wtorek, 29 grudnia 2015

Ogłoszenie

Ostatnio trochę przeniosłam się z bloggera na wattpada, ale oczywiście nie porzucam bloga, nic z tych rzeczy. Chcę po prostu zaprosić was na moje opowiadanie, właśnie na wattpadzie. Jeśli nie macie konta, polecam założyć, to jest naprawdę coś fajnego ^^
Moje opowiadanie piszę na podstawie serialu ,,Wspaniałe Stulecie", ale zapraszam na nie was wszystkich nawet, jeśli nie oglądacie tego serialu. Jeżeli macie konto (lub założycie) i wam się spodoba, proszę o głosy i komentarze c;
 

środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 6

Uwielbiam Izrael, pomimo, że tak bardzo różni się od Polski. Tutaj jest zupełnie inaczej i nie chodzi mi tylko o dużo cieplejszy klimat. A może mam tylko takie wrażenie..? Mniejsza.. Wiem na pewno, że widok z samolotu na to miasto jest piękny..
~*~
Około 4 godziny później byłam już na miejscu, to znaczy na lotnisku w Tel Awiwie. Wysiadłam z samolotu i skierowałam się do dużego gmachu, aby odebrać swój bagaż. Kiedy już to uczyniłam wyjęłam telefon w celu poinformowania siostry, że już przyleciałam. Włączyłam komórkę i zauważyłam 5 nieodebranych połączeń od..Piotra.. Po co do mnie dzwonił..? Przecież po wypadku się mną nie interesował.. Pomimo to postanowiłam oddzwonić. Byłam ciekawa, czego mógł ode mnie chcieć..
Wybrałam jego numer, a mężczyzna odebrał już po pierwszym sygnale.. Widocznie czekał na mój telefon..
- Hana, nareszcie.. Dlaczego miałaś wyłączony telefon? - czy ja słyszałam w jego głowie zmartwienie?
- Nie ważne.. - mruknęłam - Po co do mnie dzwoniłeś? - nie mam zamiaru powiedzieć mu, że wyjechałam.
Poprosiłam też znajomych żeby nie informowali Piotra o tym, gdzie jestem.
- Chciałem z Tobą porozmawiać.. - powiedział wyraźnie zbity z tropu - Możemy się spotkać?
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - odparłam - Nagle chcesz się spotkać? Kiedy byłam w szpitalu jakoś nie miałeś ochoty mnie odwiedzić - tak, musiałam mu to wypomnieć..
- Co? - zapytał wyraźnie zaskoczony - Byłem w szpitalu, rozmawiałem z Przemkiem. Powiedział mi, że źle się czujesz i nie można Cię odwiedzać - to wyznanie zupełnie mnie zamurowało..
Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że mój brat przecież by mnie nie okłamał. Miałam zapomnieć o Piotrze. I nadal tego chcę.
- Nie wiem dlaczego mnie oszukujesz. Co to zmieni? Zresztą nie ważne.. Muszę kończyć - dodałam szybko i, nie dając mu szansy na odpowiedź, rozłączyłam się.
Wierzę, że Przemek mówił prawdę. Czas zacząć od nowa, przecież to sobie obiecałam wyjeżdżając z Polski..
Po krótkiej chwili zadzwoniłam do Miriam. Ucieszyła się, że już jestem i chciała jak najszybciej się ze mną zobaczyć, więc już po chwili siedziałam w taksówce, która miała zabrać mnie do mieszkania mojej siostry. Od około roku mieszkała sama i właśnie u niej miałam się zatrzymać. Postanowiłam, że dzisiejszy dzień poświęcę na rozpakowanie się i rozmowę z siostrą, z którą nie widziałam się już jakieś pół roku, a rodziców odwiedzę jutro.
20 minut później dotarłam pod mieszkanie siostry. Zapłaciłam taksówkarzowi i podchodząc do drzwi, zapukałam. Usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły, a ja znalazłam się w objęciach siostry. Weszłyśmy do budynku.
- Okej. Wiem, ze pewnie chciałabyś odpocząć, ale mam dla Ciebie małą niespodziankę, dlatego zostaw tylko walizkę i wychodzimy - zakomunikowała Miri z entuzjazmem.
- I oczywiście nie mogę zadawać żadnych pytań? - uniosłam brwi.
- Nie, ale obiecuję, że nie będzie tak, jak wtedy, kiedy..
- Kiedy chciałaś mi zrobić niespodziankę urodzinową i zaprowadziłaś mnie do parku na obrzeżach miasta, weszłyśmy w jakieś krzaki, a potem okazało się, że jestem na nie uczulona i wylądowałam w szpitalu - dokończyłam ze śmiechem.
- Dokładnie - odparła ze śmiechem.
Zostawiłam walizkę w pokoju i obie wyszłyśmy z jej mieszkania. Następnie siostra wpakowała mnie do samochodu i pojechała w bliżej nieokreślonym kierunku. Siedząc przy oknie podziwiałam uroki miasta, którego nie widziałam parę miesięcy i za którym bardzo się stęskniłam. Kilka minut później dotarłyśmy na parking przy dużym budynku.
- Szpital? - zapytałam ze zdziwieniem widząc napis nad drzwiami.
- Miałaś nie zadawać pytań - zauważyła wysiadając z auta.
Zrobiłam to samo i obie weszłyśmy do środka. Szłam za Miriam nadal zastanawiając się, o co chodzi..
- Dzień dobry, to właśnie jest moja siostra, Hana - z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki.
Spojrzałam na stojącego przed nami mężczyznę.
- Nazywam się Simon, jestem ordynatorem ginekologii w tym szpitalu. Twoja siostra mi Cię poleciła, bo akurat szukam pracownika - brunet uśmiechnął się.
A więc to tak.. Mogłam się tego po niej spodziewać..
- Bardzo mi miło - również się uśmiechnęłam.
Przestawiłam się już na język arabski rozmawiając z siostrą, nie sprawiało mi to problemu.
- Mogę Cię na razie przyjąć na okres próbny, a po miesiącu zdecydujemy, czy zatrudnimy Cię na stałe. Odpowiada Ci to? - zapytał.
- Tak, oczywiście - odparłam szybko.
- Świetnie. Możesz zacząć od jutra? - zadał kolejne pytanie.
- Tak, o której mam być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dyżur zaczynamy o 8, ale przyjdź koło 7, to pokażę Ci odział - odparł.
- Dobrze, więc do jutra - pożegnałyśmy się z mężczyzną i skierowałyśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.
- Dzięki, nie musiałaś tego robić - zwróciłam się do siostry.
- Wiedziałam, że w domu będziesz się nudzić, więc postanowiłam temu zapobiec - przyznała uśmiechając się.
- Jesteś kochana - odparłam i mocno ją przytuliłam.
~*~
5 rano. Dzwoni telefon. Kto do cholery dzwoni o 5 nad ranem?! Westchnęłam głośno i sięgnęłam po komórkę aby sprawdzić, kto zakłóca mój sen.
- Słucham.. - mruknęłam zaspanym głosem nie sprawdzając wcześniej z kim rozmawiam.
- Hana.. - usłyszałam znajomy głos, co automatycznie sprawiło, że się rozbudziłam.
- Piotr.. O co chodzi? - zapytałam cicho nie chcąc obudzić Miriam, która spała w pokoju obok.
- Przepraszam, że Cię obudziłem, jestem na dyżurze.. - ,,Wrócił do pracy.." przemknęło mi przez myśl - Chciałbym się z Tobą spotkać - dodał.
Byłam pewna, że chce rozmawiać o rozwodzie..
- Wybacz, ale to niemożliwe.. - odparłam.
Nie chcę mu mówić, że wyjechałam. Nie może o tym wiedzieć, po prostu nie.. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i wtedy podjąć decyzję, co robić dalej.
- To ważne.. - nalegał.
- Przykro mi, nie możemy się zobaczyć - powiedziałam stanowczo.
Chyba chciał coś dodać, ale w tle usłyszałam głos Wiktorii wzywający go na salę, więc szybko się pożegnał i rozłączył.
- Nie myśl o nim.. Zapomnij.. To zamknięty rozdział.. Nic Cię z nim nie łączy.. - powiedziałam do siebie cicho i odkładając telefon z powrotem się położyłam, chcąc zasnąć.
Nie było to jednak takie proste, ponieważ momentalnie poczułam mdłości i musiałam pobiec do toalety, aby zwymiotować..
- Co jest.. - mruknęłam cicho do siebie stając przed lustrem.
Czemu jestem taka blada..? Ech, pewnie się czymś zatrułam.. Umyłam zęby po czym wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni i wzięłam sobie szklankę wody, a następnie poszłam do swojego pokoju. Napiłam się trochę wody i położyłam się znów z nadzieją, że tym razem uda mi się zasnąć. Na szczęście już po chwili odpłynęłam.
*6.55*
Właśnie dotarłam do szpitala, siostra podwiozła mnie jadąc do pracy. Szybko znalazłam odział ginekologiczny, a następnie Simona.
- Hana, witaj - uśmiechnął się zauważając mnie pierwszy.
- Cześć, właśnie Cię szukałam - przyznałam z uśmiechem.
- Skoro już jesteś, to mogę oprowadzić Cię po oddziale. Ale najpierw idź się przebierz, wszystko masz przygotowane, pokój 107 - odparł na co ja lekko skinęłam głową i udałam się w wyznaczone miejsce.
- 107.. - mruczałam pod nosem szukając odpowiednich drzwi.
Jednak idąc po korytarzu nagle zrobiło mi się dziwnie słabo i musiałam oprzeć się o ścianę. Starałam się oddychać w miarę równomiernie, ale momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Usłyszałam jeszcze tylko zaniepokojony głos jakiejś pielęgniarki, a następnie straciłam przytomność..
~*~
Powoli otworzyłam powieki aby za chwilę zmrużyć je z powodu jasności panującej w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się już do światła rozejrzałam się. Po wstępnej analizie stwierdziłam, że jestem w gabinecie ginekologicznym. Przekręciłam głowę w prawo i zauważyłam Simona.
- Niezły początek pracy - zaśmiał się, na co mu zawtórowałam.
- Co się właściwie stało? - zapytałam, bo średnio to pamiętałam.
- Zemdlałaś na korytarzu. Kiedy się o tym dowiedziałem, jako lekarz od razu postanowiłem Cię zbadać - przyznał.
- Coś mi jest? - zapytałam.
- Nie można tego raczej nazwać chorobą.. - zaczął tajemniczo - Jesteś w ciąży.
O cholera.. Tego się nie spodziewałam..
_____________________________
A więc tak - Hana jest w ciąży.
Ale chyba powinnam zacząć od przywitania, a więc witajcie.
Przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału, ale szkoła, święta, projekt.. Kompletnie nie miałam na nic czasu, jeszcze raz przepraszam.
To już ostatni rozdział w tym roku, dlatego pora na życzenia:
Przede wszystkim spokojnych, radosnych i spędzonych w gronie rodziny świąt, szczęścia w Nowym Roku, aby spełniły się wasze marzenia.
Nie będę się rozpisywać, to tyle. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta.
Do następnego ;*
PS Nie sprawdzałam rozdziału, nie miałam czasu. Za wszystkie błędy bardzo przepraszam.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Żyję

Um.. Witajcie..
Wiem, dawno mnie tu nie było.. Przepraszam.. Chciałabym tylko wyjaśnić wam to moje zniknięcie i przejdę do tego, o czym chciałam napisać.
A więc główny powód to szkoła. Po pierwsze masa nauki, która naprawdę mnie przytłoczyła. O dobre stopnie w gimnazjum naprawdę trzeba się starać, a ja chcę takie mieć, więc poświęcam sporo czasu na naukę. Po drugie projekt edukacyjny który muszę ukończyć w gimnazjum, do pierwszego semestru 3 klasy. Nie wiem jak jest u was, ale u mnie bez zaliczenia tego nie zdaje się gimnazjum, dlatego pochłania to naprawdę dużą cześć mojego czasu, zwłaszcza, że ostatnio wszystko się posypało. Ale mniejsza, nie będę was zadręczać moimi prywatnymi sprawami, a też nie chcę za wiele o tym mówić. Przejdźmy już do tego, co chciałam wam powiedzieć.
Otóż nie wiem co dalej robić z blogiem. Kontynuować? Zawiesić? Usunąć? Od kiedy wątek Hany i Piotra zniknął z serialu, blogi o tej tematyce cieszą się małą popularnością, dlatego nie wiem co robić. Chcecie czytać kolejne części? Napiszcie w komentarzach, bo od was to zależy. Z mojej strony mogę powiedzieć, że mam pomysł na one-shota, aczkolwiek nie dotyczącego HaPi. Chcielibyście go przeczytać? Odpowiedzcie mi w komentarzu.
A więc to tyle. Teraz wszystko zależy od was. Napiszcie, czy chcecie, żebym została na tym blogu i czy chcecie zobaczyć one-shota.
Kiedy poznam waszą decyzję napiszę notkę, więc do napisania ;*
Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że nie jesteście źli.

czwartek, 1 października 2015

Komentarze

Hm. Powinnam zacząć od przywitania. No więc witam.
Czy już widzicie, jak bardzo jestem załamana? Nie wiem, możliwe. Przejdźmy do rzeczy.
Jestem załamana ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Słuchajcie, ja wiem, że nie dodaję rozdziałów systematycznie, że pojawiają się rzadko, ale to nie jest moja wina. Jestem w II gimnazjum i na pierwszym miejscu jest szkoła, bo zależy mi na dobrych ocenach.
Zwracam się teraz do młodszych ode mnie (ci w moim wieku i starsi dobrze wiedzą o czym mówię) - uwierzcie mi, w gimnazjum jest masa nauki, a szczególnie w tej klasie, kiedy wszystko jest nowe. Nie wyrabiam się w tygodniu, uczę się po nocach. Nie ma szans żebym dała radę napisać cokolwiek przed weekendem. Ale chcę dodawać te rozdziały, tylko potrzebna mi motywacja. A motywacja to komentarze. Kiedy widzę 2 komentarze pod rozdziałem, to mam ochotę usunąć bloga i zaprzestać pracy na bloggerze. Naprawdę.
Chciałabym pod każdym rozdziałem widzieć minimum 5 komentarzy. To naprawdę nie jest dużo a ja wierzę, że dacie radę. Przecież wcześniej spokojnie było 10 lub więcej komentarzy. Więc co się stało? Czemu przestaliście komentować? Wytłumaczcie, bo nie potrafię tego zrozumieć.
Rozdział jeszcze nie zaczęty. Tak jak mówiłam - kiedy widzę ilość komentarzy i wyświetleń zupełnie odechciewa mi się pisać.
Czekam na wasze opinie pod rozdziałem, to dla mnie bardzo ważne.

piątek, 4 września 2015

Rozdział 5

Zamurowało mnie.. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa, na szczęście Piotr odezwał się pierwszy.
- Szukałaś paszportu, chwilę pogadaliśmy, ale myślę, że wiele spraw jest między nami nie załatwionych. O której kończysz dyżur? - zapytał, czym zupełnie zbił mnie z tropu..
A więc nie pamięta tego pocałunku..? Może pamięta, ale udaje, że nic takiego się nie wydarzyło.. Chyba jednak wolałabym tą pierwszą opcję..
- Za godzinę.. - odparłam cicho po chwili milczenia.
- Przyjadę po Ciebie - rzucił krótko i szybkim krokiem opuścił pokój.
Westchnęłam. Kiedy dotrze do mnie, że wszystko zniszczyłam i nigdy nie uda mi się tego naprawić? Co musi się stać, żebym w końcu to zrozumiała? Usiadłam przy biurku w celu uzupełnienia dokumentacji z dzisiejszego dnia. Było takie zamieszanie, że nikt o tym nie myślał.
~*~
- Hana, możesz już iść, skończę to za Ciebie - Ola uśmiechnęła się ciepło.
Cholera, aż tak widać po mnie to zmęczenie? W sumie operowaliśmy tak długo.. Nic dziwnego, że jestem wykończona.
- Dzięki - odwzajemniłam gest dziewczyny i poszłam do garderoby, aby się przebrać.
Kiedy wyszłam zaniepokoił mnie dziwny wyraz twarzy młodej stażystki.
- Czujesz..? - zapytała cicho.
Wyglądała na wystraszoną.. Co się dzieje..
- Co..? - pociągnęłam nosem - Dym.. - szepnęłam przerażona..
Blondynka wpatrywała się we mnie ze strachem.. Pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.. Okej, muszę zachować spokój i nie dać się ponieść emocjom..
- Spokojnie.. - dotknęłam lekko jej ramienia - Musimy sprawdzić czy gdzieś.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Ola wskazała drzwi, spod których wydobywały się kłęby dymu..
Było to pomieszczenie, gdzie trzymaliśmy sprzęt.. Dobra, teraz na serio zaczęłam się bać.. Podeszłam do drzwi wyjściowych chcąc je otworzyć, ale były zamknięte.. Popchnęłam je mocniej, ale nadal nic się nie działo. Z pomocą przyszła mi Ola, ale nawet we dwie nie dałyśmy rady. Dym stawał się coraz gęstszy, nie było już prawie czym oddychać. Zakrywałyśmy twarze tym, co miałyśmy na sobie próbując ochronić płuca.
- Co teraz..? - wyszeptała przerażona stażystka.
- Otwórzmy okno.. - powiedziałam to w chwili, kiedy ogień przedarł się do naszego pomieszczenia - Szybko! - dodałam po czym ruszyłam w jego stronę.
Dziewczyna mocno pociągnęła za klamkę i po chwili mogłyśmy złapać trochę świeżego powietrza. To przyniosło chwilową ulgę, ale ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej. Zaczęło mi się kręcić w głowie.. Stażystka była w zdecydowanie lepszej formie niż ja..
- Wezwij..pomoc.. - szepnęłam opierając się o ścianę.
- Już.. Wytrzymaj jeszcze chwilę.. - odparła cicho wykonując to, o co ją poprosiłam.
Było mi słabo, a przed oczami pojawiały mi się czarne plamy.. Osunęłam się na podłogę. Ola coś do mnie mówiła, ale jej głos docierał do mnie jakby zza ściany.. Chwilę walczyłam ze sobą, jednak na niewiele się to zdało. Po chwili straciłam przytomność.. Zdążyłam jedynie zapamiętać ogień, który ogarniał już prawie wszystko wokół nas i coraz szybciej zmierzał w naszym kierunku..
~*~
Ocknęłam się w sali szpitalnej. Powoli zaczęły wracać do mnie rzeczy, które wydarzyły się.. No właśnie, kiedy..? Jak długo spałam..? Przekręciłam głowę w bok zauważając Przemka śpiącego na krześle. Wzrokiem odszukałam zegarek - 3.36 nad ranem.. Nie chciałam go budzić, pewnie spędził tu dużo czasu. Zastanawia mnie czy Piotr tu był.. Nie potrafię wyrzucić go z głowy..
- Hana, nareszcie.. - usłyszałam cichy głos brata.
Uśmiechnęłam się lekko do niego żeby wiedział, że wszystko ze mną okej.
- Co z Olą..? - zapytałam, ale mój głos brzmiał hm.. Niekorzystnie..
Miałam okropną chrypę, mam nadzieję, że coś zrozumiał..
- Nie martw się, nic jej nie jest - odparł od razu.
Chociaż tyle.. Strasznie się o nią bałam.. A Przemek strasznie przeżyłby to wszystko gdyby jej się coś stało.. Oni tak bardzo się kochają, a mała Frania jest po prostu urocza.
- Dam Ci pić - powiedział podając mi szklankę.
Wzięłam łyk wody i od razu poczułam się trochę lepiej.
- Ile minęło od czasu pożaru? I co ze szpitalem? - odzyskałam już prawie normalny głos, teraz mogę zasypać go dręczącymi mnie pytaniami.
- 2 dni. Najbardziej zniszczony jest pokój lekarski na ginekologii i pomieszczenie ze sprzętem, gdzie wybuchł pożar. Reszta budynku nie ucierpiała - odpowiedział.
- Mam jeszcze jedno pytanie.. - zaczęłam, ale Zapała mi przerwał.
- Wiem, o co chcesz zapytać. Piotra tu nie było - takiej odpowiedzi się nie spodziewałam..
Byłam prawie pewna, że chociaż na chwilę do mnie zajrzał.. Pomyliłam się..
- Ale wie o tym wszystkim..? - nadal mam nadzieję, że jest jakiś powód dla którego mnie nie odwiedził.
- Tak, przyjechał jakieś 20 minut po wybuchu - odparł.
- Nie pytał o mnie? Czy wszystko w porządku..? - nadal nie mogę w to uwierzyć..
- Powiedziałem mu, że jesteś w szpitalu. Nic więcej nie chciał wiedzieć - to tak bardzo boli..
- Dzięki, że mi powiedziałeś.. - odparłam cicho - Kiedy dostanę wypis..?
- Pewnie zatrzymają Cię tu do jutra, później raczej będziesz mogła wyjść - oby..
Muszę zdążyć ze wszystkim przed wylotem do Izraela..
- Skoro minęły dwa dni, to dzisiaj jest środa, tak? - zapytałam, a Przemek skinął głową - W sobotę mam samolot - dodałam.
- Wracasz do Izraela? - bardziej stwierdził niż zapytał, co ja potwierdziłam.
- Nie będę Cię zatrzymywał. Skoro uważasz, że to najlepsze rozwiązanie, to jedź. Zawsze możesz wrócić - uśmiechnął się lekko.
- Nie powiedziałam, że zostanę tam na zawsze. Nie wykluczam powrotu do Polski za jakiś czas - przyznałam szczerze.
Jeszcze nie wiem w którym kraju postanowię zostać na stałe. Mam dwie możliwości i muszę wypróbować obie aby podjąć decyzję. Pracę zawsze znajdę, czy tam, czy tu, więc z tym nie ma problemu. To wszystko co działo się przez ostatni czas sprawiło, że muszę wyjechać. Źle się tu czuję, a nie chcę tak żyć. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.
- Pójdę już - brunet zauważył, że chcę zostać sama i pomyśleć.
Czasami czuję się, jakby czytał mi w myślach.
- Do jutra - pocałowałam go w policzek, a następnie opuścił salę.
Przypomniało mi się, że Piotr chciał ze mną porozmawiać. Fakt, nic między nami nie jest załatwione. Mam niemiłe przeczucie, że chciał powiedzieć mi, że chce rozwodu.. Nie mogę na siłę go przy mnie zatrzymać. Kocham go najbardziej na świecie i ciężko jest mi wyobrazić sobie życie bez niego, ale czy on nadal kocha mnie..? Nie interesował się moim stanem.. Przecież mogłam umrzeć, to nie jest jakaś błahostka..
Długo o tym wszystkim myślałam aż w końcu poczułam się zmęczona i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*sobota,10.55*
- Będziemy w kontakcie - powiedziałam lekko przytulając bruneta.
Jesteśmy już na lotnisku, o 11.20 odlatuje mój samolot. Ola i Przemek odprowadzili mnie tutaj, z resztą pożegnałam się już wczoraj, bo dzisiaj od rana załatwiam jeszcze to, czego nie zdążyłam wcześniej.
- Powodzenia - uśmiechnęła się blondynka obejmując mnie.
- Dzięki - uśmiechnęłam się odwzajemniając jej gest.
Naprawdę ją polubiłam. Cieszę się, że właśnie ona jest dziewczyną mojego brata.
Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam iść w stronę czekającej maszyny. Kiedy byłam już przy niej odwróciłam się i pomachałam im, na co oni odpowiedzieli tym samym. Z uśmiechem na ustach weszłam po schodach podając stewardesie bilet i zajmując wyznaczone miejsce przy oknie. Wybrałam je, ponieważ uwielbiam patrzeć na widoki z góry. Mimo, iż latałam już niezliczone ilości razy, to zawsze mnie to fascynuje.
Słysząc, że zamykają się drzwi a pilot przygotowuje się do startu wyłączyłam telefon. Od jednej z młodych dziewczyn wzięłam wodę, którą roznosiły i czując, jak maszyna jedzie, a potem wzbija się w powietrze zapatrzyłam się w widoki za oknem.
Zaczyna się nowy rozdział w moim życiu. Bez Piotra i Radwana, bez przyjaciół z Polski, bez znajomych ze szpitala. Co będzie dalej? Tego nikt nie wie. Ale jedno wiem na pewno. Chcę przestać myśleć o wszystkim, co było w Polsce. To już za mną.
_______________________________________
Hej!
Na początku oczywiście przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.
Znowu, wiem. Nie zaczynajmy kolejny raz tego tematu xd
Zaczęła się szkoła i szczerze nie spodziewałam się, że druga klasa gimnazjum będzie tak trudna, a do tego będę miała tyle lekcji + oczywiście zajęcia dodatkowe.
Nie będę tu narzekać i marudzić, nie. Po prostu chcę żebyście mieli świadomość, że rozdziały będą rzadko, co nie jest moją winą.
Zażalenia proszę składać do dyrektorki mojej szkoły c;
Nie przedłużając, zapraszam do czytania rozdziału ;3
Do następnego ;*
Komentujcie!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Krótka przerwa

Hej.
Jak widzicie, dość długo nie ma już rozdziału. Przepraszam, ale po prostu jestem teraz dość zajęta i nie bardzo mam czas na cokolwiek, tym bardziej na pisanie. Rozdział będzie, nie martwcie się. Po prostu muszę zrobić sobie krótką przerwę, bo nie mam kiedy usiąść do laptopa. Jeszcze raz przepraszam. Postaram się dodać rozdział jak najszybciej, może jeszcze w tym tygodniu mi się to uda. Czekajcie cierpliwie, bo w kolejnym rozdziale zdarzy się coś bardzo ważnego..c;
Do napisania ;*

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 4

Wybiegłam z jego domu kierując się w stronę samochodu. Cholera no, co ja sobie myślałam.. Oby tylko nic nie pamiętał z dzisiejszego wieczoru.. Nagle poczułam jak ktoś przyciąga mnie do siebie od tyłu i kładzie dłonie na mojej talii. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Piotr. Odwróciłam się w stronę mężczyzny. O nie.. Radwan.. Nie mam siły na spotkanie z nim..
- Co Ty robisz? - zapytałam zdenerwowana i zaczęłam wyrywać się z jego silnego uścisku.
- Przestań - mruknął przyciskając mnie do ściany znajdującej się za nami.
- Zostaw mnie - odparłam wkurzona wciąż go od siebie odpychając.
W końcu jakoś udało mi się uciec. Biegnąc w stronę samochodu zrozumiałam, że on jest chory.. Nigdy nie da mi spokoju.. To kolejny powód mojego wyjazdu. Muszę stąd zniknąć i zadbać o to, aby nie dowiedział się, gdzie jestem.
Roztrzęsiona wróciłam do domu Leny. Wszyscy już spali, więc po cichu poszłam do łazienki i szybko się wykąpałam. Ubrana w piżamę skierowałam się do swojego pokoju. Jutro zaczynałam dyżur po południu, więc usiadłam na łóżku biorąc ze sobą laptopa. Zaczęłam szukać biletu do Izraela starając się wybrać jakiś termin. W końcu zdecydowałam się na datę która wypadała dokładnie za tydzień. Do tego czasu powinnam zdążyć uporządkować wszystkie sprawy w Polsce. Będę musiała jeszcze skontaktować się z siostrą. Cicho westchnęłam zamykając laptopa i odłożyłam go na biurko, po czym zgasiłam światło i położyłam się próbując zasnąć. Jednak sen nie nadchodził, bo cały czas myślałam o tym, co stało się między mną a Piotrem zaledwie godzinę temu. Próbując zrozumieć, dlaczego to zrobiłam, analizowałam każdy szczegół tego dnia. Jednak nie przyniosło to żadnej odpowiedzi, więc w końcu zasnęłam.
Rano obudziłam się z myślą, że to wszystko tylko mi się przyśniło. Jednak z każdą kolejną minutą zdawałam sobie sprawę, że wydarzyło się naprawdę i nie dam rady tego cofnąć. Wstałam i biorąc ciuchy poszłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół do kuchni.
- Hej - Lena uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech.
Pomogłam jej dokończyć śniadanie, a przy okazji chwilę porozmawiałyśmy. Kiedy przyszedł Witek razem zjedliśmy posiłek.
- Podjęłaś już decyzję czy wracasz do Izraela? - zapytała mnie w pewnej chwili przyjaciółka.
- Tak - odparłam - Wracam.
- Masz już jakiś konkretny termin? - zapytał brunet.
- Za tydzień - przyznałam.
- Szybko - stwierdziła Lena wstając i wkładając swój talerz do zmywarki.
- Nie było innych terminów - skłamałam również wkładając naczynia do urządzenia.
- To ja lecę do pracy - powiedział przelotnie ją całując, pożegnał się ze mną i wyszedł.
- A tak naprawdę.. Dlaczego tak szybko lecisz? - zapytała kiedy za jej mężem zamknęły się drzwi.
- Wczoraj byłam u Piotra, bo zostawiłam u niego paszport. Rozmawialiśmy chwilę i.. pocałowałam go.. Był pijany, więc mam nadzieję, że nie będzie nic pamiętał.. Potem uciekłam i na ulicy spotkałam Radwana.. Znowu się do mnie przystawiał.. Muszę stąd wyjechać.. Mam już dość tego wszystkiego.. - westchnęłam cicho patrząc w okno - Między mną i Piotrem raczej już nic się nie zmieni.. Nie wiem po co wczoraj to zrobiłam.. A Krzysztof nie da mi spokoju.. Chcę odpocząć od tego miejsca.. I.. nie wiem czy w ogóle wrócę.. - przyznałam.
- Hana.. - przytuliła mnie lekko - Cokolwiek zrobisz, jestem z Tobą.. Pamiętaj o tym..
- Dziękuję.. - uśmiechnęłam się lekko również ją przytulając.
- Tylko dzwoń często.. - poprosiła.
- Jasne - zapewniłam i odsunęłyśmy się od siebie.
- Pracujesz jeszcze w szpitalu? - zapytała przechodząc do salonu.
- Tak. Stefan prosił żebym została dopóki kogoś nie znajdzie. Jeśli nikogo nie zatrudni w czasie tygodnia to.. nie wiem.. Nie dam rady zostać tu dłużej.. - westchnęłam.
- Nie przejmuj się, on na pewno to zrozumie - pocieszała mnie.
- Wiem.. Mam dzisiaj dyżur po południu, a Ty? - zmieniłam temat.
- Ja mam wolne - przyznała.
Pogadałyśmy jeszcze, pobawiłyśmy się z Felkiem. Czas szybko zleciał, była już 13.30, więc musiałam iść do szpitala. Dobrze że Radwana dzisiaj nie będzie.. Mam zmianę z Olą i Wójcikiem.
~*~
- Ola idź na OIOM. Powiedz Wójcikowi, żeby został na ginekologii. Ja będę na chirurgi - dziewczyna skinęła głową i wybiegła z pokoju.
Przywieźli nam osoby z dużego wypadku i ledwo nadążamy. Szybko wyszłam z lekarskiego i pobiegłam po schodach w dół. Zaczęłam szukać Wiki, podobno chciała mnie widzieć.
- O, Hana, tu jesteś.. - odetchnęła przystając na moment - Idziesz na OIOM?
- Nie, wysłałam tam Olę - odparłam.
