie rozpłakać.
- Hana.. Popełniłaś błąd, ale żałujesz tego.. Rozmawiałaś z Piotrem?
- Próbowałam dzisiaj.. Powiedział, że rozwód byłby dobrym rozwiązaniem.. - przeczesałam włosy ręką.
- Nie poddawaj się.. Pamiętasz kiedy Witek mnie zdradził..? - widziałam, że nadal trudno jej o tym mówić - Nam się udało, wy też na pewno sobie z tym poradzicie. Zobaczysz, jeszcze będziecie szczęśliwi - próbowała podnieść mnie na duchu.
- Dzięki.. Cieszę się, że Cię mam.. - uśmiechnęłam się lekko, chyba pierwszy raz tego dnia - Słuchaj.. Mogłabym zostać u Ciebie parę dni..? - zapytałam niepewnie.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście że tak. Chodź, zaprowadzę Cię do pokoju.
Resztę dnia spędziłam z Leną, jako że obie miałyśmy wolny dzień. Rozpakowałam parę rzeczy, oczywiście nie wszystko, bo nie mogę długo u niej zostać. Wiem, że ona nie miałaby nic przeciwko, ale ja nie chcę sprawiać jej problemu, ma swoje życie. Feluś bardzo się ucieszył że spędzę z nim trochę czasu, ja zresztą też. Około 22 byłam już strasznie zmęczona. Poszłam do pokoju i sprawdziłam komórkę. Piotr się nie odezwał..
Westchnęłam cicho i po wykąpaniu się poszłam spać. Myśl o Piotrze nie odstępowała mnie ani na krok.. Zawsze kiedy zamykałam oczy widziałam tą samą twarz.. Twarz osoby, która jeszcze kilka dni temu była mi najbliższa na świecie..
~*~
* tekst pisany kursywą to wspomnienia i przemyślenia Hany
_________________________________________
Uff, skończyłam :')
Przepraszam, że krótki, ale nie wyrobiłabym się dzisiaj z napisaniem dłuższego, a strasznie domagaliście się nexta xd
Na początku chcę wam straaasznie podziękować za tyle komentarzy pod prologiem. Naprawdę nie spodziewałam się tego i jestem bardzo szczęśliwa c:
Dacie radę powtórzyć to pod pierwszym rozdziałem? ^^
Rozdział dopiero dzisiaj, bo był ostatni tydzień takiej normalnej szkoły i wiecie - poprawy, poprawy i poprawy, czyli to, co zna każdy uczeń :D
A na początku roku zawsze obiecuję sobie, że nie będę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.. Cóż, nigdy się nie udaje..
Pochwalcie się średnimi, ja ze swojej nie jestem zadowolona, także ten..xd
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej, ale musicie mnie zachęcić komentarzami :3
To chyba tyle. Jeszcze raz strasznie wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie i do zobaczenia przy następnym poście ;**
PS Dołączajcie do obserwatorów! :)

piątek, 12 czerwca 2015

Prolog

Rzecz dzieje się po zdradzie Hany. Wydarzenia przed są z grubsza takie jak w serialu, wprowadziłam tylko kilka zmian, ale wszystkiego się dowiedzie c:
Będę pisać oczami Hany.
_____________________________________

