środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 6

Uwielbiam Izrael, pomimo, że tak bardzo różni się od Polski. Tutaj jest zupełnie inaczej i nie chodzi mi tylko o dużo cieplejszy klimat. A może mam tylko takie wrażenie..? Mniejsza.. Wiem na pewno, że widok z samolotu na to miasto jest piękny..
~*~
Około 4 godziny później byłam już na miejscu, to znaczy na lotnisku w Tel Awiwie. Wysiadłam z samolotu i skierowałam się do dużego gmachu, aby odebrać swój bagaż. Kiedy już to uczyniłam wyjęłam telefon w celu poinformowania siostry, że już przyleciałam. Włączyłam komórkę i zauważyłam 5 nieodebranych połączeń od..Piotra.. Po co do mnie dzwonił..? Przecież po wypadku się mną nie interesował.. Pomimo to postanowiłam oddzwonić. Byłam ciekawa, czego mógł ode mnie chcieć..
Wybrałam jego numer, a mężczyzna odebrał już po pierwszym sygnale.. Widocznie czekał na mój telefon..
- Hana, nareszcie.. Dlaczego miałaś wyłączony telefon? - czy ja słyszałam w jego głowie zmartwienie?
- Nie ważne.. - mruknęłam - Po co do mnie dzwoniłeś? - nie mam zamiaru powiedzieć mu, że wyjechałam.
Poprosiłam też znajomych żeby nie informowali Piotra o tym, gdzie jestem.
- Chciałem z Tobą porozmawiać.. - powiedział wyraźnie zbity z tropu - Możemy się spotkać?
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - odparłam - Nagle chcesz się spotkać? Kiedy byłam w szpitalu jakoś nie miałeś ochoty mnie odwiedzić - tak, musiałam mu to wypomnieć..
- Co? - zapytał wyraźnie zaskoczony - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z Przemkiem. Powiedział mi, że źle się czujesz i nie można Cię odwiedzać - to wyznanie zupełnie mnie zamurowało..
Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że mój brat przecież by mnie nie okłamał. Miałam zapomnieć o Piotrze. I nadal tego chcę.
- Nie wiem dlaczego mnie oszukujesz. Co to zmieni? Zresztą nie ważne.. Muszę kończyć - dodałam szybko i, nie dając mu szansy na odpowiedź, rozłączyłam się.
Wierzę, że Przemek mówił prawdę. Czas zacząć od nowa, przecież to sobie obiecałam wyjeżdżając z Polski..
Po krótkiej chwili zadzwoniłam do Miriam. Ucieszyła się, że już jestem i chciała jak najszybciej się ze mną zobaczyć, więc już po chwili siedziałam w taksówce, która miała zabrać mnie do mieszkania mojej siostry. Od około roku mieszkała sama i właśnie u niej miałam się zatrzymać. Postanowiłam, że dzisiejszy dzień poświęcę na rozpakowanie się i rozmowę z siostrą, z którą nie widziałam się już jakieś pół roku, a rodziców odwiedzę jutro.
20 minut później dotarłam pod mieszkanie siostry. Zapłaciłam taksówkarzowi i podchodząc do drzwi, zapukałam. Usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły, a ja znalazłam się w objęciach siostry. Weszłyśmy do budynku.
- Okej. Wiem, ze pewnie chciałabyś odpocząć, ale mam dla Ciebie małą niespodziankę, dlatego zostaw tylko walizkę i wychodzimy - zakomunikowała Miri z entuzjazmem.
- I oczywiście nie mogę zadawać żadnych pytań? - uniosłam brwi.
- Nie, ale obiecuję, że nie będzie tak, jak wtedy, kiedy..
- Kiedy chciałaś mi zrobić niespodziankę urodzinową i zaprowadziłaś mnie do parku na obrzeżach miasta, weszłyśmy w jakieś krzaki, a potem okazało się, że jestem na nie uczulona i wylądowałam w szpitalu - dokończyłam ze śmiechem.
- Dokładnie - odparła ze śmiechem.
Zostawiłam walizkę w pokoju i obie wyszłyśmy z jej mieszkania. Następnie siostra wpakowała mnie do samochodu i pojechała w bliżej nieokreślonym kierunku. Siedząc przy oknie podziwiałam uroki miasta, którego nie widziałam parę miesięcy i za którym bardzo się stęskniłam. Kilka minut później dotarłyśmy na parking przy dużym budynku.
- Szpital? - zapytałam ze zdziwieniem widząc napis nad drzwiami.
- Miałaś nie zadawać pytań - zauważyła wysiadając z auta.
Zrobiłam to samo i obie weszłyśmy do środka. Szłam za Miriam nadal zastanawiając się, o co chodzi..
- Dzień dobry, to właśnie jest moja siostra, Hana - z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki.
Spojrzałam na stojącego przed nami mężczyznę.
- Nazywam się Simon, jestem ordynatorem ginekologii w tym szpitalu. Twoja siostra mi Cię poleciła, bo akurat szukam pracownika - brunet uśmiechnął się.
A więc to tak.. Mogłam się tego po niej spodziewać..
- Bardzo mi miło - również się uśmiechnęłam.
Przestawiłam się już na język arabski rozmawiając z siostrą, nie sprawiało mi to problemu.
- Mogę Cię na razie przyjąć na okres próbny, a po miesiącu zdecydujemy, czy zatrudnimy Cię na stałe. Odpowiada Ci to? - zapytał.
- Tak, oczywiście - odparłam szybko.
- Świetnie. Możesz zacząć od jutra? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, o której mam być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dyżur zaczynamy o 8, ale przyjdź koło 7, to pokażę Ci odział - odparł.
- Dobrze, więc do jutra - pożegnałyśmy się z mężczyzną i skierowałyśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.
- Dzięki, nie musiałaś tego robić - zwróciłam się do siostry.
- Wiedziałam, że w domu będziesz się nudzić, więc postanowiłam temu zapobiec - przyznała uśmiechając się.
- Jesteś kochana - odparłam i mocno ją przytuliłam.
~*~
5 rano. Dzwoni telefon. Kto do cholery dzwoni o 5 nad ranem?! Westchnęłam głośno i sięgnęłam po komórkę aby sprawdzić, kto zakłóca mój sen.
- Słucham.. - mruknęłam zaspanym głosem nie sprawdzając wcześniej z kim rozmawiam.
- Hana.. - usłyszałam znajomy głos, co automatycznie sprawiło, że się rozbudziłam.
- Piotr.. O co chodzi? - zapytałam cicho nie chcąc obudzić Miriam, która spała w pokoju obok.
- Przepraszam, że Cię obudziłem, jestem na dyżurze.. - ,,Wrócił do pracy.." przemknęło mi przez myśl - Chciałbym się z Tobą spotkać - dodał.
Byłam pewna, że chce rozmawiać o rozwodzie..
- Wybacz, ale to niemożliwe.. - odparłam.
Nie chcę mu mówić, że wyjechałam. Nie może o tym wiedzieć, po prostu nie.. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i wtedy podjąć decyzję, co robić dalej.
- To ważne.. - nalegał.
- Przykro mi, nie możemy się zobaczyć - powiedziałam stanowczo.
Chyba chciał coś dodać, ale w tle usłyszałam głos Wiktorii wzywający go na salę, więc szybko się pożegnał i rozłączył.
- Nie myśl o nim.. Zapomnij.. To zamknięty rozdział.. Nic Cię z nim nie łączy.. - powiedziałam do siebie cicho i odkładając telefon z powrotem się położyłam, chcąc zasnąć.
Nie było to jednak takie proste, ponieważ momentalnie poczułam mdłości i musiałam pobiec do toalety, aby zwymiotować..
- Co jest.. - mruknęłam cicho do siebie stając przed lustrem.
Czemu jestem taka blada..? Ech, pewnie się czymś zatrułam.. Umyłam zęby po czym wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni i wzięłam sobie szklankę wody, a następnie poszłam do swojego pokoju. Napiłam się trochę wody i położyłam się znów z nadzieją, że tym razem uda mi się zasnąć. Na szczęście już po chwili odpłynęłam.
*6.55*
Właśnie dotarłam do szpitala, siostra podwiozła mnie jadąc do pracy. Szybko znalazłam odział ginekologiczny, a następnie Simona.
- Hana, witaj - uśmiechnął się zauważając mnie pierwszy.
- Cześć, właśnie Cię szukałam - przyznałam z uśmiechem.
- Skoro już jesteś, to mogę oprowadzić Cię po oddziale. Ale najpierw idź się przebierz, wszystko masz przygotowane, pokój 107 - odparł na co ja lekko skinęłam głową i udałam się w wyznaczone miejsce.
- 107.. - mruczałam pod nosem szukając odpowiednich drzwi.
Jednak idąc po korytarzu nagle zrobiło mi się dziwnie słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Starałam się oddychać w miarę równomiernie, ale momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Usłyszałam jeszcze tylko zaniepokojony głos jakiejś pielęgniarki, a następnie straciłam przytomność..
~*~
Powoli otworzyłam powieki aby za chwilę zmrużyć je z powodu jasności panującej w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się już do światła rozejrzałam się. Po wstępnej analizie stwierdziłam, że jestem w gabinecie ginekologicznym. Przekręciłam głowę w prawo i zauważyłam Simona.
- Niezły początek pracy - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam.
- Co się właściwie stało? - zapytałam, bo średnio to pamiętałam.
- Zemdlałaś na korytarzu. Kiedy się o tym dowiedziałem, jako lekarz od razu postanowiłem Cię zbadać - przyznał.
- Coś mi jest? - zapytałam.
- Nie można tego raczej nazwać chorobą.. - zaczął tajemniczo - Jesteś w ciąży.
O cholera.. Tego się nie spodziewałam..
_____________________________
A więc tak - Hana jest w ciąży.
Ale chyba powinnam zacząć od przywitania, a więc witajcie.
Przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału, ale szkoła, święta, projekt.. Kompletnie nie miałam na nic czasu, jeszcze raz przepraszam.
To już ostatni rozdział w tym roku, dlatego pora na życzenia:
Przede wszystkim spokojnych, radosnych i spędzonych w gronie rodziny świąt, szczęścia w Nowym Roku, aby spełniły się wasze marzenia.
Nie będę się rozpisywać, to tyle. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta.
Do następnego ;*
PS Nie sprawdzałam rozdziału, nie miałam czasu. Za wszystkie błędy bardzo przepraszam.

7 komentarzy:

  1. Swietne! Mysle ze Piotr dowie sie i przyleci do Izraela :) next! Wesolych swiat! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe opowiadanie! Na Twojego bloga trafiłam dzisiaj, dodatkowo przez zupełny przypadek... Z ciekawości przeczytałam prolog i od razu się wciągnęłam i nadrobiłam pozostałe części:)
    Pisz dalej, bo świetnie ci to idzie, mam nadzieję że dodasz coś niebawem.
    Zapraszam również do mnie na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć boska! Mam nadzieje na regularne nexty. Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć fantastyczna. Mam nadzieje na szybkiego nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie boskie boskie!!! Chcem więcej! Czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaa no świetnie! w sumie, żeby bylo ciekawiej mogloby byc to dziecko Radwana.. a Piotr nie wiedząc o tym powiedzialby jej, że chce do niej wrocic i bylyby kolejne komplikacje... zobaczymy ;))
    czekam na nextyyy

    OdpowiedzUsuń