- Okej.. Za jakieś 10 minut będę miała pacjentkę w ciąży, będziesz mi potrzebna.. - rozmowę przerwał dzwonek jej telefonu.
Gestem pokazała mi, żebym poczekała i odebrała.
- Co? Jak to nie może? Niech to szlak.. Nie wiem, spróbuję.. - westchnęła i rozłączyła się.
- Cholera no, Falkowicz nie może przyjechać, a my z Adamem nie dajemy już rady.. - westchnęła - Hana, możesz zadzwonić do Piotra? - zwróciła się do mnie.
- Wiki, przywieźli następnych - rzucił w przelocie Krajewski i pobiegł w stronę wyjścia ze szpitala.
- Proszę - popatrzyła na mnie błagalnie.
- Jasne - usłyszałam swoje własne słowa.
- Dzięki, daj mi znać czy przyjedzie - powiedziała i już jej nie było.
Westchnęłam cicho. Bez względu na wszystko nie mogłam odmówić.. Piotr zapewne już wytrzeźwiał.. Szybkim krokiem skierowałam się do lekarskiego i wyciągnęłam telefon. Zanim zdążyłam się rozmyślić wybrałam numer mężczyzny. Odebrał po 3 sygnale.
- Cześć.. - zaczęłam - W szpitalu jest urwanie głowy, przywożą nam osoby z wypadku i nie dajemy sobie rady. Wiki chciała żebyś przyjechał - powiedziałam na jednym oddechu.
- Zaraz będę - odpowiedział krótko i rozłączył się.
Schowałam komórkę do kieszeni fartucha i pobiegłam szukać Consalidy. Nie było czasu na rozmyślania.. Wybiegłam ze szpitala i rozejrzałam się. Po chwili dostrzegłam ją. Razem z Adamem stali obok noszy na których leżała ciężarna kobieta. To pewnie o niej wspominała.. Szybko ruszyłam w jej kierunku.
- O, Hana - odwróciła się w moją stronę - Przyjedzie?
- Tak - potwierdziłam.
- Świetnie. To jest ta pacjentka o której Ci mówiłam. Weź ją na razie do siebie, kiedy zjawi się Piotr przyślę go na ginekologię, okej?
- Tak, jasne - odparłam i razem z ratownikami weszłam do szpitala.
Zleciłam pielęgniarce zrobienie badań, a sama pobiegłam na górę. Na chwilę usiadłam przy biurku przeglądając dane pacjentki, które dała mi Wiki. 8 miesiąc.. Muszę poczekać na Piotra, potrzebna mi konsultacja chirurga..
- Wykonałam wszystkie badania, czy coś jeszcze? - do pokoju zajrzała pielęgniarka.
- Na razie nie. Jak przyjdzie Piotr zdecydujemy, co dalej - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Dobrze - jak zwykle uśmiechnęła się i zniknęła.
Czekając na swojego męża mogłam chwilę odpocząć. Podeszłam do okna. Przyjechała kolejna karetka, do której natychmiast podeszli Adam i Ola. Czyli coś ginekologicznego.. Zapatrzona w widok za oknem nie usłyszałam, że ktoś wszedł.
- Wiki mówiła, że jestem Ci potrzebny - na jego głos aż podskoczyłam.
- Tak - odwróciłam się w jego stronę - Mam pacjentkę z wypadku, jest w ciąży - przyznałam.
- To chodźmy do niej - powiedział.
Skinęłam głową i wyszliśmy z pokoju lekarskiego. Zaprowadziłam go do odpowiedniej sali, po drodze opowiadając o kobiecie. Muszę go zapytać o wczorajszy wieczór, ale to później.. Weszliśmy do pomieszczenia.
~*~
- Dzięki za pomoc - uśmiechnęłam się lekko do niego.
Siedzieliśmy we dwoje w pokoju lekarskim. Stan pacjentki był już dobry, wszystko się udało, ale bez Piotra bym sobie nie poradziła.
- Nie ma sprawy - odparł.
- Wiesz.. Byłam wczoraj u Ciebie.. - zaczęłam.
- Wiem - przyznał.
Cholera.. Pamięta..
_____________________________________
Hej
Przychodzę do was, w końcu, z nowym rozdziałem ^^
Wiem, że się powtarzam, ale widocznie nie zrozumieliście. Więc powiem jeszcze raz.
Komentarze ,,kiedy next?" nie motywują do pisania. Ostatnio zaczęłam je usuwać, bo po prostu mam ich dość. Proszę was, nie męczcie mnie już nimi.
Nie będę się rozpisywać. Piszcie opinie na temat rozdziału c;
Do napisania ;*