Cicho stanęłam w progu pokoju obserwując Piotra. Chciałam z nim porozmawiać, ale widząc, że rozmawia przez telefon postanowiłam poczekać, aż skończy.
- Nie, trzeba podać antybiotyk.. Operacja? Wątpię, że to coś zmieni.. Musimy poczekać.. Wiki, nie.. Tak nie da rady.. - docierały do mnie fragmenty rozmów świadczące o tym, że mężczyzna udziela przez telefon jakiejś pilnej konsultacji.
Oparłam się o futrynę. Od wczoraj nie rozmawialiśmy.. Czekałam, ale rozmowa chyba nie zmierzała do końca. Cicho westchnęłam i odeszłam w kierunku sypialni. Usiadłam bezsilnie na łóżku. Byłam taka głupia.. Jak mogłam to zrobić..? Jak mogłam go zdradzić..? Nie wiem co się ze mną stało..
Wstałam niechętnie podchodząc do szafy. Nie chcę tego robić, ale nie widzę innego wyboru.. Wzięłam małą walizkę kładąc ją na łóżku. Zaczęłam wyciągać i układać swoje ciuchy.
- Co Ty robisz? - podskoczyłam słysząc głos swojego męża.
Podniosłam na niego czerwone od płaczu oczy.
- Pakuję się.. - mruknęłam cicho wkładając do torby koszulę, którą trzymałam w ręce.
- Nie musisz tego robić - podszedł do mnie.
- Nie? A co zamierzasz zrobić? Całe życie spać na kanapie i traktować mnie jak powietrze? - uniosłam się.
- Ja się wyprowadzę - odparł niewzruszony moimi słowami.
- To Twój dom - zauważyłam.
Przez chwilę milczał. Nie wiem co zamierza zrobić, jak postąpić.. Od kiedy się o tym dowiedział nie powiedział nic. Nie wiem na czym stoję, nie wiem co mam robić, ani jak się zachowywać. Nawet nie próbuję go przekonywać, tłumaczyć się.. To nic nie da. I tak nie będzie chciał mnie wysłuchać. Strasznie chciałabym to naprawić, ale wiem, że to nie będzie łatwe, a decyzja nie należy do mnie. To od Piotra zależy nasza przyszłość. I jeśli mam być szczera to wątpię, że mi wybaczy..
- Wyprowadzę się, ale chciałabym, żebyśmy porozmawiali - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Dobrze. Przyjdź za pół godziny do mojego gabinetu, muszę jeszcze zadzwonić do Wiktorii - powiedział po czym opuścił sypialnię.
Westchnęłam i włożyłam do walizki resztę moich rzeczy. Na końcu spakowałam kosmetyczkę i postawiłam torbę pod ścianą w przedpokoju. Podeszłam do drzwi gabinetu. Nic nie słyszałam, więc uznałam, że Piotr skończył już rozmawiać. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Szatyn stał przy oknie tyłem do mnie. Tak cholernie miałam ochotę podejść i po prostu się przytulić..
- Co chciałaś mi powiedzieć? - moje rozmyślenia przerwał jego spokojny głos.
- Potrafisz mi wybaczyć? - uniosłam głowę patrząc mu z nadzieją w oczy.
Widziałam, że dłuższą chwilę zastanawia się co powiedzieć. Ta cisza była nieznośna, nie mogłam już wytrzymać..
- Nie wiem Hana. W tej chwili na pewno nie. Nie ufam Ci i to zaufanie będzie bardzo trudno odbudować. Wątpię żeby jeszcze było tak, jak kiedyś - odpowiedział.
Zabolało. Poczułam, że po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemny dreszcz.
- Chcesz rozwodu..? - te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.
Czułam gromadzące się pod powiekami łzy i starałam się nie dać im wyjść na powierzchnię.
- Tak, to chyba będzie dobre rozwiązanie.. - pokiwał lekko głową.
Nie wytrzymałam.. Wstrząsnął mną gwałtowny szloch i cała zaczęłam się trząść. Nie mogłam się uspokoić..
- Hana.. - powiedział cicho lekko dotykając mojego ramienia.
- Nie zostawiaj mnie! Słyszysz?! Nie rób mi tego! - krzyczałam szarpiąc go za niebieską koszulę.
Wtedy po prostu nad sobą nie panowałam.. Nie umiałam zachować się inaczej..
- Uspokój się - powiedział ostrzej niż powinien.
Odsunęłam się od niego i bez słowa wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach nie przestając płakać. Wybiegłam z domu mknąć na oślep przed siebie, jak zranione i przerażone dzikie zwierze. W końcu zatrzymałam się w jakimś niewielkim lasku ledwo łapiąc oddech. Usiadłam na kamieniu znajdującym się przy jeziorze.
Nie tak miało być.. Wszystko zepsułam..
_________________________________________
Oto i prolog ^^ Mam nadzieję, że się spodoba i zobaczę masę motywujących komentarzy :D
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zmienić wygląd bloga.
Jest już zakładka bohaterowie, do której serdecznie zapraszam ;*
To chyba tyle.
Czytajcie, komentujcie i motywujcie!
Do zobaczenia c:

czwartek, 11 czerwca 2015

Wracam

Witajcie.
Jeny, jak to oficjalnie brzmi.. Masakra. Ale nie w tym rzecz. Ten post jest po to, żeby poinformować wszystkich, iż żyję, wszystko u mnie dobrze, a przede wszystkim, że wracam. Tak, nareszcie znów tu jestem. Czuję mnóstwo pozytywnej energii i motywacji do działania. Nie obiecuję, że to wypali, że nie stracę weny. Nie wiem co się stanie. Ale na razie tu jestem i chcę zacząć coś zupełnie innego.
Jak widzicie nie jest to kolejny blog o Laurze, R5 czy A&A. Od zawsze kocham serial Na dobrze i na złe, a Hana i Piotr to zdecydowanie moja ulubiona para. Ryczę, że odchodzą z serialu, ale chcę ich w jakiś sposób zatrzymać.
Dlatego postanowiłam napisać opowiadanie o ich losach. Zacznie się dość nietypowo, będzie nawiązywać do serialu.
Nie wiem co będzie z dwoma pozostałymi blogami. Może do nich wrócę, może nie. Tej decyzji jeszcze nie podjęłam.
Nie chcę się rozpisywać, chciałam tylko krótko poinformować, że znów będziecie mogli mnie tu oglądać. Spodziewajcie się prologu ;)
PS Proszę o duuuuużo komentarzy, to mega motywuje, zwłaszcza po takiej przerwie ;*
Liczę na was kochani.
Do zobaczenia c: